czwartek, 3 października 2013

Rozdział 44

JUSTIN


Czułem się taki pusty, straciłem brata... Mimo,że nie mieliśmy takiego kontaktu jak powinni mieć bracia.

Wydawał mi się bliski, był w końcu moim bliźniakiem, łączyła nas specyficzna więź, której nikt by nie zrozumiał. Łączyło nas co rodzeństwo powinno łączyć, coś co jest nierozerwalne, mimo wszystko.

Coś co jest z nami od maleńkości aż do teraz... Było ,do teraz.
Teraz to miejsce we mnie będzie takie puste, ciche, martwe. Tak ,zupełnie jak On, zamordowane.

Niech wszyscy sobie nie myślą ,że odpuszczę, będę szukał tego kto to zrobił. Znęcę się, zmiażdżę,zabiję. Wszystko byleby umierał w męczarniach. Za to co zrobił bratu.

W drodze do domu minąłem jeszcze szczęśliwą Kate i Harrego, byłem nabuzowany, obraziłem ich, ją, jego. Nie przejmowałem się tym,miałem to szczerze w wysokim poważaniu.  Nie miałem teraz czasu by się przejmować tym z kim się umawiają.

Poszedłem do domu ,zadzwoniłem do paru osób, i dowiedziałem się kto to zrobił. Wiedziałem co go czeka. Musiałem po prostu się przygotować.

A gdy tylko Kate pojawiła się u mnie w domu, och... Nie byłem gotowy na to wszystko, to działo się tak szybko,że nie mogłem się spostrzec.

Kate wsparła mnie. Opowiedziałem jej wszystko, przytuliła mnie mocno do siebie i milczała.
To było właśnie to czego potrzebowałem, by bliska mi osoba wsparła mnie w tych chwilach.

Oczywiście ,nie podobał się jej pomysł,żebym ja zabijał tego kto zabił mojego brata... Wydawała się jakby przestraszona. Jakby bała się tego ,że coś może mi się stać, że ktoś mnie postrzeli...


- Justin ,ja chyba wiem kto to zrobił


Powiedziała Kate, przestraszona. Wiedziałem już od kilku godzin kto był sprawcą,ale chciałem posłuchać co ma za ciekawostki... I skąd ta informacja tak szybko się rozeszła.


- Justin miałam jakby wizję... Widziałam Ciebie ,bądź Twojego brata, który został zastrzelony z rąk jakiegoś chłopaka w masce... Nie wiem skąd to się wzięło ,ale tak właśnie miałam.

- Haha, kochanie, nie martw się,On został postrzelony,ale wszyscy widzieli twarz tego chłopaka. To Juan,Juan  Dulcea , jego dawny wróg. Mój brat nie był do końca grzeczny.

- Jak Ty ?

- Do niego to ja byłem aniołem. On kradł,bił, gwałcił, znaczy spał z każdą czy chciała czy nie. Więc wykorzystywał dziewczyny. Zabił chyba dwóch kolesi.

- Przyczyniłeś się do tego z nim ?

- Tylko do jednego, nie chciałem być już tak okrutny.

- Justin! Zabiłeś człowieka.

- Nie zabiłem, tylko porwałem i pobiłem. To nic takiego,na świecie dzieją się gorsze rzeczy.

- Ale nie koniecznie w moim otoczeniu, bez przesady.

- Kate, nie musisz się bać, to było raz w życiu.

- Justin mieliśmy złączyć się na całe życie! Jeszcze niedawno, a ja praktycznie nic o Tobie nie wiem, nie uważasz ?

- Kate, nie pytałaś.

- A może miałam przyjść i od tak zapytać, hej skarbie, zabiłeś kiedyś kogoś?

- Nie zabiłem! Pobiłem. To nie to samo.

- Rzeczywiście, uprowadzenie, pobicie i zawiezienie bratu to nie wystawienie na śmierć.

- Nie zginął z moich rąk.

- Z Twojego bliźniaka! Mogłeś powstrzymać go, cokolwiek a nie zrobiłeś tego, co z Ciebie za człowiek.

- Kochanie, jestem tym samym Justinem ,co byłem.

- Powiedz proszę, zamierzasz zabić tego chłopaka co zabił Ci brata?

- Oczywiście, muszę odpłacić mu za to co zrobił.

- Widzisz! Zabijesz go, nie ! Nie ,nie nie.  To definitywny ,finalny, ostateczny kończący się koniec, koniec końca. I jeszcze dalej. Chciałam Cię pocieszyć, ale jak zwykle ,zepsułeś, nie będę z zabójcą.

- Kate, nie widzisz ,że bez Ciebie wali mi się świat?  Że nie jestem tym samym człowiekiem. Tnę się, piję, palę, wciągam - znowu , jestem inny, ale gdybyś tylko mi pomogła, byłbym ,no byłbym tym samym Justinem ,którego pokochałaś. Za którego chciałaś wyjść, który kocha Cię całym sercem i całym sobą. Nigdy nie udawałem tego, proszę Kate.

- Justin ,mam być z Tobą, tylko dlatego ,że  będzie mi Ciebie żal?

- Choćby właśnie dla tego...

- Nie, nie mogę. Nie jestem tak miękka i kochana jak kiedyś.

- Skarbie, proszę.


KATHERINE

[ włączcie : LINK 1 ] 


Justin położył dłoń na moim poliku,a w jego oczach... Jego brązowych oczach, zebrały się słone łzy. Otarłam je ,ucałowałam go w polik i przytuliłam do siebie...

- Nie mogę ,wybacz. Mogę Cię odwiedzać, ale nie licz na nic więcej, przepraszam.


Justin przyciągnął mnie do siebie mocniej, bylebym tylko została. Zgodziłam się spędzić z nim noc.
Oczywiście zasnął pierwszy, leżał tak cicho, jakby kompletnie nie oddychał. Ale, oddychał. Spał spokojnie ,nasycony alkoholem i używkami...

Ponoć starczy jedna sekunda, by połączyć dwoje ludzi na milion następnych...  Ponoć. Tak mówią, czy ktokolwiek się stosuje?

Usnęłam u boku Justina około drugiej w nocy. Było mi ciepło, wygodnie, bezpiecznie, jak kiedyś.
Chociaż korciły mnie słowa Justina, że na niego także czekają...

Bałam się o niego, cholernie, bałam się ,że mogłabym go stracić,że nie byłby przy mnie blisko. Fakt, to co kiedyś było między nami ,gasło niczym płomień świeczki.

Doszło do tego,że w łóżku możemy spać, na prawdę spać... Justin nawet nie próbował już starać się o to co było kiedyś. Chyba w końcu zaczyna docierać do niego to co między nami było a czego już nie ma.

Mam nadzieję,że zrozumie, poukłada sobie wszystko, nadzieja... Matką głupich? Czy nadzieja, daje światło na przyszłość?

Może jedno i drugie... Nie dowiem się dopóki żadne z nas tego nie spróbuje... Łatwiej by mi było gdyby wszystkie odpowiedzi zostały mi wyłożone na tacę, nie byłoby zmartwień, a odpowiedź sama by się ukazała.

Potrzebowałabym kuli która zna odpowiedź, tę właściwą i prawdziwą na wszelakie moje pytania, która odpowie bez wahania. Bez żadnego zamętu... Chciałabym znać odpowiedzi.

Około szóstej nad ranem ,przebudziłam się. Czułam się  wyspana, założyłam swoje buty i bluzę w której przyszłam. Napisałam Justinowi karteczkę, i wyszłam.

Zamknęłam za sobą cicho drzwi i powędrowałam do domu. Na ulicach ludzi było mało ,wszyscy pewnie jeszcze spali lub dopiero jedli śniadanie.

Weszłam do całodobowego sklepu i kupiłam paczkę papierosów i zapałki. Zaszyłam się na skałach ,na mojej ulubionej plaży, tam gdzie wszystko kiedyś  nabierało kolorów i miało jakiś sens...

Wyciągnęłam z kieszeni wcześniej zakupione papierosy. Otworzyłam paczkę i wyciągnęłam jednego miętowego papierosa. Zapaliłam go i zaciągnęłam się.

Pozwoliłam by dym spenetrował moje płuca. Po czym wypuściłam go ustami. Wiem, to niezdrowe, ale lubiłam czasem tak odreagować. Tego nauczył mnie Justin.

Wolałam taki sposób,który nie robił nikomu krzywdy. Wolałam zapalić niż kogokolwiek okrzyczeć czy pobić. A to przysporzyłoby mi wielu kłopotów, za to palenie wręcz przeciwnie. Zadowoliło mnie.

Spaliłam fajkę w przeciągu kilku minut. Po czym chwilę jeszcze posiedziałam na skałkach. Po kolejnych dwudziestu minutach wyciągnęłam z torebki gumę, wyciągnęłam jedną i zaczęłam  żuć.

Wstałam ze skałek i poszłam do domu.


Dwa dni później był pogrzeb... Tak ,Christiana, brata Justina.
Przez te minione dwa dni,Justin nie odezwał się słowem, nie zadzwonił, nie przyszedł. Jedyną moją pewnością ,że żyje był sms, wysłany wczoraj o godzinie 20,18 , że wszystko w porządku.

Poszłam na pogrzeb jedynie ze względu na stan mamy Justina. Pattie była za słaba na to wszystko. Poprosiła mnie o wsparcie, zgodziłam się.

Ceremonia miała odbyć się o trzynastej. Jak zwykle byłam przed czasem. Złożyłam Pattie kondolencje i przytuliłam ją.  Wyszukałam wzrokiem Justina. Po czym podeszłam do niego.

- Cieszę się,że jesteś - zaczął - Mamie przyda się wsparcie.

- Poprosiła ,więc jestem. Nie znałam go,ale masz cudowną mamę, więc ktoś musi ją wesprzeć.

- Tak ,masz rację. Więc mam prośbę ,mogłabyś zrobić coś dla mnie?

- Pewnie, co?

- Proszę, tu masz kluczyki od mojego samochodu. Stoi na miejscu czternastym. Na parkingu oddalonym stąd około stu metrów. Jak przyjdą i zaczną strzelać, zabierz moją mamę stąd, w porządku? Zabierz ją do samochodu i uciekaj. Proszę ,zrób to dla mnie. Namieszałem,wiem,ale jakoś chcę to wszystko uporządkować.

- Postanowiłeś to zrobić?

- Tak, muszę, w honorze brata.

- Przecież się z nim nienawidziłeś.

- Brat to brat, rodzina, muszę. Masz kluczyki, zabierz ją do siebie ,najlepiej ,jeśli byś mogła. Tam jej nie poszukają, bo przecież Ciebie nikt nie kojarzy z nich, racja?

- Z nich?

- Tak z nich. Nikt, wiem o tym, sprawdziłem wszystko. Masz wszystkie potrzebne dane, i proszę Cię, bądź ze mną myślami. Obiecaj mi to.

- Obiecuje...


Obiecałam, a wyszło zupełnie co innego. Po całej ceremonii, gdy już wszyscy mieli się rozchodzić, składać Pattie kondolencje , stało się to czego spodziewał się  Justin...


Mężczyźni w czarnych garniturach i z czarnymi okularami na oczach, zaczęli strzelać w niebo,ale jednak.
Spowodowali popłoch wśród ludzi. Czułam ,że nie mogę zostawić Justina na pastwę losu, samemu sobie.

Powiedziałam schowanej za kotarą Pattie co ma robić, gdzie pojechać, pocałowałam ją w policzek i podziękowałam za wyrozumiałość. Zauważyłam Justina kryjącego się za stolikiem.


Ukradkiem przemknęłam do niego i ukucnęłam przy nim. Mężczyźni w czerni byli tak zajęci wyprowadzaniem ludzi i przeszukiwaniem przez nich ,czy czasem Justin się tam nie chowa, nie zdołali nas zauważyć.

- Kate, co tu robisz? A moja mama?

- Jest bezpieczna ,nie martw się.

- Ty też masz być. Idź stąd, poradzę sobie.

- Nie poradzisz. Daj mi ten pieprzony pistolet i nie pierdol głupot. Co jak co ,ale strzelać to ja umiem.

- Kate, nie,proszę Cię to niebezpieczne.

- Nie takie zabaweczki miałam w dłoniach. Jestem dziewczyną,ale umiem bronić tego co kocham...

- Jesteś pewna?

- Tak, jestem pewna. Na milion procent...

W tym samym momencie do moich dłoni  trafiła czarna smukła  broń...


______________________________________________________________

I jak 44?

KOMENTUJCIE :)





















20 komentarzy:

  1. Boski jak zawsze , najlepsze opowiadanie <3 czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. ughjgyuugbkbgh cudowne iwofhqhok jezu umarlam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeezuuuu... jdieiefowhfhfurhgui... Jesteś najlepsza czekam na NN ;** !

    OdpowiedzUsuń
  4. jejkuu popłakałam się tak pięknie piszesz czekam na następny przeczytałam część pierwsza tego nloga w niecały dzień ile emocji ile łez tak cudowie piszesz tak z pasiją tak od serca <3

    OdpowiedzUsuń
  5. popłakałam się jejciu tak pięknie piszesz przczytałam pierwszą część tego bloga zakochałam się ile łez ile radości tak się w to wczuwałam piszesz tak cudownie tak od serca z taką pasią <3 podziwiam cię czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. tego to się nie spodziewałam *.* nhgtfrvgbh

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham kocham kocham hdbbcsidwbdccjksdcnasn no po prostu to kocham oni są tacy słodcy kocham ich i te opowiadania czekam nn <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham cię po prostu kocham kolejny błagam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, dlaczego w tym momencie konieec ? Będę płaakać . ;( Czekam na nowy z niecierpliwością...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale suuuper *_* Czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny *-* czekamm na nn <3 płacze =(

    OdpowiedzUsuń
  12. zawsze przerwa w najlepszym momencie :D cekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. I LOVE IT..! To jest takie jdfkgnbdfkjnfkl... <3 BOSKI..!

    OdpowiedzUsuń
  14. Inrfonidcnecmrxknkxmexmoexmeicrinx jezu najlepsze czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Jedyne co moge napisac to afshdjahgdhdhajsh. TO JEST NAJLEPSZE OPOWIADANIE EVER!!

    OdpowiedzUsuń
  16. hascgvbuisavdbcv zajebiste pisz kolejnyyy

    OdpowiedzUsuń
  17. [*] piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii boski !

    OdpowiedzUsuń