wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 76

KATHERINE


Nie wiedziałam nigdy, że poród akurat o tej godzinie będzie mnie tak bolał. Wiedziałam, że tak będzie, bo lekarka mnie ostrzegała, za każdym co trzytygodniowym USG. Mówiła, żebym lepiej rodziła przez cesarskie cięcie, ale nigdy nie chciałam tym sposobem. Choćbym miała jedno dziecko, to tylko naturalnie, mimo wszystko.

Tak sobie z góry założyłam i tak się stało. O trzeciej zaczęłam rodzić, a około piątej, szóstej nad ranem była nasza córeczka, jak ją później nazwaliśmy Natalie.  Na świecie pojawiła się najśliczniejsza dziewczynka, najcudowniejsze dziecko, takie kochane, niewinne, śliczne. Miała oczy za nami, w końcu oboje mieliśmy brązowe.

Ciemne włosy, zdecydowanie po mnie, nos za Justinem, i uśmiech, zdecydowanie za swoim tatusiem. Była taka drobna, i taka szczęśliwa od urodzenia. Wyglądała tak jakby się do mnie przytulała, i wtedy otrzymała swoje imię. Cieszyłam się jak małe dziecko, że właśnie na to imię zareagowała.

Lekarze, później zabrali mi ją, by zrobić kilka badań i żeby sobie słodko spała. Justin siedział całą noc przy mnie. Moja mama nawet poszła, a Justin wytrwale siedział ze mną, gdy robiono mi badania, gdy spałam i gdy nie spałam, Justin był przy mnie cały czas. Co jakiś czas odczuwałam lekki ból, więc gdy tylko Justin znikał do toalety czy po moją herbatę, kawę dla siebie brałam tabletki.

Nie chciałam przy nim tego robić, bo zawsze go to denerwowało. Uważał, że lepiej zaleczyć wszystko naturalnie, nie popierałam go w tym, bo akurat z tym nic nie szło zrobić. Już tak mam, taki organizm, nie zmienię tego. Lekarz przepisał tabletki, więc chyba wiedział co robić.

W szpitalu spędziliśmy dwa dni, po czym tylnym wyjściem szpitala przemknęliśmy z Natalie do auta, by żadne paparazzi nie zdołało uchwycić jej na zdjęciu. Wsadziliśmy ją ze mną na tył, bujałam ją, usypiałam, w nosidełku niczym śpiąca królewna, słodko spała.

Justin już w domu, zajechał bardzo blisko wejścia, i wjechał do garażu. Żaden z czyhających na nas paparazzich nie miał dostępu w nasze prywatne życie jakim była Natalie. Księżniczka dalej słodko spała, jak to maluszki, bezproblemowo przesypiała cztery pięć godzin w nocy. Jadła i znów spała. Justin, zachowywał się jak typowy tatuś. Bujał ją, bawił, łaskotał, ćwiczył nawet z nią.

Jak? To proste. Mieliśmy taką matę na miękkim podłożu, gdzie Natalie bawiła się wiszącymi w górze motylkami, podnosiła do nich łapki i śmiała się. Justin zaś, mógł komfortowo zajmując się córeczką, pilnując jej robić sobie pompki.

Natalie przyglądała się wszystkiemu co ją otaczało, obserwowała wszystko co się w okół niej dzieje. Bacznie obserwowała i swojego tatę i mnie. Po trzech miesiącach spędzania dzień w dzień ze swoim maluszkiem, nadal nie mieliśmy dość, niestety, Justin musiał wyjechać, i powierzyć mi małą na trzy dni, dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Justin musiał lecieć na Florydę, by nagrać kilka piosenek w studiu, z tamtejszym producentem. Cieszył się, był podekscytowany pracą ze znanym producentem. Cieszyłam się jego szczęściem, wiedziałam, że za trzy dni będzie.

Gdy wychodził z domu, obie z Natalie mu pomachałyśmy, oczywiście, ja sterowałam jej rączką, ale tak czy tak wywołało to uśmiech na twarzy Justina. Wiem, że nie chciał wyjeżdżać, chciał pobyć ze swoją córką mimo, że już trzy miesiące minęły, nadal nie miał jej dość.

Wstawał o trzeciej nad ranem by dać jej butelkę, a później ja by ją nakarmić z piersi. I znów Justin, bym mogła wypocząć.  Bawił się w idealnego tatusia, zabierał ją na spacery, niemalże codziennie, kupował jej ubranka. W moje urodziny, cały czas byliśmy razem, zabraliśmy małą, która miała ponad miesiąc na spacer, pierwszy dłuższy na świeżym, ciepłym i rześkim powietrzu. Oczywiście, poszliśmy z ochroną. Nie miałam odwagi by iść sama z Justinem. Bałam się o Natalie.

Mimo wszystko, mimo ludzi, tłumów wręcz, była spokojna, kochana, i cały czas uśmiechnięta. Jednak schowaliśmy się do samochodu, za dużo aparatów, strzelania zdjęć i za dużo pisków, dla mnie.
I nadszedł dzień w którym tatuś musiał nas zostawić. Justin ucałował małą na pożegnanie, po czym mnie, namiętnie.

Zostałam z małą na trzy dni sama, moja pierwsza próba jakby samodzielności. Justin dawał radę zdecydowanie lepiej ode mnie. Ale w końcu jestem mamą, muszę działać lepiej niż sam Justin. Moja próba zaczęła się równo o godzinie szesnastej.

Bawiłam małą, bujałam ją, zabierałam na spacery. Przy dłuższym spacerze, miałam strasznie płytki oddech, wtedy musiałam brać dwie tabletki... Kiedyś mnie to wykończy, wiem to, ale nie dałabym rady bez nich.
Mała już powoli zaczynała swoje gaworzenie. Dzwoniłyśmy co wieczór do Justina ze skype, by z nim pogadać i dać mu posłuchać małej.

Jego uśmiech był bezcenny. Nie mogłam się doczekać dnia powrotu, aż w końcu, nadszedł trzeci dzień, Justin wrócił. Stęskniłam się za nim bardzo, a jeszcze bardziej za jego czułym, nocnym dotykiem...
Nie chciałam już dłużej czekać.

Justin wrócił w sobotę o osiemnastej, byłam akurat w trakcie kąpania naszej córeczki, która pluskała się w wodzie i chlapała na boki. Justin wystraszył mnie, mówiąc głośno księżniczki moje. Uklęknął obok mnie i pocałował w usta, a małą w główkę.

- Golasek się kąpie - mówił do niej dziecięcym głosem

Mała śmiała się cały czas i wpatrywała się w niego. Justin nie pozwolił mi dokończyć kąpieli Natalie.
Sam spłukał jej szampon z włosków i wziął na rączki, zaniósł do nas na łóżko, gdzie czekał wcześniej przygotowany rożek dla małej. Włożył ją do środka i wytarł, mała nie przestawała się śmiać.

Uwielbiała gdy Justin był w pobliżu i zajmował się nią. Wtedy cała uwaga skupiała się właśnie ja jego księżniczce. Razem wyglądali tak słodko.

JUSTIN


Uwielbiam swoją małą córeczkę. Jej śmiech jest taki szczery, ciepły, prawdziwy. Potrafi rozweselić człowieka. Tak jak słodko się wtula, nie umie żadna inna dziewczynka. Jej malutkie pulchne rączki tak położone na moich barkach, rozłożone delikatnie a Ona sama zwinięta w kuleczkę.

Usypiała w mig, nie było szans by leżała dłużej kręcąc się niż pięć, dziesięć, ewentualnie do piętnastu minut, a to tylko w przypadku, gdy była bardzo rozbudzona. Albo długo spała w ciągu dnia.

Nikt nie zrozumie naszego zachwytu córką, wiem, dla innych może to być nudne, ale dla nas, to temat do godzinnych rozmów. Nasza córka przysłoniła nam cały świat, to było w sumie błogosławieństwo, że ją mamy. Nie było dla nas to łatwe.

Całe życie przed nią, nie było ani trochę proste, było raczej...skomplikowane, zmieszane, trudne, ciężkie.
Przecież tak ciężko jest lekko żyć. Tak ciężko jest szybować z kimś kogo się kocha, w tym samym kierunku.


Katherine przyglądała się mi jak owijałem małą w rożek, i zanosiłem do przewijania. Założyłem jej pieluszkę, dałem butelkę i smoczek. Położyłem w łóżeczku, owinąłem kołderką, nakręciłem kołysankę, włączyłem lampkę nocną,  która pokazywała różne kolory, od niebieskiego, poprzez róż do zieleni. Mała uwielbiała się w nią patrzeć i przysłuchiwać się kołysankom jakie leciały. Po chwili spojrzeliśmy razem z Katherine na nią. Przytulała już swojego ulubionego misia, pieluszkę i zasypiała.


Około dwudziestej trzeciej obydwoje położyliśmy się z Kate do łóżka. Pełni energii, nabuzowani, spięci seksualnie. Tej nocy, ponownie stała się między nami magia. Tym razem ładnie z gumeczką, póki co nie chcieliśmy dla Natalie rodzeństwa.

Kate jak zwykle była doskonała. Staraliśmy się zachować spokój, bo przecież niedaleko nas spało nasze serduszko, jednak ostatecznych jęków żadne z nas nie mogło powstrzymać. Ani ja nie pozostałem jej dłużny, ani Ona mi.

Padłem ze zmęczenia, po seksie który trwał około trzech godzin. Katherine też nie była już całkowicie energiczna. Nawet nie wstaliśmy by wziąć prysznic, wiedzieliśmy, że i tam by  mogło do czegoś dojść.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie pod ciepłą kołdrą. W nocy około czwartej usłyszałem płacz. Kate przebudziła się i chciała wstać do małej, odmówiłem jej. Powiedziałem, że ja wstanę, a Ona ma spokojnie spać.

Założyłem więc bokserki, umyłem w łazience ręce i poszedłem do swojej małej księżniczki. Gdy podchodziłem płacz znacznie cichł.


KATHERINE

Cieszyłam się, że mam tak opiekuńczego chłopaka przy sobie. Justin wziął Natalie do nas na łóżko i położył ją na środek. Mała miała już tyle energii w sobie. Justin musiał zabawiać ją przez godzinę i dać butelkę  z mlekiem, by spała jeszcze ze trzy godzinki.  I byśmy my choć troszkę się wyspali.

Mała usnęła, Justin jeszcze ją trochę bujał i tulił do siebie.  To był przesłodki widok, mała leżała na brzuchu Justina i spała spokojna. Dopiero około dziewiątej nad ranem, całą naszą trójkę obudził telefon od Scootera - managera Justina, że musi jechać nagrać coś.

Tym razem tutaj, więc będzie wieczorem. Justin dał mi małą do rąk, nakarmiłam ją trochę, dałam smoczek, przebrałam i posadziłam ze mną na łóżko. Tatuś przebierał się, mył włosy, zęby i postawił swoją fryzurkę.
Zjadł na szybko płatki z mlekiem, po czym ucałował nas dwie i pojechał do studia.

Zostałam z małą w domu, dzisiaj miała nas odwiedzić babcia. Tak też się stało, około czternastej przyszła moja mama z pluszakiem dla swojej kochanej wnuczki. Posiedziała z nami kilka godzin, pobawiła swoją wnusię, nakarmiła ją nawet butelką, zjadła z nami obiad, porozmawiała ze mną. I około osiemnastej poszła do domu.

Umyłam małą, przebrałam jej pieluszkę, nakarmiłam do snu mlekiem z piersi. Utuliłam ją, włączyłam kołysankę i lampkę nocną. Wyszłam z pokoju, by mogła spokojnie zasnąć. Ale była dzisiaj zdecydowanie bardziej nerwowa, nie chciała zasnąć. Przewracała się w łóżeczku, z jednego boku na bok.

Mój oddech ponownie stał się płytki. Ciężko mi było nabrać powietrza, poszłam więc do łazienki i wyciągnęłam z szafki swoje tabletki, pech chciał, że akurat rozsypałam wszystkie pigułki. Nie miałam siły nawet ich zbierać. Zostawiłam je na ziemi i przeczołgałam się do pokoju, po czym położyłam się na łóżku. Mała była cicho, melodyjka grała, czułam się bardzo senna.
Zamknęłam oczy...

__________________________________________________________


 TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez
FBL : http://www.photoblog.pl/youbringoutmywildside/162751543/


KOMENTUJCIE! <3 










10 komentarzy:

  1. świetny jak zwykle czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba sie boje następnego rozdziału. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie rewelacjaa . ;D
    Nie mogę się doczekać następnego. ; )
    Wesołych Świąt no i weny w 2014 ;)
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś złego przeczuwam....
    Rozdział boski jak zwykle :)
    Wesołych świąt!
    Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. :OOOOO rozdział cudny ale końcówka dała tyle do myślenia ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to uwielbiam nie chce końca ale z tymi tabletkami Kate no kurde martwie sie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie usmiercaj jej, mam dosc blogow, ktore koncza sie smiercia. Twoj jest taki cudowny i tylko jego sprawdzam codziennie

    OdpowiedzUsuń