JUSTIN
Wiedziałem do kogo ją posyłam, mam wielki zaufanie do tych ludzi. Do tej całej rodziny. Wiedziałem ,że Katherine jest zadowolona i będzie bezpiecznie się tam czuła. Bez skrępowania, to swojscy ludzie.
Pewnie nie spodziewała się ,że zima w tym roku przyjdzie do niej zdecydowanie szybciej. Ale niestety każde z nas musi sobie poradzić z przeciwnościami losu, mimo wszystko.
Obiecaliśmy sobie ,że będziemy silni. I mam nadzieję,że tak będzie. Wiem,że ta odległość zrobi z nas silniejszych ludzi.
Chętnie bym z nią pobył,ale jak żołnierz muszę pilnować swojego stanowiska tutaj. Muszę wiedzieć co się dzieje, muszę śledzić wiele różnych ludzi. Muszę wiedzieć co ma się zdarzyć, co może się wydarzyć.
Zawsze o dwa kroki przed wrogami. Dostałem klucze do domku przy plaży od Kate. Więc udałem się tam. Po drodze mijając szare budynki. W oddali zobaczyłem drewniany dom , był rzeczywiście piękny.
Klasyczny,ale i z charakterem. Taki właśnie jak Kate, a wnętrze jeszcze piękniejsze, wszystko w nowoczesnym stylu ,ale jednocześnie klasycznie.
Klucze od domu i samochodu położyłem na stoliku leżącym przy drzwiach do garażu. Zostawiłem walizkę przy drzwiach i poszedłem rozejrzeć się po domu i okolicy.
Na półkach stały zdjęcia z Kate, jej rodziną, i znajomymi. Poszedłem do mniejszego pokoju. Tak jak myślałem! Pokój Katherine. Na ścianach powieszone zdjęcia ze znajomymi. Zdjęcia z Ashley, jej zmarłą przyjaciółką, zdjęcia z Vanessą - wolę nie wspominać, zdjęcia z siostrą, mamą ,tatą.
Jak widać, Kate jest bardzo sentymentalną osobą, wszelkie wspomnienia stara się uwiecznić na fotografiach. W tym samym momencie przypomniały mi się słowa,że spakowała coś dodatkowego.
Zszedłem na dół do walizki i uklęknąłem do niej. Otworzyłem i spojrzałem. Na samej górze leżało zdjęcie... Nasze zdjęcie. Gdy obydwoje byliśmy lepszymi ludźmi. Na półce leżała wolna ramka.
Nie był to przypadek. Kate wiedziała co zrobię. Wiedziała co się stanie, więc jaka aluzja taki czyn.
Wstawiłem zdjęcie do ramki i postawiłem przy łóżku na którym mam spać.
Mijały kolejne dni ,a ja wciąż siedziałem sam, co jakiś czas zaglądając do internetu. Miałem dość. Nie mogłem przecież cały czas siedzieć w tej ciemni , telewizja i internet nie są moimi jedynymi przyjaciółmi.
Dokładnie tydzień później wybrałem się na siłownie ze znajomymi. Oni również byli na tym pogrzebie.
Wziąłem w dłonie hantle i ćwiczyłem. Gdy przyszli i zaczął się wywiad.
- Justin, wiesz,że Cię śledzą?
- Nikt nie wie gdzie jestem. I nikt się nie dowie. No chyba,że powiecie ,to i wy zginiecie. Jasne?
- Jasne, jasne,na nas możesz liczyć. Ale co jeśli ktoś z zewnątrz nakabluje, że tu jesteś?
- Nikt by się nie odważył, chyba ,że chcą podzielić los kolesi z pogrzebu.
- Nie wiem. Szczerze, zrobiłeś się dziwny. Bez tej swojej paniusi u boku robisz się opryskliwy, chamski, i najchętniej pozabijałbyś wszystkich.
- Zawsze taki byłem.
- Może, ale nie mówiłeś na serio o zabijaniu. Przecież nigdy tak nie robiłeś.
- Czasy się zmieniają, ludzi się zmieniają. Widzisz, Kate na początku była grzeczną dziewczynką, a potem ? To Ona dokonała pierwszego strzału. Ona pierwsza odpaliła broń i zaczęła zabijać. Nie ja. Nie tym razem.
Fakt chroniła mnie, moje życie, nie zważając na swoje bezpieczeństwo, ale nigdy byś jej o to nie podejrzewał ,prawda?
- Wszyscy mówią,że to Ty zacząłeś, dwa lata temu odpalając broń.
- Nic nie zrobiłem. Prędzej Christian. Nie byłem do tego zdolny wtedy.
- A teraz?
- Teraz byłbym w stanie pozabijać wszystkich ,byleby Kate była bezpieczna.
- Właśnie, gdzie Ona jest? Znów Ci spierdoliła?
- Wysłałem ją do Sebastiana. Tam nikt nie będzie szukał.
- Nie boisz się,że Ci ją bzyknie?
- Nie, nie jest takim typem jak Ty. Nie bzyka wszystkich dziewczyn znajomych.
- Ach tak? Nie zdziw się jeśli pewnego dnia zniknie Ci sprzed nosa. Nie poczujesz już nigdy jej perfum, i jak jej delikatna skóra opatula Twoje ciepłe ciało.
- A Ty taki poeta?
Dominic nie odpowiedział mi już niczym. Uśmiechnął się jakby złośliwie i wyszedł z siłowni - cienias. Przyszedł na dwadzieścia minut. Robił dokładnie to samo co te napakowane sterydami kwadraty. Znaczy się tak zwane mięśniaki.
Kwadratowi od sztucznych substancji. Zero mięśni ,samo powietrze. Przyjdą na siłownie, przejrzą się w lustrze, popatrzą na siebie jacy to są cudowni. Pomachają kilka razy ręką, pochodzą po sali i wyjdą. Zaczepią kilka lasek i myślą,że mają wszystko...
Chyba coś jednak nie gra.
KATHERINE
Spędziłam tutaj cudowny tydzień! Kompletnie zapomniałam o tej całej szarej rzeczywistości, pochodziłam po górach. Pozjeżdżałam po stokach. Nie jestem aż tak kiepska na nartach jak myślałam.
Pojeździliśmy saniami ,mieliśmy ogniska. A nawet zwiedziłam z siostrą Sebastiana iglo. W którym mogłyśmy napić się wina i odrobinkę porozmawiać.
Tego ranka obudziłam się w swojej różowej pościeli, przeciągnęłam się trochę. Ubrałam desy, białą koszulkę i kapcie. Zeszłam na dół gdzie przywitała mnie cała rodzina.
Czułam się po tygodniu tutaj zdecydowanie jak jej część. Usiadłam do stołu i zjadłam dwa tosty.
- Dzisiaj idziemy na stok , później na jakieś zakupy,a potem zabiorę Cię do iglo! - oznajmiła Janette.
Zgodziłam się zadowolona i poszłam na górę wyszykować się. Ubrałam sobie spodnie narciarskie, wzięłam gogle i kask. Ubrałam się dosłownie jak na Syberię. Wzięłyśmy narty i poszłyśmy pozjeżdżać.
Na stoku spędziłyśmy niemalże połowę dnia. Wróciłyśmy się przebrać około czternastej.
Zjadłyśmy na szybko pizzę ,która była na obiad. Wyszłyśmy do galerii handlowej.
Kupiłam sobie kilka bluzek, spodni, pamiątkową bluzę. Troszkę kosmetyków. Nie sądziłam,że będę tu siedziała kolejne tygodnie. Do domu wróciłyśmy po upływie kolejnych trzech godzin.
I jak nastał wieczór tak znalazłyśmy się w iglo. Obsługiwał nas całkiem przystojny barman. Który opowiadał o winach, trunkach i o tym właśnie pomieszczeniu , w którym się znajdowałyśmy.
Bawiłam się, hm, bardzo dobrze! Siedziałyśmy tam około dwóch godzin może...
Zdecydowanie tego dnia za dużo wina! Za dużo. Wypiłyśmy same całą butelkę, i kilka kieliszków innych napoi.
Przeszłyśmy ciężkim krokiem do domu. Na tarasie siedział Sebastian i jego znajomi. Razem z Janette postanowiłyśmy do nich dołączyć.
Siedzieli przy okrągłym stoliku i pili czystą wódkę z popitką. Usiadłyśmy obok Sebastiana, jego jedynego znałam z tego towarzystwa. No i oczywiście Janette.
Podawali pomiędzy sobą jointa. Stanęło na Sebastianie, który następnie miał podać mi go. Nie wiedziałam czy zapalić czy nie...
- Spróbuj ,raz nie zaszkodzi - powiedział zadowolony
Może powinnam spróbować poczuć się jak Justin ? Sprawdzę jaki to stan.
JUSTIN
Wieczorem wróciłem do domu pełen optymizmu. Zobaczyłem,że Katherine jest dostępna na skype. Stęskniłem się to fakt... Zadzwoniłem.
Kilka sekund później , na moim ekranie pojawiła się właśnie moja księżniczka.
- Dzień dobry.
- Dobry wieczór - zaśmiała się
- Paliłaś coś?
- Ale tylko odrobinkę, nie złość się.
- Nie mam prawa... Przecież nie mogę.
- Sam to robiłeś więc nie możesz. Zaczekaj chwilkę.
Katherine wstała na chwilę od leżącego na małym pufku laptopa.
Wyszła za białe drzwi i wróciła jakieś pięć minut później.
- Jestem,całkowicie trzeźwo myślę.
- Na pewno?
- Patrz! Śnieg! - zaśmiała się
- Kate, będę teraz się z Tobą jak z dzieckiem użerał?
- Żartowałam. Już wszystko w porządku.
- Na pewno?
- Tak, tak.
Odczekałem jeszcze pięć minut.
- Justin... Wiesz, jeśli mogłabym teraz wszystko to przywrócić ,zrobiłabym to teraz. Nigdy nie chciałam,żebyś zszedł na dno. Teraz muszę próbować by to wszystko odwrócić. I myśleć jak to naprawić. Wiem,że jest na to sposób, więc obiecuję,że posprzątam ,cały ten bałagan ,który zrobiłam. Może nie jest jeszcze za późno.
- Jeśli możesz sprawić by moje serce poczuło się bezpiecznie.
- Chcę zmienić drogę, którą stworzyłam. Znajdę siłę by być tą jedyną ,która utrzyma to wszystko razem. Pokażę Ci,że możemy zrobić to lepiej. Nie masz się co martwić to otwarte zaproszenie. Będę siedziała tu naprawdę cierpliwie. Wszystkie dni,wszystkie noce,będę czekać gotowa. Nie mogę przestać, bo kocham to. Masz ten rodzaj miłości, który chcę, pozwól mi ją zdobyć.
- Czy umiesz poprawić mi humor? Czy powiesz ,że wszystko jest w porządku? Czy powiesz dobrze? Czy zostaniesz przy mnie przez to wszystko?
Kate siedziała w bezruchu. Zza jej pleców usłyszałem krzyki i trzaski. Kate odwróciła się instynktownie.
Do jej pokoju weszło dwóch mężczyzn w kominiarkach.
Katherine krzyczała ,piszczała, płakała... Słyszałem to bardzo dobrze.
- Pora skończyć rozmowę dzieciaki.
Znałem ten głos, znałem go doskonale.... Tak to był Dominic...
Zamknął laptopa ,straciłem całkowicie kontakt z Katherine...
________________________________________________________
i jak 47 ?
KOMENTUJCIE! <3
oglądajcie !!! - http://www.youtube.com/watch?v=iVKsFgaM0K8
Coo ;O ? Niee , no niee. Dlaczego jest tak źle . Nie mogą siebie stracić . Nie przezyje tego .
OdpowiedzUsuńkiedy następny ?
OdpowiedzUsuńdopiero co ten dodałam!
Usuńale kiedy
Usuńomg !!!!!!!!!ajhjakbjkZB JKAB boze zajebite ale sie dzieje
OdpowiedzUsuńWow *.*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga !
Jja sie uzaleznilam od czytana tego bloga sprawdzam 3razy dziennie czy dodalas nowy rozdzial a gdy zobacze ze go nie ma to jestem zawiedziona. Matko ile ja bym dala zeby szkolne lektury taki byly. Niecierpliwie czekam na next
OdpowiedzUsuńDokładnie, też chcę takie lektury !! Chyba bym jej na pamięć ją wyrecytowała <3
UsuńJakie emocje matko!!! Dodaj szybko kolejny. Czekam....
OdpowiedzUsuńJezu czy ty chcesz żebym nie mogła spać:D czekam na nn
OdpowiedzUsuńO mój Boże <33!
OdpowiedzUsuńGenialne kocham ! :D :)
OdpowiedzUsuńNigdy bym sie nie spodziewała :o Świeeetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńłoooooooooo njhbgvfcdfvgbh ♥
OdpowiedzUsuńBoskie..! ♥
OdpowiedzUsuńO kur**!!!;ooo
OdpowiedzUsuńEjejejjeejejeje...normalnie siedzę z otwartą buzią z niedowierzania. :OOOO
Ach ci "przyjaciele" -.-
jprdl , szok !!!!
OdpowiedzUsuńzeby nic jej sie nie stało i zeby w końcu byli szczęśliwi !!!!!