sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 75

KATHERINE 

Myślałam, że reakcja mojej mamy będzie gorsza, ale o dziwo zaskoczyła mnie pozytywnie. Zbiegła do nas i zaczęła rzucać śniegiem. Przerwało nam moje kuzynostwo. Przyszli do nas i powiedzieli, że czekają pod domem, bo brama się nie otwiera.

Mama oznajmiła o zmianie kodu na bramę wjazdową. I machnęła ręką na nas. Poszła wpuścić naszą rodzinę, ja z Justinem prędko wbiegliśmy na górę i przebraliśmy się. Nie mogli nas przecież zastać w takim stanie. Przebrałam się w białą koszulę z czarnymi wstawkami, i legginsy, by nie opinać zbytnio brzucha na spodniach. Justin zaś założył koszulę w kratkę i luźne spodnie.

Justin złapał mnie za rękę i poprowadził na dół gdzie zebrała się cała rodzina. Justin najwyraźniej wydawał się speszony, ale pogłaskałam go delikatnie po ramieniu by się nie bał. Mojej rodziny nigdy w tak licznym gronie nie widział.

Przedstawiłam go, i opowiedziałam trochę, kim jest, co robi, i oczywiście, że będzie tatą. Wszyscy słysząc te słowa zaczęli się cieszyć jak małe dzieci. Moje kuzynki oczywiście młodsze, znały Justina, z telewizji, i internetu. Uwielbiały go. Każda zrobiła sobie zdjęcie i dostała autograf.

Dziewczynki przez cały dzień były pod wielkim wrażeniem. Słuchały go uważnie, prowadziły dyskusje, każda by najchętniej czymś zabłysnęła, byleby Justin się zakochał. Niestety nic nie wskórały.

Zjedliśmy razem śniadanie, po czym Justin niestety musiał iść. Chciał iść do mamy, żeby sama ze swoją nową rodziną nie była, chciał być częścią tego. Pożegnałam go ciepłym pocałunkiem i przytuleniem.

- Wrócę jeszcze, na kolacji już będę.  Na pewno nie idziesz ze mną?

- Nie mogę, muszę posiedzieć trochę z nimi, długo się nie widzieliśmy. Wiesz co o tym sądzę. Ale mama prosi bym została. Trudno, jakoś sobie dam radę bez Ciebie do wieczora.

- Koło osiemnastej powinienem już być.

- Będę wyczekiwała, kocham Cię.

- Ja Ciebie też - pocałowałam go.

Justin uśmiechnął się i wziął mój samochód. Wyjechał sprzed garażu  i pojechał w kierunku domu swojej mamy. Zamknęłam drzwi. Paparazzi oczywiście znów się kręcili w okół domu, gdzie Justin, tam i paparazzi. Wszystko o dupę rozbić.

Wróciłam do domu i zostałam zasypana pytaniami od moich kuzynek. Jaki Justin jest prywatnie, czy dobrze całuje, jak się poznaliśmy, jaki jest w łóżku - co było przesadą oczywiście, zareagowałam odpowiednio - czy jest taki słodki jak w telewizji, jak się z nim mieszka.

Pytały dosłownie o wszystko co przyniosła im ślina na język. Nie chciało mi się ich słuchać. Już lepiej byłoby mi przebić sobie bębenki  niż słuchać bzdur jakie mówią.  Przewróciłam tylko oczami i poszłam na górę do swojego pokoju. Brzuch zaczął mnie niemiłosiernie boleć, położyłam się na łóżku z nadzieją, że gdy zasnę ból przejdzie.

Myliłam się. Ból się nasilał, ledwo co mogłam się ruszyć, ale byłam na tyle silna, dla siebie i dziecka, że wstałam do łazienki i poszłam wziąć tą cholerną tabletkę na ból. Jak ręką odjął, po dziesięciu minutach całkowicie nie czułam bólu. Położyłam się do łóżka i jeszcze na chwilkę przed przyjściem Justina zasnęłam.


JUSTIN


Dojechałem w końcu do swojego rodzinnego domu. Mama jak zwykle ciepło mnie przywitała, jej mężczyzna także, i dziecko. Mama wpuściła mnie do domu i podzieliła się ze mną opłatkiem.

Zasiadłem z nimi do stołu i zjedliśmy razem obiad. Moja mama opowiedziała mi co ostatnio robiła, gdzie była, jak się czuła. Jej drugie dziecko pokazało mi swoje prezenty z wczoraj, udawałem zainteresowanego. Bo mimo wszystko, lalki nadal mnie nie interesują. Gdy tylko poszła odłożyć swoje prezenty moja mama oznajmiła mi, że mnie Święty także odwiedził.

Po czym podała mi dwa prezenty, pierw kazała otworzyć ten zapakowany w czerwoną paczkę. W środku były nasze zdjęcia i koszulki dla mnie. Ucieszyłem się, bo zapamiętała jakie bym chciał. Drugiego prezentu kompletnie bym się nie spodziewał. Mama dała mi najlepszy prezent jaki mogłem wymarzyć.

Albo i nie, nawet o tym nie marzyłem, to było poza moimi kanonami. Dostałem swój stary pamiętnik... Nie nie pamiętnik, notatnik, coś gdzie wylewałem swoje myśli, piosenki, wspomnienia.
Przytuliłem się do mamy, po czym wyszedłem do swojego starego pokoju, gdzie wisiały koszulki hokejowe.
Wszystko stało takim jak to pozostawiłem kilka lat temu wyjeżdżając.

Usiadłem na swoim łóżku i skupiłem się na wpisach.

Powiedz coś bo poddaję się i pozwalam Ci odejść. Jeśli zechcesz będę tym jedynym dla Ciebie
Przecież podążałbym wszędzie za Tobą. Powiedz coś bo rezygnuję z Ciebie

I czuję się taki mały.To mnie przerosło, nie potrafiłem tego pojąć. Nic nie wiem i nie rozumiem
Potknę się i upadnę, wiem, bo wciąż uczę się kochać. Jak małe dziecko dopiero zaczyna uczyć się chodzić

Powiedz coś bo poddaję się i rezygnuję z Ciebie. Przykro mi, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć
Przecież podążałbym wszędzie za Tobą, powiedz coś bo poddaję się i pozwalam Ci odejść

I przełknę swoją dumę, bo jesteś jedyną, którą kocham
I z Tobą się żegnam

Powiedz coś bo przestaje mi zależeć na Tobie. Przepraszam, nie umiałem do Ciebie dotrzeć
A mogłem podążać dokądkolwiek aby tylko z Tobą, ach, powiedz coś bo poddaję się i pozwalam Ci odejść. 
Powiedz coś bo rezygnuję z Ciebie
Powiedz coś 


Było tego znacznie więcej... Ten wpis akurat wiązał się z dziewczyną. Nie Kate, ale jednak w tamtym okresie dla mnie bardzo ważną jak widać.

Pewnie gdybym wtedy nie wyjechał, nie miałbym tego co mam dzisiaj. Możliwe, że nigdy bym się z Katherine nie spotkał, nigdy bym jej nie poznał, nie chciałbym się ożenić...

Wpisy były dość stare więc nic takiego nie oznaczały. Już... Chociaż to było całe moje życie na papierze. Wszystko co zdarzyło się przed wyjazdem. Tak Katherine  mogłaby się dowiedzieć kim jestem. Sam nie wiem czy to byłoby dobre czy raczej masakryczne.

Wszystkie imprezy, dziewczyny, seks opisany w jednym notatniku... To mogłoby ją zabić, widząc, że codziennie miałem inną. Ale przecież nie liczy się to co było, lecz to co jest, prawda?
Może powinienem jej pokazać? A co jeśli to znów zniszczy nasz związek?

Nie wiedziałem co zrobić, chciałem jej pokazać, ale wiem jaka jest, wszystko by wzięła do siebie. Ten czas co teraz mamy nie może być zachwiany. Nie możemy teraz zniszczyć tego co tak długo budowaliśmy. Postanowiłem zawieźć swój pamiętnik do swojego domu i dopiero pojechać do Kate.

Kilka miesięcy później. 

Wszystko nam się tak doskonale układa, niebawem rodzi się nasza córka. Jesteśmy w trakcie przemyśleń jakby ją nazwać. Myślałem o Emily, Tifanny, Natalie. Wszystkie trzy brzmią podobnie, ale jednak są zupełnie inne. Postanowiliśmy z Katherine, że będziemy wymieniać imiona po urodzeniu się małej.
I to na które zareaguje, te otrzyma.

Kate dokładnie o trzeciej nad ranem zaczęła rodzić. Zawiozłem ją do najbliższego szpitala, gdzie od razu została przyjęta, jej mama przyjechała z popakowanymi wcześniej rzeczami. I kilkoma ubrankami dla dziecka, babcia - znaczy mama Katherine - była przygotowana  na to już od dwóch tygodni.

Kupiła z nami wszystko, ale niestety załamała ją wiadomość, że Katherine, mała i ja, zamieszkamy w moim domu a nie z nimi. Ostrzegała mnie przed wszystkim, powiedziała co powinienem a czego nie mogę.
Wiem, że przestrzegała mnie dla naszego dobra.

Weszliśmy do sali gdzie była Kate, dali jej znieczulenie i oznajmili, że dziecko niebawem będzie z nami. Dopiero wtedy poczułem presję i to jak się denerwuje. Złapałem Katherine za rękę i pocałowałem w czoło.
Była dzielna, wiedziała, że ma dwie opcje do wyboru, i mogła albo urodzić przez cesarkę albo naturalnie.

Wszyscy mówili, że cesarskie dla niej będzie bezpieczniejsze, ale uparła się przy naturalnym. Skoro tak chce, to niech tak będzie. Lekarka sprawdziła rozwarcie Kate, które było już najszersze. Tak więc zaczął się poród naszej księżniczki.

Kate parła i parła. Trzymałem ją za rękę, czułem wszystko jak na sobie, tak mocno ściskała moją dłoń.  Dobre dwie godziny później pojawiła się na świecie moja córeczka. W oczach pojawiły mi się łzy, była taka idealna, taka mała. Miała ciemne włoski na głowie, miała 2800 wagi, i 50 cm. Pozwolono mi odciąć pępowinę. Po czym zabrano małą do opłukania i sprawdzenia wszystkich parametrów.

Pocałowałem Katherine i pogratulowałem jej, że była taka dzielna tego nigdy bym się nie spodziewał. Wiem jaki to musiał być ból i zmęczenie. Po chwili podano nam małą. Aniołek! Cichutko leżała na rękach Kate, i co chwila otwierała oczka by sprawdzać czy jesteśmy.

Wsłuchiwała się w bicie serca swojej mamusi.

- To co wybieramy imię? - zapytałem

- Tak, już.

Katherine przytuliła małą i przełożyła na swoje ramie, lekko podtrzymując pod główką, plecami i pupcią.
Po czym zaczęła wymieniać wszystkie imiona jakie były możliwe.

- Megan, Andrea, Emily, Natalie...

I w tym właśnie momencie mała uśmiechnęła się do nas. Najpiękniejszy uśmiech pod słońcem, najśliczniejsza buźka. Od dzisiaj w naszym domu zagości nowa księżniczka, Natalie.

____________________________________________

I jak 75?  Przyspieszam akcję, to konieczność.


 TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez



KOMENTUJCIE! <3 

























19 komentarzy:

  1. super rozdział zapraszam do siebie zabawa-jest-wszedzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg swietny jak zwykle czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej wzruszylam sie hahah to takie sweet :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jooł moja imienniczka :)) Supcio

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej moje imię <3 Kocham cię
    Rozdział wspaniały
    heartbreaker-justinandmelania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww. ;D Super rozdział.. nie mogę doczekać się następnego ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dziecko po porodzie otwiera oczy? -,- chyba dopiero po 3 miesiącach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otwiera zobacz sb gazetę z porodówką i tam masz wszystkie dzieci praktycznie maja oczy otwarte -.-

      Usuń
    2. Chyba ty! Taka głupia to już nie jestem.. Do twojej wiadomości to sie o tym uczyłam.
      Ps. Nie kupuje takich gazet jak ty czytasz xD

      Usuń
    3. Otwiera od razu, ma mgiełkę na oczach, ale otwiera :)

      Usuń
  8. ojej *-* piekny ! nie wyobrazam sb konca tego opowiadania ;oo :ccc

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, przez 3 miesiące życia żyje w kompletnych ciemnościach -,-
    wszystko co pisze, sprawdzam, i wiem, ze otwiera oczy, więc może masz jakieś błędne informacje, powodzenia z taką niewiedzą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooooooo matko genialny <33!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow super ,super ...super <333 czekam na następny ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebistyy. ! <33

    Ej mam pytanie kto spiewa tą piosenke Amor ?

    Pozdrawiam ! <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejciu *-* I to imię....moja mała imienniczka ;*

    OdpowiedzUsuń