niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 64

JUSTIN

- Chodź mała.

- Idź pierwszy, wrócę niebawem.

- Nie po to podałem Ci dłonie byś szła sama do domu, idziemy razem, nie patrzmy na to czy ktoś na widzi czy nie. Nie narzekaj.

- Nie, nie chcę narzekać. Tylko dlaczego skarbie?  A kariera?

- Nie zostawią mnie przecież z Twojego powodu. Chcą bym był szczęśliwy, tak? Tak, chcą. Więc nie marudź tylko chodź.

Cały czas trzymałem ją za dłoń nie zamierzałem puścić. Czułem jej zmarznięte dłonie w swoich rozgrzanych do czerwoności. Pod domem niestety zastaliśmy spory tłum fanek, które tylko czekały na to bym dał im swój autograf, czy zrobił sobie z nimi zdjęcie.

Taki miałem zawód, nie miałem tyle życia prywatnego ile chciałbym mieć, trudno. Przywyknąłem do tego. Niestety Katherine chyba nie bardzo.  Puściła moją dłoń mimo próśb aby tego nie robiła.

Odsunęła się od nas, a po chwili zniknęła z horyzontu, nie było jej już widać. Przynajmniej na moim horyzoncie, uznałem, że zmęczona poszła do domu... Moi przyjaciele, którzy mi towarzyszyli, mieli dla nas już plany na wieczór.. Nas? Czyli mnie i ich, nie wliczyli w to Kate... Przykre.

Nie wiem tylko czy specjalnie czy zapomnieli... Wsiadłem do limuzyny, która podjechała pod dom. Właściwie zostałem do niej wepchnięty.

Za mną wsiadło trzech moich kolegów, dwie koleżanki... Hm za dużo powiedziane, nie znałem ich, kojarzyłem tylko z ryja.

Wsiadłem więc do tej taksówki, mój telefon, nie wiem gdzie się podział. Nie mogłem znaleźć go w kieszeniach spodni, nie miałem więc jak napisać do Katherine gdzie jadę, chociaż sam nawet nie wiedziałem gdzie...

Koledzy podali mi szklankę z napojem. Bardzo wysoko procentowym. Napiłem się i moje wnętrze było kompletnie rozgrzane. Wypiłem po drodze jeszcze kilka szklanek alkoholu.  Nie wiedziałem gdzie jedziemy, ale bardzo chciałem się dowiedzieć. Nie lubiłem niepewności.

Dojechaliśmy na miejsce, gdzie już miałem odrobinę zamglony obraz. Dojechaliśmy pod klub który nazywał się Hell. Czyżby to była jakaś aluzja? Moje życie będzie piekłem po tym wieczorze? Przekonamy się...

Wchodząc do środka mijaliśmy kilku paparazzich rzucających się z aparatami jakby pierwszy raz widzieli kogoś sławnego. Przebijali się przez siebie, starając się nas zaczepić. Ochrona jednak starała się ich odgonić od nas.

Weszliśmy do środka, cały czas miałem na sobie okulary, gdyby ktoś robił zdjęcia, nie widział moich oczu, nie mógł zobaczyć mojego szalonego wzroku, który mnie ogarnia gdy wypiję alkohol.

Kelner zaprowadził nas do własnej loży, gdzie nikt nie miał dostępu, nikt z otoczenia, gdzie mogliśmy napić się w spokoju, z prywatną obsługą kelnerską, gdzie mogliśmy być sobą, bez fleszy, paparazzich, obejrzeć telewizję, potańczyć, pograć na automatach.

Tak więc usiedliśmy przy stoliku, kelnerka podała nam wódkę w koszyku z lodem, whisky, piwo, wszelki alkohol jaki mogliśmy sobie zażyczyć, leżał na naszym stole, kilka soków na stojaku, i szklanki.

Następnie przyszła kolejna kelnerka, która miała nam zapewnić atrakcje. Nie brałem udziały, bo taką atrakcją jaką było podawanie kostek lodu z jej ust, do ust chłopaków nie chciałem się nasycić.

Katherine chyba by mnie zabiła gdybym to zrobił. Gdyby się dowiedziała, o co bym się postarał, ale wolę żyć z nią bez sekretów. Przyglądałem się jak chłopacy są zadowoleni z tego, że tak ładna dziewczyna podaje im kostki lodu.

Następnie robiła drinki z piersi. Dosłownie. Wsadziła między piersi butelkę z wybranym alkoholem i pochylając się nalewała do wcześniej podanych kostek lodów. Ja piłem piwo, do niego nic nie można przecież było wymyślić, lodu się nie dodaje, w szklance nie piję, więc nie nalałaby go z biustu.

Przyglądałem się tylko temu jak kumple napalają się na kelnerkę/barmankę. Jeden z nich - Kyle, podszedł do niej po skończonym pokazie przerzucania butelek, żonglowania nimi, wykręcania swojego ciała by je łapać. Poprosił ją o numer telefonu, po czym wrócił do nas.

- Dała Ci? - zapytał Tim

- Numer, owszem - odpowiedział Kyle

- Nic przecież innego by mu nie dała - dodałem popijając piwo

- Dobrze, że Twoja Ci daje - zaśmiał się Kyle

- A daje - odpowiedziałem natychmiastowo, wiedząc, że Kate by się nie podobała ta odpowiedź, nie lubiła gdy odpowiadałem tak łatwo na zaczepki - Najlepiej. Nie znam żadnej dziewczyny która potrafi zrobić tyle co Ona - dodałem. Po czym ugryzłem się w język.

- Patrzcie i płaczcie - powiedział Kyle rzucając serwetką z numerem na środek stołu, chwyciłem ją natychmiast

- Haha - roześmiałem się

- Co?

- To numer koreańskiej restauracji za rogiem - odpowiedziałem - Mówiłem, nie dałaby Ci nic, poza takim numerkiem.

- Pójdę do niej.

Kyle wstał z siedzenia i zniknął za drzwiami do naszej prywatnej sali. Czekaliśmy na niego z niecierpliwością. Na naszej sali pojawiła się nowa kelnerka. Znałem ją, bardzo dobrze, nie sądziłem, że kiedykolwiek spotkamy się jeszcze. Miała płaski brzuch, gdzie powinna być w ciąży... Ellie.

Wstałem do niej i zszedłem z naszej loży. Ellie miała strach w oczach. Wiedziałem, że oszukiwała z ciążą, kto chciałby z nią być. Stała w miejscu jak wbita w ziemie.

- Czy mogę coś Panom podać - zapytała jak gdyby nigdy nic.

- Tak, ja poproszę tacę wyjaśnień - powiedziałem sarkastycznie

- Jaki smak? - brnęła w swoje

- Kurwa, Ellie. Po co były te kłamstwa?

- Nie nazywam się Ellie tylko Julie.

- Tak dobra, Julie. Sobie możesz nawet być Miriam z penisem, nie pytam o imię. Tylko o to po co były te wszystkie kłamstwa?

- Nie sądzę, żeby to było odpowiednie miejsce na takie rozmowy.

- Mów, po co tyle kłamałaś? Chciałaś moich pieniędzy?

- Nie chcę od Ciebie niczego.

- Czegoś chciałaś, dlatego wymyśliłaś te kłamstwa.


Ellie wymierzyła cios i uderzyła mnie w twarz.

- Nie kłamałam, poroniłam. Nic więcej nie powinno Cię interesować.

- Poroniłaś czy sama spowodowałaś śmierć?

- Spierdalaj.

Gdy Ellie tudzież Julie jak kazała mówić wymierzała kolejny cios w moją szczękę, złapałem jej ręce.

- Zabiłaś to dziecko? Odpowiedz suko.

- Poroniłam. Puść mnie.


Jak nakazała puściłem jej ręce, zostawiając dookoła nich czerwone ślady.

- Widzisz co mi zrobiłeś?! Przez Ciebie poroniłam, przez Ciebie mam teraz te ślady i taką pracę, jestem dziwką. Tak, musiałam jakoś zarobić. Zostałam prostytutką, musiałam zarabiać, nie powiem seks był przedni. Wszystko zaczęło się od Ciebie, wtedy rzuciłam tamtą pracę, i w końcu trafiłam tutaj. Tak jesteśmy restauracją, barem de lux, ale świadczymy inne usługi także, jest kilka dziewczyn, które muszą uprawiać seks z klientami. I jestem w nich ja! Przez Ciebie. Nie myśl sobie, że to dobrze, bo nigdy nie chciałabym być prostytutką.


Julie wymierzyła kolejny cios w moją szczękę, podstawiłem jej haka pod nogami, i obaliłem na podłogę. Usiadłem na niej i uderzyłem ją. Nie biję dziewczyn, ale moja dzikość zwierzęca wzięła nade mną górę. Ellie była mi równa. Przybrała na masie, miała większe piersi, ważyła pewnie z osiemdziesiąt kilo.

Nie czułem się winien tego, że uderzyłem ją w twarz, w końcu oddała mi tak czy tak. Obróciła mnie i wymierzyła kilka ciosów, w tym momencie na salę wszedł ochroniarz. Był zły, na nią. W końcu wyglądało jakby to Ona mnie zaatakowała, nie przeczyłem nawet. Wyniósł ją z sali, po czym wrócił.

- Pan wybaczy, Julie często traci kontrolę.

- Powinniście ograniczyć jej kontakt z klientami, to może Wam zaszkodzić, zwłaszcza gdy ktoś o moim statusie powie w mediach cokolwiek.

- Przepraszam za nią, zmienimy to. Niech będzie, kolacja i drinki na nasz koszt, w końcu jest Pan gościem, musimy zadbać.

- Dziękuję.

Wstałem z podłogi i wróciłem do swoich kumpli. Przy stoliku siedział już Kyle, nie wyglądał na zadowolonego.

- I co? - zapytałem

- Jej koleżanka powiedziała, że nie pracuje tutaj taka dziewczyna, i że nie może podejść, nigdy.

- Uuu

Szczerze nie dziwiłem się czemu ta dziewczyna nie chciała. Kyle nie był ani zadbany, ani do kobiet hmm uprzejmy, traktował każdą jak dziwkę, dało się to wyczuć.

- Kyle mam dla Ciebie kogoś, idź do baru i zapytaj o Julie, Ona się z Tobą umówi.

- Kogo?

- Zapytaj o Julie, Ona się zgodzi na randkę.

Do końca imprezy obaliliśmy jeszcze dwie flaszki. Do samochodu przeszedłem pod czarnym kocem, nikt nie widział stanu w jakim byłem. Nie domyłem krwi z twarzy, nie dałem rady.

Poprosiłem kierowcę o zawiezienie do domu. Była chyba czwarta nad ranem, może trzecia, nie pamiętam dokładnie. Świat kręcił się niczym karuzela. Słyszałem w głowie wszystkie rozmowy z klubu. Moja głowa pękała, samochód nie oszczędzał jechania po górkach.

Pamiętam tyle, że gdy wróciłem do domu, położyłem się na łóżku u Kate i przytuliłem się do niej. Od razu zasnąłem w przeciągu kilku sekund. Obudziłem się dopiero o dziesiątej nad ranem. Kate siedziała obok mnie. Widziałem te pytające oczy, lekko rozwarte czerwone usta... Chciała się dowiedzieć wszystkiego co działo się zeszłego wieczora...

- Justin, wyjaśnisz mi krew na buzi?

- Pobiłem się.

- Z kim?

- Z Julie.

- Jaką znowu Julie? Znam ją?

- Znasz, bardzo dobrze, i niechętnie.

- Kto to ta Julie, jakaś moja koleżanka?

- Nie, nigdy nie zadałabyś się z nią.

- Możesz przestać grę w szarady i powiedzieć mi kto to?

- Ellie.

- Co z Ellie? Julie, nie rozumiem.

- Ellie zmieniła imię na Julie. Spotkałem ją, pobiliśmy się...

- Pobiłeś kobietę?! Justin! Nie sądziłam, że się do tego posuniesz. Ona w ciąży chyba jest, tak?

- Nie, już nie, poroniła, i tak uważam, że zabiła to dziecko. Jeszcze się tego dowiem.  Ona waży chyba ze sto kilo, powiększyła sobie biust, jest większa ode mnie, więc musiałem jakoś sobie radzić.

- Biciem kobiety? Nie ważne czy sto kilogramów czy sześćdziesiąt, to wciąż kobieta, a Ty zachowałeś się chamsko.  Musiałam o czwartej wstać i zmywać z Ciebie krew, Justin wymiotowałeś krwią.

- Nie pamiętam...

- Wiem, byłeś w takim stanie, że nic nie mogłeś zapamiętać. Wróciłeś tak śmierdzący! Zapach alkoholu unosił się w całym pokoju. Wybacz, ale nie mogłam tu spać. Podstawiłam Ci miskę i przez całą noc czuwałam. Wchodziłam co jakiś czas do Ciebie sprawdzić czy żyjesz.

- Kate, ja nie wiedziałem...

- Ależ oczywiście, no bo skąd mogłeś wiedzieć. Byłeś tak pijany, że nie byłeś w stanie nic zrobić. Można było Tobą rzucać jak zabawką, nie zareagowałbyś. Ile Ty wypiłeś?

- Litr wódki, kilkanaście piw, trochę whisky, gin, absynt...  Za dużo zmieszałem. Nie upijam się przecież wiesz.

- Tak, właśnie pokazałeś ostatnią nocą, jak się nie upijasz. Abstynent kurwa.


Katherine wstała i wyszła z pokoju. Nie miałem sił by zejść za nią po schodach. Widziałem na fotelu uszykowane nowe czyste ubrania, pustą miskę koło łóżka, którą za pewne czyściła. Widziałem czystą poduszkę, którą pewnie wymieniała. w łazience uszykowaną szczoteczkę, pastę, kubek z wodą, nowe bokserki, ręcznik czekający na mnie. Koło łóżka stała butelka wody, kilka tabletek. W tym również na kaca giganta.

Wstałem z łóżka, było mi niedobrze, wziąłem tą tabletkę i poszedłem pod prysznic. Musiałem się ochłodzić. Umyłem włosy, w których znalazłem kilka kłębków kurzu. Umyłem je miętowym szamponem i dokładnie spłukałem upewniając się czy wszystko zniknęło.

Umyłem ciało żelem do mycia, dokładnie każdą część ciała, penisa również. Wyszedłem spod prysznica, wysuszyłem ciało ręcznikiem, po czym nałożyłem bokserki. W pokoju czekały jeszcze na mnie ubrania. Umyłem dokładnie dwa razy zęby. Wyczyściłem je nicią dentystyczną, po czym dodatkowo wypłukałem płynem do mycia jamy ustnej.

Wszedłem do pokoju wycierając jeszcze włosy ręcznikiem. Na łóżku czekała na mnie taca ze śniadaniem. Plus dodatkowo dużo soku pomidorowego na kaca. Założyłem ręcznik na szyję i uśmiechnąłem się do siebie.

Wiedziałem, że takiej kobiety jak Kate nigdzie nigdy nie znajdę. Mimo swoich drobnych złości, była w stanie zrobić mi śniadanie i zaopiekować się mną.  Zszedłem na dół z tacą, postawiłem ją na stoliku w kuchni. Dom był pusty, nikogo prócz mnie i Kate w nim nie było. Poszukałem jej, jedyne miejsce w którym mogła się schować...

Jej ulubione miejsce, uwielbiała tam siedzieć dopóki ja nie wkroczyłem do jej życia. Domowa biblioteczka z książkami...


_______________________________________________________________


TWITTER : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM : http://instagram.com/newyorkdream_s
ASK : http://ask.fm/KatherineAnnGomez



KOMENTUJCIE! <3 


















12 komentarzy:

  1. Super nie moge sie doczekać następnego !!! :* <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, normalnie nie mogę doczekać się następnego . ;D Dodawaj szybko <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej *-* czekam na nn <3 @MartaJusiSel

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajne ciesze sie ze Jus nie zdradzil Kate :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOO PROSZE KOLEJNY <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Czekam na następny rozdział! <3 + mogłabyś zmienić to aby nie trzeba było po napisaniu komentarza przepisywać kodu z obrazka? Proszę to jest męczące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam na to wplywu... Sprawdziłam już wszystko i nic nie mogę zmienić ;/

      Usuń
  8. Rozdział jest świetny ♥
    Bardzo się cieszę że Justin nie zdradził Kate :)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej *.* świetny ;)

    OdpowiedzUsuń