środa, 6 listopada 2013

Rozdział 60

JUSTIN


Wyglądałem świetnie, miałem wszystko... Ale nie miałem najważniejszej osoby u mojego boku. Kate, wiem, powiedziałem w wywiadzie, że z nikim szczególnym się nie spotykam, skłamałem.

Była dla mnie cholernie ważna. Wiem, że to ją zraniło. Nie odbierała moich telefonów. Nie dzwoniła, nie odzywała się do mnie. Sam teraz nie wiedziałem, czy jesteśmy razem czy jednak nie... Nie było mi łatwo, ale musiałem udawać... Nie chciałem, wiem to złe, wobec wszystkich.

Wystąpiłem z dwiema piosenkami na żywo w telewizji, widziała mnie cała Ameryka. Miałem nadzieję, że Kate i mama także.... Cieszyłem się mając taką szansę. Cieszyłem się, że los mnie obdarował tym wszystkim.

Po wyłączeniu się kamer rozdałem jeszcze kilka autografów. Dziewczyny które przyszły były mega prze szczęśliwe. Zrobiłem sobie z nimi zdjęcie i wróciłem do swojej ekipy.

-  Świetnie Justin! Gratuluję - powiedział Scooter - Jutro rano mamy kolejny wywiad i będziesz musiał zagrać jedną piosenkę czy ze dwie. Potem rozstajemy się na dwa tygodnie,wrócisz w początku grudnia  i tak do dwudziestego grudnia znów będziesz z nami, na święta w domu, a Sylwester w Nowym Jorku.

- Jutro po występie będę wolny?

- Tak jak najbardziej. Możesz lecieć do rodziny.

- W końcu.

- Ale to nie koniec takiej pracy. Tak będzie zawsze - dodał.


Nie wyobrażałem sobie być bez Kate przez tak krótkie okresy czasu. Po powrocie zapytam Scootera czy będzie mogła do nas dołączyć. Nie dopuszczam odmowy.

Wróciliśmy wieczorem do hotelu, i zrobiliśmy sobie seans filmowy, który trwał do drugiej nad ranem. Wszyscy zasnęliśmy tak jak film się skończył. Na fotelach, kanapach, siedziskach. Wszyscy zasnęli w takich pozycjach jak skończyli oglądać film. Rano obudził nas Scooter śpiewający swoją poranną arię.


- Dobra, dobra starczy - powiedziała Kim, asystentka - Nie Ty tu jesteś od śpiewania - zaśmiała się

- Ale przyznaj, jestem całkiem dobry - odparł Scooter

- Nie. Nie jesteś - zaśmiała się Kim i wyszła z pokoju gdzie jeszcze kilka osób leżało.

- Coś tam jednak umiem - próbował obronić się Scoot

- Nie, nie umiesz - krzyknęła Kim z łazienki


Scooter zrobił grymas na twarzy i poszedł do swojego pokoju. Czasem bycie w takim zespole jaki ja mam jest świetne. Nigdy się nie nudzimy, zawsze jest co robić, o czym pogadać. Ale brakuje jednak tej drugiej osoby, która Cię wesprze.

Często wątpię czy dobrze było poświęcić związek dla kariery i wtedy przypomina mi się ta dziewczynka co dwa tygodnie temu przyszła na spotkanie ze mną i powiedziała mi, że dzięki mnie żyje, że już się nie tnie, że porozmawiała z rodzicami, i teraz jest jej lepiej w życiu.

Zdałem sobie sprawę, że nie śpiewam dla jednej osoby, czy stu osób, a jednak, zaczynam przechodzić w miliony osób, które słuchają tego co mam do powiedzenia.

Każdy potrzebuje inspiracji, każdy potrzebuje piosenki, pięknej melodii... Gdy noce się dłużą, nikt nie obiecał ,że to życie będzie łatwe.

 Kiedy mój świat się rozpada, kiedy żadne światło nie chce przełamać ciemności, patrzę na jej zdjęcie... Ja patrzę na nią, czuję blisko siebie... Kiedy fale zalewają brzeg, i nie mogę znaleźć już mojej drogi do domu, patrzę na jej zdjęcie.

Pojawia się dla mnie po prostu jak marzenie, tylko dla mnie. Jak kolory w kalejdoskopie, które mnie otaczają. Wszystko czego potrzebuję, oddech którym oddycham. Wiem, że jestem nie tylko jej potrzebny. Wierzę w to, że sobie poradzimy. Wierzę w każdy lepszy dzień.

Taki też miał nastać, dzisiaj. Gdy zobaczę ją po tak długiej rozłące.  Rano o dziesiątej byliśmy w studiu gdzie mieliśmy nagrać mój wywiad. Reporterka ponownie zadawała mnóstwo pytań.

Pytała skąd pochodzę, jak się poznałem ze Scooterem, od kiedy śpiewam i gram, kiedy wyjdzie płyta, jak się będą nazywały piosenki, do kogo są kierowane, i czy zamierzam się z kimś umawiać.

- Jeśli będzie tą jedyną, jeśli będzie ze mną za to kim jestem prywatnie, nie tylko dlatego, że jestem rozpoznawalny, to tak, Ona może stać się osobą z którą chcę iść przez życie.


Kate właśnie taka była, była ze mną przed moją karierą, a ja zostawiłem ją tam samą na poczet swojego rozwoju. Dałem występ, nie wczułem się w te piosenki jak zwykle, ale zawsze to coś.

Samolot do domu, o 14,00. Wsiadłem w najszybszy lot jaki miałem od skończenia wywiadu i pożegnania się z ekipą. I około  dwudziestej pierwszej byłem już w domu.  Pokonałem ponad 2 tysiące mil. I znów jestem u siebie w mieście.


KATHERINE

Stałam z mamą w kuchni i rozmawiałyśmy o tym co się działo. Powiedziała mi, że wszyscy chcieli, żebym tu była. Powiedziała, że cieszy się z mojego dziecka.

 W końcu będzie babcią. A Justin ojcem...I tu się zaczęło...

- Sama dobrze wiesz, że z niego duży dzieciak. Nie będzie się umiał Wami zaopiekować, szczególnie teraz. Wyjeżdżając co chwila.

- Mamo, to się zmieni. On będzie, będzie przy mnie i przy dziecku, gdy tylko się o nim dowie.

- Może czas mu o nim powiedzieć? Może przestanie zachowywać się jakby mu nie zależało?

- Ale to ja wyjechałam, nie zostawiłam mu tam nic. Wyjechałam teraz bez słowa, nie zadzwoniłam do niego nawet.

- Ty masz prawo, po tym co zrobił, mogłaś tak wyjechać.  Sam na to sobie zapracował. Doskonale o tym wiesz, nie masz co go bronić, czy On kiedykolwiek bronił Cię u swojej matki? Nie. Nie bronił, Ona nadal robi z nim co chce i go kontroluje. Doskonale wiesz o tym. Nie masz co wstydzić się przyznać własnej matce racji, skoro obydwie wiemy jak jest, prawda?

- Mamo, to mój narzeczony, przyzwyczaj się do jego obecności w moim życiu.

- Póki co to go bardzo rzadko widzę przy Tobie. Na razie jest przy milionach innych dziewczyn.


Cicho westchnęłam i odstawiłam kubek z herbatą. Poszłam na górę zostawiając mamę samą w kuchni.  Nie miałam ochoty z nią stać i słuchać jak oczernia Justina.

Nie był w końcu też taki zły. Miał wady, ale i zalety. Nikt nie jest idealny, nikt nie spełnia naszych wszystkich oczekiwać. Przecież nie jesteśmy perfekcyjni, jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy wszelkie błędy. Ale to na nich się uczymy...

Ubrałam się ciepło i wyszłam na dwór. Poszłam na plażę, gdzie zawsze działo się w moim życiu najwięcej. Plaża... A jak wiele potrafi zmienić w życiu.

Tu teraz, nadużycie, błędy, zbyty długo, zbyt głośno, za kogo się miałam by czekać... Tylko jedna szansa, jeden oddech, na wypadek gdyby tylko jeden pozostał.

Tęsknię za nim, gdy zbyt długo jestem daleko, marzę o tym, że będzie ze mną, i nie odejdzie. Stracę oddech jeśli, nie zobaczę go już więcej... Wszystko za nas.. Oddam wszystko. Potrzebuję usłyszeć jak mówi, że mnie kocha.


JUSTIN




Wyszedłem poza lotnisko i do domu ruszyłem taksówką. Nie było Kate, nie czekała na lotnisku, nie wiedziała, że przybywam. Miałem zamiar zrobić jej niespodziankę. Ta, miałem zamiar....

Wróciłem do domu. Zapukałem do drzwi. Nikt mi nie otwierał, światła były pogaszone. Siedziałem tam z nadzieją, że śpi i po prostu mnie nie słyszy. Albo, że nie otwiera bo się  gniewa, że ją tak zostawiłem...

Z nadzieją zadzwoniłem do drzwi, mocno waliłem, kopałem, stukałem. Zadzwoniłem z dziesięć razy, nie wierzyłem, że jej nie ma, że po prostu się gniewa. Gdyby była otworzyłaby chociaż po to by nakrzyczeć.
Niestety, myliłem się. Nie było jej w domu wcale.

Nie miałem kluczy, nie wziąłem ich, nie myślałem, że jej nie będzie, nie zostawi nikomu kluczy. Pod moim domem pojawiło się kilku paparazzich, słyszałem ich dźwięki aparatu, szelest między krzakami, nie wysilili się nawet o wyłączenie fleszy.

Na dworze rozpętała się burza. Tak, teraz wiem, tutaj też się to zdarza. Padał deszcz, grzmociło nieziemsko, wsiadłem ponownie do taksówki która mnie tu zawiozła. Poprosiłem o podwiezienie do najbliższego pięciogwiazdkowego hotelu.

Zapłaciłem kierowcy za podwiezienie, dałem mu dwadzieścia dolarów i pobiegłem do wejścia. Same drzwi otworzył mi portier, wszedłem do środka. I skierowałem się do recepcji.

Za ladą stała młoda dziewczyna, w podobnym wieku do mojego. Czuła się najwyraźniej zawstydzona, widząc znaną osobę, czyli mnie. Zaśmiałem się i dałem jej swoje dokumenty do zakwaterowania. Postanowiłem zostać do jutra, po czym zadzwonić do Kate i dowiedzieć się gdzie jest.

Nie będę siedział tutaj bez niej. Nie chcę już dłużej. Wziąłem swoje dokumenty i poszedłem do swojego pokoju, który znajdował się na pierwszym piętrze. Musiałem się osuszyć bo woda ze mnie ściekała.

Wszedłem do pokoju i postawiłem bagaż przy łóżku. Wziąłem bokserki, czystą koszulkę i spodenki. Poszedłem pod prysznic i tam się wygrzałem. Umyłem ciało czekoladowym żelem do mycia i włosy hotelowym szamponem robionym na zamówienie dla vip-ów.

Wytarłem się dokładnie ręcznikiem i ubrałem swoje bokserki, spodenki i biały podkoszulek. Poszedłem na łóżko i włączyłem telewizję. Zadzwoniłem po jedzenie do pokoju, tzw. room service.

Zamówiłem sobie kebaba i kurczaka z rożna z frytkami. Powiedzieli, że za dwadzieścia minut będą pod pokojem. Odłożyłem słuchawkę od telefonu. I do ręki wziąłem swój telefon.

Odblokowałem go i zadzwoniłem do Katherine. Odebrała szybko. W tle słyszałem szum wody, wiatr, i cichy płacz. Jakby Kate płakała... Obiecałem sobie, że do tego nie dopuszczę a znów zawiodłem.

- Kochanie, gdzie jesteś? Wróciłem do Los Angeles, a zastałem pusty dom.

- Justin... - powiedziała cicho łkając - Nic nie mówiłeś, ja wyjechałam, miałam dość bycia samej w tym stanie. Nie chciałam kłaść się do łóżka codziennie sama, w pustym domu.

- Kochanie, pamiętam te wszystkie momenty spędzone z Tobą, wciąż czuję miłość, choć nadal jestem dzieckiem. I myślę, jeśli kiedykolwiek nauczyłaś mnie trochę życia. Dzisiaj dedykuję Ci każdą swą piosenkę.
Z Tobą przecież chcę śnić, rozmawiać, dla mnie nie jesteś daleka, i chociaż nie mogę Cię dotknąć, przysięgam nie zapomnę o Tobie.

- Codziennie owijam się wspomnieniami o nas i tym co było... Codziennie byłeś dla mnie wszystkim, tak czuje się samotna, tak bardzo. Do Ciebie mi daleko.

- Kochanie, powiedz mi tylko co Ci jest. I gdzie jesteś. Niebawem tam będę...

- Justin bo ja jestem w....


______________________________________________________

I jak 60 ? :)



TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez



KOMENTUJCIE! <3 
















21 komentarzy:

  1. Genialnyy! Pamiętaj ja czekam na 69!!! Hahaha <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty jak zwykle !! <3 kocham cię i tego bloga #JelenaForever

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no w takim momencie? Whyyy ? Czekam na następny ;* Mega rozdział . ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ,świetny,fantastyczny !!! Czekam na następny !! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa, dawaj jak najszybciej kolejny! Świetny. ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świeeeeetne!!! Niech ona mu powie że jets w ciąży i niech wszystko będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu no i znowu to samo no znowu muszę czekać bo przerwałaś w takim momencie :D dodaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ona mu to w końcu powie czy nie?! xD Czekam,:* i zapraszam http://j-j-m-k.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuuu <33 KC ♥ na prawde świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś cudowna i jeszcze tak piszesz <33

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest takie romantyczne i wgl czasami taka drama czasmi szczęście wymarzone opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Już nie moge doczekać się jak on dowie sie o tej ciąży o ile jest dowie haha ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Justin i fani normalnie uidgqwiahb <-- czyli kocham to :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie no w takim momencie ? Ale i tak ZAJEBISTY ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. cudne cudne cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski jak każdy <3

    OdpowiedzUsuń