poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 69

KATHERINE

Nie cieszyło mnie to, że Justin pali, że niszczy sobie płuca. Ale niestety, nawet ja nie miałam na to wpływu i nie mogłam mu nic powiedzieć. Nie byłam zadowolona z tego, że pali cokolwiek, ale lepsze to niż narkotyki. Chociaż... Nic z tego nie jest dobre.

Nie dość, że drogie, zbędne, to jeszcze niszczy ciało i portfel. Robi wielką dziurę w budżecie. Nie popierałam, zwłaszcza teraz, że dla dziecka to nie jest dobre. Nie mogę tego wąchać ani palić. Tym bardziej, że jestem skłonna do straty dziecka.

- Kate, ciesz się bynajmniej, że nie joint.

- Tak, rzeczywiście pocieszenie. A wymówka taka jak zawsze?  Na coś trzeba umrzeć?

- Prędzej umrę od strzału niż tego.

- Nie mów tak - powiedziała zasmucona

- Oj skarbie. Chodź daj buzi.

- Nie. Nie całuję popielniczek. Dzięki, tym razem się obejdzie.

- Scooter dzwonił

- I co chciał?

- Kate, wiesz co sądzę o Dustinie, On wie gdzie mieszkasz, wie gdzie ja mieszka. Scooter wynajął nam pokój w  hotelu poza miastem. Cieszysz się?

- Mam jechać, bo się boisz?

- Profilaktycznie Kate. Rozprawie się z nim i wrócimy, proszę. Zrób to dla mnie.

- A Ty dla mnie co zrobiłeś?

- Może to, że żyjesz - powiedział cicho

Słyszałam to, mimowolnie, dziękowałam mu co dzień, że żyje, że mnie uratował, że jest tak jak jest. Cieszyłam się, że to On mnie uratował, jestem mu wdzięczna, ale nie będę codziennie się płaszczyła.


Justin odwrócił wzrok, papierosa wyrzucił w śnieg i odszedł od okna.

- Na dziewiątą rano miej gotowe walizki. Wtedy wyjedziemy.


Nie wiedziałam czemu ma to służyć, nie chciałam jechać, nie widziałam powodów dla których miałabym to robić. Nie czułam się zagrożona ze strony Dustina, nic by mi nie zrobił, nie odważyłby się. Jedyne co mógł ode mnie chcieć, to związek. Ale na to było już za późno, oboje mieliśmy swoje życie, z kimś nowym.

Spakowałam mnie i Justina, do swojej torebki wrzuciłam tabletki, gdyby ból ponownie powrócił. Schowałam wszystkie nasze rzeczy, buty. Od czasu gdy Justin powiedział mi, że wyjeżdżamy zaczęło mnie dręczyć to, że jestem w ciąży. Wolałabym mu powiedzieć... Kołatało mi się to po głowie cały czas.

Nie chciałam się mu wygadać, mimo swych ogromnych chęci. Wyszłam z pokoju na całą noc, posiedziałam w biblioteczce, w której zostawiliśmy lekki raban. Posprzątałam tam by nie było śladów. Spakowałam sobie kilka potrzebnych kosmetyków do torebki i na godzinę czy dwie usnęłam na fotelu w salonie. W nocy zrobiłam jeszcze test ciążowy, by pokazać Justinowi dowód mojej ciąży, schowałam go w kieszeń od spodni. Nie byłam jeszcze pewna czy chce mu go pokazać.

O dziewiątej rano równo z zegarami  w domu, schowałam wszelkie bagaże do auta i usiadłam na miejscu pasażera. Wciąż milczałam, nie mówiłam nic, moja mimika także zastygła. Cały czas w kółko i od nowa męczyła mnie ta ciąża. Chciałam mu powiedzieć, bałam się reakcji, wiedząc, że nie lubi dzieci... No może nie tyle co nie lubi, nie chce, póki co.


- Justin, Kate - zaczęliśmy równo

- Mów

- Zacznij Ty - odparł

- Mów, zaczekam...

- Nie chciałem nic konkretnego. Chciałem po prostu zagadać, siedzisz taka cicha, jakby coś wielkiego się stało, a przecież nic się nie stało. Przeprowadzka, wyjazd czy wycieczka to dla Ciebie normalność, nic nowego.

- Wiesz chciałam w domu być na święta, niebawem będą, jeśli nie pamiętasz.

- Pamiętam, skarbie,codziennie będziemy w Nowym Jorku, codziennie, na święta też. Po prostu gdyby nas szukał u Ciebie czy u mnie, będziemy bardziej bezpieczni. Dobrze, że nie mamy dziecka, nie wytrzymałoby z Tobą i naszymi sprzeczkami. I z tym życiem jakie prowadzimy.

- Justin, chodzi właśnie o to.

- O co? O dzieci? Już myślisz o tym?

- Justin, jestem w ciąży. Tak myślę o tym.

Nie mogłam znieść dłużej myśli, że On o tym nie wie, że siedzi w niewiedzy i może narażać mnie na stratę dziecka. Bałam się jego reakcji, nie wiedziałam co powie, co czuje...

Justin nie odpowiadał mi na znaki. Milczał, byliśmy w połowie drogi, a On, zjechał na pobocze, na jakiś parking. Stanął pomiędzy zaspami śniegu i spojrzał na mnie...

- Jesteś w ciąży?

- Tak Justin, jestem w ciąży. Proszę - powiedziałam podając mu test ciążowy.


Justin spojrzał na niego i w oczach jakby pojawiły mu się łzy...

- Wiem, nie chciałeś dzieci, nie zmuszam Cię byś z nami został, ale na prawdę...

- Cicho kochanie, cieszę się, że jesteś w ciąży - powiedział przytulając mnie mocno do swojego torsu.


Nie spodziewałam się tak pozytywnej reakcji z jego strony. Aż do czasu, gdy wyszedł z auta nieoczekiwanie... Nie wiedziałam czego się spodziewać. Justin przeszedł przez przód auta, otworzył moje drzwi, i wyciągnął mnie na zewnątrz.

- Justin co Ty..

Justin w tym samym momencie podniósł mnie na rękach i przytulił mocno do siebie. Z jego oczu poleciały łezki, wzruszyłam się. Gdy tylko stąpnęłam na ziemię spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy.

Otarłam jego łzy.

- Czemu płaczesz?

- Nie płaczę, po prostu mimowolnie poleciały mi łzy, ze szczęścia, i smutku.

- Smutku?

- Bo nagadywałem Ci tak, że nie chce dzieci. A wiem teraz, że na pewno Cię to zabolało. Prawda?

- Nie, mówiłeś, że nie jesteś teraz gotowy. Może za te pięć miesięcy będziesz.

- Czekaj co? Jesteś w czwartym miesiącu? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?  Dlaczego ukrywałaś to? To moje dziecko? Dlaczego nic nie zauważyłem?

- Chciałam Ci na gwiazdkę dać taki prezent, ukrywałam to właśnie do 24 grudnia... Miałam ukrywać, ale ciągle mnie gdzieś ciągniesz, stresujesz, bałam się, że stracimy dziecko, wolałam Ci powiedzieć. Wiesz doskonale, że mogę nie donosić ciąży. Więc nie rób mi przykrości takimi pytaniami czy to Twoje, bo tylko z Tobą sypiałam i sypiam. Proszę - dałam mu test ciążowy - Jeśli jeszcze mi nie wierzysz o ciąży, to masz test, dla pewności. Nie zauważyłeś... Hm. Bo może nie zwracasz na mnie takiej uwagi jak powinieneś, na jaką zasłużyłam. Nie było Cię przez większość czasu. A jeśli jeszcze nie wierzysz, że jesteś ojcem, to po urodzeniu jak tak bardzo pragniesz zrobimy test na ojcostwo, skoro już tak bardzo mi nie ufasz.

- Kate...

- Jak w ogóle mogłeś coś takiego pomyśleć? Nigdy nie dałam Ci powodu do takiego sądzenia. Posądzania mnie.


Wsiadłam zezłoszczona do samochodu. Zamilkłam, wiedziałam, że Justin cieszy się z ciąży, ale nie sądziłam, że mógłby pomyśleć, że ja z innym... Będę miała maleństwo.

Nie wierzyłam, że On to powiedział. Wsiadł do auta z miną zbitego psiaka.

- Przepraszam - dodał - Cieszę się, z dziecka, na prawdę. Ze swojego dziecka.

Justin pocałował mnie w policzek i ruszył z parkingu.


JUSTIN

Nie spodziewałbym się, że Kate zaszła w ciążę. Jedna noc, przed wyruszeniem we wrześniu do szkoły, a tyle się zmieniło. Zaszła w ciążę...

Boję się po prostu. Nie mam zamkniętych wszystkich kart z przeszłości... Nie powinienem być też w takim razie sławny. Nie powinienem, wystawiam się wtedy na łatwy cel, poniekąd, mimo ochrony.

Po dojechaniu na miejsce, Kate poszła nas zameldować a bagażowi wnieśli nasze walizki na górę. Dołączyłem do niej gdy odeszła od lady recepcyjnej. Przeszliśmy szybkim krokiem do windy i pojechaliśmy do swojego apartamentu prezydenckiego na samej górze hotelu. Złapałem Kate w biodrach.

Po pięciu minutach jazdy usłyszeliśmy znaczący dzwonek. Dojechaliśmy na górę, wyszliśmy z windy a za nami bagażowi. Wnieśli torby do środka, dałem im napiwek, po czym opuścili nasz pokój.

Katherine oznajmiła mi, że idzie pod prysznic, przytaknąłem i powiedziałem, że za chwilę po niej pójdę.
Z kieszeni spodni wyciągnąłem telefon, na tapecie miałem Kate.  Przetarłem ekran i spojrzałem na swoją księżniczkę...



Co, gdybym powiedział Ci, kim tak naprawdę byłem. Co, gdybym wciągnął Cię w moją tajemnicę

Co, jeśli powiedziałbym Ci, co się rzeczywiście dzieje. Nigdy więcej maskowania się, nigdy więcej tej gry

Jest tak wiele rzeczy, które chcę powiedzieć, ale tak bardzo boję się wyznać Ci te wszystkie małe sekrety, które ukrywam. Czy chcesz zobaczyć mnie innego?
Czy byłoby to takie… cholernie złe? I zastanawiam się, co stałoby się  gdybym Ci powiedział

Co, jeśli powiem Ci, że to jedynie sposób , by ukryć wszelkie moje niepewności
Co, jeśli powiem Ci, że nie jestem tak silny, jak chciałbym, abyś wierzyła, że jestem


Nie zawsze jestem tym kim myśli, że jestem. Nie mam pozamykanych wielu spraw, i to ciąży mi jak kamień na sercu. Ale nie mogę jej obarczać wszystkim. Nie mogę jej powiedzieć, że w każdej chwili mogę zginąć... To chyba by ją zabiło.

Odłożyłem telefon z jej zdjęciem i poszedłem do łazienki. Zapukałem lekko do drzwi...

- Proszę

Wszedłem do środka, w kabinie stała moja księżniczka. Nic się w niej nie zmieniło. Każdy centymetr ciała był ten sam gdy wyjeżdżałem.

- Już kończę, dwie minuty i będziesz mógł wejść.

- Zaproszenie?

- Do kabiny tak, do mnie, nie - zaśmiała się


Uwielbiałem jej śmiech... Był taki szczery, kojący, taki prawdziwy. Przez śmiech można było rozpoznać jak na prawdę się teraz czuje.

Kate wyszła z kabiny i pocałowała mnie po czym założyła na siebie ręcznik i umyła sobie twarz, zęby, zrobiła nowy makijaż i wzięła tabletki... No właśnie, wielkie pigułki.

Wszedłem do kabiny i umyłem swoje ciało. Kate  jeszcze krzątała się po łazience, wróciła z butelką wody i właśnie wtedy wzięła tabletkę.

- Kate na co to?

- Na ból.

- Boli Cię coś?

- Profilaktycznie biorę, żeby nie bolało.

- Kate, w ciąży jesteś. Nie powinnaś.

- Wiem co powinnam, a czego nie.

_______________________________________________

I jak 69?


 TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez



KOMENTUJCIE! <3 















15 komentarzy:

  1. Genialnyy <3 I doczekałam 69 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest udealne ja sie juz obawialm ze juju nie bedzie chcial tego dziecka a tu takie mile zaskoczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy rozdział czytam z paczką chusteczek... normalnie rewelacyjne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooski ♥♥♥♥
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNY IDEALNY :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie kończ ff plz, napisz 3 cześć czy coś ps rozdział ps rozdział idealny ;) kocham

    OdpowiedzUsuń
  7. W 69. Rozdziale powinno byc 69

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny jak zwykle xd czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie to że coś nie chcę być nie miła kocham twojego bloga ale...kiedy koniec ?

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG!!! Świetny i jeszcze reakcja Justina na dziecko Awwwwwwboje sie jak scooter sie dowie ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM!! CUDOWNY ROZDZIAŁ :) <3333!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jerry czuwa Hahaha wspaniały :*

    OdpowiedzUsuń
  13. boskie :* te historie sa pieekne i takie prawdziwa :,(

    OdpowiedzUsuń