Dnia dwudziestego czwartego grudnia znaleźliśmy się oboje gdzie mieliśmy się znaleźć od początku naszej drogi. Byłem od rana w kościele gdzie mieliśmy się spotkać... Znaczy spotkanie nie było ustawione, po prostu znałem Kate na tyle dobrze, że wiedziałem, że się pojawi.
Ten pocałunek, dotknięcie warg, było tym czego potrzebowałem od tak dawna. Poczułem tę miłość, wiedziałem przecież, że mnie kocha, ale nie może być ze mną, bo wszystko schrzaniłem, jak zawsze ja.
Na szczęście kilka dni wystarczyło by ściągnąć tu moją "żonę" i papiery, które robią z nas znów wolnych ludzi. Mimo, że każde z nas miało własne życie, musiałem ją tu sprowadzić dla Katherine, by udowodnić jej to, że jest tylko Ona, zawsze.
Wiem, była zdziwiona stojąc na zewnątrz widząc moją przeszłość tak przed sobą, tak twarzą w twarz.
- Katherine to właśnie jest ta o której Ci opowiadałem Darcy. Ze swoim mężem Seanem.
- Co? Nic nie rozumiem.
- Mówiłem Ci, że nasz związek to tylko formalność w papierach, nieaktualnych tutaj.
- Nie Justin, nie rozumiem skąd w ogóle się wzięliśmy wszyscy tutaj w tym samym czasie. Zaplanowałeś to?
- Jak mogłem to zaplanować skoro jesteś tu w piżamie? Gdybym ja planował byłabyś w białej sukni.
- Nie to miałam na myśli.
- To co? Czy specjalnie na Ciebie tu czekałem, bo wiem jaka jesteś sentymentalna, i wiedziałem , że będziesz tutaj. Wiedziałem, że będziesz czuła jakąś pustkę tego dnia, bo mówiłem o ślubie a w nocy wspominałem właśnie o tym kościele? Nie nie zrobiłem tego specjalnie.
- Justin - powiedziałam uśmiechając się
- Każdy jeden dzień, i każde słowo, które wypowiesz Każdą grę w jaką grasz. Każdą noc, na którą zostajesz, będę Cię pilnował. Och, czy nie widzisz, że należysz do mnie?
Tak boli moje biedne serce . Z każdym twoim krokiem, z każdym twoim ruchem, z każdą złamaną przysięgą
Każdym uśmiechem, który udajesz, każdą twoją skargą .Będę Cię obserwować.
- Czy Ty właśnie zacytowałeś piosenkę, która ma urzec me serce? - zaśmiałam się
- Nie Kate, powiedzmy, niech będzie, sprowadziłem Cię tu by Ci pokazać kobietę, dzięki której żyje
- Myślałam, że dzięki mamie żyjesz.
- Kurwa, Kate, zamknij się i posłuchaj. Ona ma męża, nasze małżeństwo nie jest już zawarte, masz ten papier co chciałaś, więc proszę Cię uwierz mi, kocham Ciebie, tylko Ciebie, te trzy tygodnie... Były marne, wciąż pracowałem, szukałem jej by mieć ten papier i tak w kółko - zwrócił się do niej - Możesz iść, już sobie poradzę, dziękuję. Kate nie rozumiesz, że należę tylko do Ciebie? Od kiedy odeszłaś przepadłem bez śladu.Marzę nocami, by móc ujrzeć twoją twarz, rozglądam się, ale nie potrafię Cię nikim zastąpić
Jest mi tak zimno i tęsknię za Twoimi objęciami, wciąż płaczę, kochanie, proszę.
- Justin...
Katherine chwilę się zastanawiała, ale nie była to tak długa chwila, że nie dało się wytrzymać, Kate uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. Po czym ja gdy tylko się otrząsnąłem wpiłem się w jej wargi i odwzajemniłem. Kate objęła mnie swoimi dłońmi i uśmiechnęła się.
Dosłownie czułem jej uśmiech na swoich ustach, był taki szczery i prawdziwy, taki dla mnie. Kate spojrzała się na mnie swoimi pięknymi wielkimi oczami.
- Kate, jesteś w stanie mi to wybaczyć?
- A to na co wyglądało, na nie?
- Nie. Ale może...
- Żadnych ale Justin, powiedz mi po prostu wszystko o sobie, wszystko czego nie wiem.
- Wszystko już wiesz.
- Żadnych ukrytych dzieci, żadnych pięciu żon, rodzeństwa, nic, kompletnie nic?
- Nic.
Kate zamilkła na chwilę, po czym wstrząsnęła głową i spojrzała na mnie.
- Justin, muszę już iść, mam nadzieję, że będziesz na Wigilii?
- Mogę?
- Zapraszam, bądź na osiemnastą.
KATHERINE
Kompletnie zapomniałam o prezencie dla swojego mężczyzny. Miałam zamiar zahaczyć jeszcze chociażby o jakiś sklep, jeszcze nie było za późno, nawet nie było dwunastej. Nie marnowałam czasu na przebieranie się, malowanie, krzątanie po domu.
Spod kościoła pojechałam do domu, w domu wzięłam swój portfel i pojechałam po zegarek dla Justina, wiem jak bardzo go chciał, a z tego co wiem, nie miał zamiaru sobie kupować, bo twierdził, że ma za dużo... Ale trudno, chciał dostanie, zwłaszcza z takim gestem ode mnie, będzie nosił.
Kupiłam mu bardzo ładny, złoty zegarek, z nadzieją, że przyjmie taki prezent. Moi rodzice będą dopiero w domu około dwudziestej, więc między ich powrotem a przyjściem Justina do mnie minie troszkę czasu, będę miała okazje się wyszykować.
Gdy tylko wróciłam do domu, zastałam już nakryty stół, mama wszystko przygotowała zanim pojechała do rodziny. Jedzenie wystarczyło podgrzać, choinka w rogu stała wystrojona, cieszyłam się na ten dzień zawsze jak małe dziecko, bo przecież nie chodzi tylko o prezenty, a o bycie z bliskimi, tymi których się kocha.
Dobiegał wieczór, Justin zapukał w momencie kiedy suszyłam swoje mokre, brązowe przed chwilą myte włosy. Justin wszedł do środka.
- Hej kochanie - wyszeptał i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie z tyłu.
Spojrzałam w lustro, w którym oboje się odbijaliśmy i dalej zajmowałam się suszeniem włosów. Justin ucałował mnie w szyję gdy tylko przerzuciłam włosy na jedną stronę. Po czym zakończyłam czynność.
- Dobry wieczór - uśmiechnęłam się w stronę lustra
Obróciłam swoją głowę w jego stronę i obdarowałam pocałunkiem.
- Kochanie, zanim usiądziemy do stołu, mógłbym wziąć prysznic? Przyniosłem swoje ubranie, leży w samochodzie z tyłu, nie zdążyłem nic zrobić, mógłbym?
- W porządku Justin, mamy czas.
Uśmiechnęłam się, po czym Justin zaczął iść, ciągnąc dłoń po moich plecach. Justin wszedł do łazienki, po czym zamknął drzwi za sobą i puścił cicho wodę.
Poszłam do swojego pokoju, obok łazienki, by wyjąć swoją sukienkę na ten wieczór. Póki co byłam ubrana w czerwoną bluzkę i legginsy, nic specjalnego. Usiadłam na łóżku by przy lusterku spokojnie dokończyć makijaż. Długo mi nie zajęło myślenie nad tym co Justin tam robi, wydając takie dźwięki z łazienki. Prawdopodobnie Justin nie zdawał sobie sprawy z tego, że ściany są cienkie.
Zadecydowałam, że zabawię się w szpiega i podejrzę go, co robi. Spojrzałam się przez drzwi w pokoju, które były lekko uchylone, by dojrzeć go w łazience, i pozostać niezauważoną. Jego jęki stawały się coraz głośniejsze i głośniejsze, Justin stanął profilem w moją stronę, i mogłam już wtedy dojrzeć jego dużego penisa.
Justin obejmował go ręką i "jeździł" w przód i z powrotem, jego jęki stawały się coraz bardziej intensywne, gdy zaczął ręką poruszać coraz szybciej. Justin odgiął głowę w tył i obrócił się lekko w moją stronę i dał mi pełny widok.
Skradłam się ciut bliżej, czego pożałowałam, bo zahaczyłam nogą o stolik który stał obok drzwi niedaleko łóżka. Stolik upadł na ziemię, wraz ze mną. Ja niestety upadłam nieszczęśliwie na drzwi rozchylając je, przy czym otwierając szerzej przestrzeń Justina.
Zaczęłam się coraz głośniej śmiać, siedząc na podłodze w łazience, przy Justinie.
- Ups? - przygryzłam wargę i dostrzegłam, że Justin nie przestał robić tego co robił.
Justin podarował mi uśmiech, ten niegrzeczny uśmiech.
- Próbowałaś mnie podejrzeć?
Przygryzłam lekko w ustach swój palec, co zawsze oznaczało, że jestem napalona.
- Próbowałam, ale nie udało mi się, jak sam widzisz.
- Chodź tu - skinął głową
Dopełzałam się do prysznica w swoich ubraniach, moja koszulka stawała się coraz bardziej mokra, przez co było widać stanik, Justin przygryzł swoje wargi i zatrzymał się na tym widoku.
Justin wciąż poruszał swoją ręką wartko, prawie zmuszając się do orgazmu.
- Otwórz usta
Justin nakazał, ze swoim zadziornym uśmieszkiem. Uwielbiałam gdy był stanowczy, ale się tak uśmiechał, to był jeden z najlepszych uśmiechów jakie mi dawał. Justin naprężył swoje ciało, gdy tylko lekko rozwarłam usta. Woda spływała po jego całym ciele, wprowadzając ciepłą dawkę Justina.
Justin przyglądał mi się jak smakuję jego soki, jego oczy wpatrywały się w moje. Postanowiłam mu zrobić przyjemność i podarowałam mu seksowny wzrok jednocześnie oblizując swoje usta.
Jus podniósł mnie z kolan na których klęczałam, przycisnął mnie do ściany. Ubrania kleiły mi się do ciała, stając się jeszcze bardziej mokre. Justin pocałował mnie w usta stanowczo, jestem pewna, że mógł poczuć siebie liżąc i eksplorując moje usta. Zupełnie jakby to był nowy świat.
Cicho jęknęłam czując to seksualne uczucie jego języka w moich ustach. Mogłam poczuć penisa Justina wznoszącego się ponownie, błagającego mnie o uwagę, błagającego mnie o więcej. Zaczęłam pocierać dłońmi główkę jego członka, robiąc go twardszym.
Justin lekko odsunął się od moich ust, by móc je lekko skubać, kąsać.
- Czas by Tobie sprawić przyjemność.
Jego usta zaczęły wędrować po mojej szyi, Justin rozpiął moją czerwoną bluzkę i zaczął pocierać dłońmi moje piersi. Justin całował każdy nowy cal mojego ciała, rzucił moją bluzkę na podłogę i uklęknął.
Justin całował od początku, od moich piersi - lekko je skubał i ssał, po czym kontynuował czynność na moim brzuchu. Justin obmacał moje legginsy, które niemalże przykleiły się do moich nóg. Starał się je delikatnie ściągnąć, niestety ta próba nie powiodła się, więc zdarł je ze mnie, pozostawiając mnie w samej bieliźnie.
- Nie przejmuj się skarbie, kupie nowe - uśmiechnął się głupawo
Spojrzałam się w dół do niego, a jego oczy spojrzały się seksownym wzrokiem na mnie, zupełnie jakby chciały powiedzieć Zerżnę Cię tak ostro... To spojrzenie wywoływało dreszcze.
- Kogo to obchodzi - cicho jęknęłam, ciągnąc go lekko za włosy
Justin w końcu pozbył się moich legginsów, jego usta były niemalże przyczepione do mojego ubrania, i linii bikini. Spojrzał się ponownie na mnie i posłał swoje spojrzenie, po czym jego oczy skierowały się na moje fioletowe majteczki. Jego ulubiony kolor to fiolet, więc wiedziałam, że doprowadzą go do szaleństwa.
- Wiesz, że to mnie kręci - wyszeptał
- Więc lepiej się ich pozbądź - odparłam namiętnie
Justin zaczął ściągać je swoimi zębami, ale to zabierało mu za dużo czasu. Więc jego dłonie miały powinność ściągnąć je do końca. Justin głaskał wnętrze moich ud, a jego usta całowały obszar w okół mojej kobiecości, co sprawiało, że stawałam się coraz bardziej wilgotna dla niego.
Mój mężczyzna zauważył to, i włożył jeden palec do środka, po czym wsuwał go głębiej jakby szukał ukrytego skarbu.
- Tak! - wyjęczałam
Justin zaczął poruszać swoim palcem, co sprawiało, że nie do końca kontrolowałam swoje ciało, oddawałam się ukrytej przyjemności jaką mi sprawiał.
- Mm, lubisz to skarbie? - zapytał z uśmieszkiem na twarzy, ten uśmiech był taki seksowny.
- Tak! - wydyszałam
Justin pchał palec, lekko rozciągając moją dziurkę, spojrzałam w dół by zobaczyć jego reakcję, dostrzegłam jego ogromnego penisa, który stawał się większy niż kiedykolwiek, a to wszystko przeze mnie. Justin odnalazł mój czuły punkt, który zaczął lekko lizać i ssać. Nasze oczy nie zrywały ze sobą kontaktu ani na chwilę. Jego uśmiech z twarzy spłynął, a zastąpił go uśmieszek mówiący Jestem niegrzecznym chłopcem...
Co oczywiście było prawdą. Justin nadal ssał moją łechtaczkę, i lizał ją doprowadzając mnie do szaleństwa, w nowej sensacji.
- Tak dobrze Justin!
- Kurwa! Kochanie sprawiasz, że jestem taki napalony.
Justin jęknął, drgania jego głosu niemalże wysłały mnie na krawędź, Justina palce poruszały się w stałym tempie, ale moje jęki stawały się coraz bardziej intensywne i coraz częstsze, poruszał palcami coraz szybciej.
- Justin! Szybciej, szybciej! Tak, tak - zaczęłam wyjękiwać rozkazy
Powoli zaczęłam wszystko wykrzykiwać, a mój brzuch stawał się coraz bardziej napięty, a moja głowa coraz szybciej zaczęła się jakby kręcić, Justin przyspieszał i przyspieszał, delektując się mną w największy sposób.
- Och, tak! Justin, tak - zaczęłam mówić piskliwym głosikiem
Całym ciałem reagowałam na jego wykwalifikowane palce, nie mogłam opuścić tego napięcia jakie budował w moim żołądku. Justin zacisnął swoje usta w okół mojej łechtaczki i zaczął ją ssać, co sprawiało, że krzyczałam z rozkoszy. Napięcie w brzuchu zniknęło natychmiastowo, mogłam czuć jak moje mięśnie zaciskają się w okół, że odpoczywał we mnie. Justin wyciągnął swoje palce i je oblizał.
- Wiesz, że jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką?
- Wiem, a Ty jesteś bardzo niegrzecznym chłopcem - lekko wyjęczałam, moja głowa wciąż kręciła się od najlepszego orgazmu na świecie
_________________________________________________
Ach, która by nie chciała być na miejscu Kate...
Niebawem 74! :)
TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez
KOMENTUJCIE! <3
WOW. Jestem chyba pierwsza. :) Rozdział jak zawsze cudowny. Cieszę się, że znów się pogodzili i jest wszystko okej. Kurdę nie mogę się doczekać ślubu itp. Mam do Cb takie małe pytanko będzie coś w stylu "Part 3"? :)
OdpowiedzUsuńraczej nie, prędzej nowe opowiadanie ;p
UsuńJezu jestem w szoku tego się nie spodziewałam :D czekam na nn
OdpowiedzUsuńWspaniały <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! Czekam na nn ;)
ostrooo siostro xd ♥
OdpowiedzUsuńSuper niemoge się doczekać następnego <333
OdpowiedzUsuńGenialne <33!
OdpowiedzUsuńświeeeetny na prawde ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeżeli będziesz pisała nowe opowiadanie to czy moglabys z jeleną prosze ;*
OdpowiedzUsuńBoski <333 Ps .zapraszam do mnie :http://love-me-anxiously.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuń