wtorek, 22 października 2013

Rozdział 53

JUSTIN

Musiałem powiedzieć wszystko i wyrzucić to z siebie. Chciałem by czuła się bezpiecznie,ale i była upewniona w tym co robimy. I czy zgadza się na takie rozwiązanie.

Gdy wszyscy poszli, przyszedł czas na nasze rozmowy, na to by móc pogadać jak dorosły z dorosłym.
W końcu obydwoje byliśmy pełnoletni, do czegoś się zobowiązaliśmy.



- Kate, nie zezłościsz się na mnie.

- Czemu miałabym?

- Zostanę tutaj kilka dni dłużej. Muszę z mamą wszystko załatwić... Sama rozumiesz.

- Rozumiem, mama najważniejsza.

- Co? Nie to nie tak, znaczy, ech no.. Jest ważna, ale jest na równi z Tobą. Ale muszę poukładać z nią sobie całą przeszłość.

- Wiem Justin, przecież nie naciskam.

- Ale obiecaj mi coś.

- Co?

- Nie spotkasz się z Harrym, ani nie znajdziesz sobie innego.

- Kochanie, to nie jest pierwsze tak długie rozstanie. Za kilka dni znów się spotkamy, i będziemy razem. Nie zamierzam szukać nikogo innego. Prócz Ciebie nie chcę nikogo innego.

- Dziękuję. Jesteś wspaniała.



W nocy przebudziłem się ze swojego spokojnego snu. W pokoju nie było Kate. Na klatce piersiowej czułem jednak ucisk jakby ktoś na niej stał, przydeptywał ją.

Męczyłem się około dziesięciu minut zanim wstałem, z oczu poleciało mi kilka ciężkich łez.
Wstałem jednak na przekór wszystkiemu i poszedłem do swojej księżniczki.

Zszedłem na dół i zastałem ją słodko śpiącą z pustym kubkiem po herbacie w dłoni. Trzymała go kurczowo,  aby nie wypadł. Wyglądała jakby się czegoś trzymała by nie spaść.

Położyłem się obok niej, położyłem... Za dużo powiedziane. Bardziej na pół leżąco. Położyłem głowę lekko między jej ręką a brzuchem. I wtedy mój ból ustąpił...

Czy to było spowodowane jej brakiem? Mam nadzieję, że nie. Bo kilka następnych nocy będzie dla mnie męczarnią w takim razie. Miałem jednak nadzieję, że kojący głos co wieczór mnie będzie uspakajał i życzył dobrych snów i słodkiej nocy.

Zasnąłem bardzo szybko, przy takiej osóbce nie można inaczej. Obudziliśmy się równocześnie, nie chciałem by się męczyła, więc zrobiłem nam śniadanie.




- Gotowa na wyjazd?

- Chyba tak.


Usłyszałem w jej głosie nutkę zawahania, nutę niepewności. Nie wiedziałem czy tego chce do końca. Ale musiała, nie mogła sobie odpuścić nauki od początku roku przez taką osobę jak ja. Niepewność dotyka nas wtedy gdy musimy podjąć najtrudniejsze decyzje, które mogą zmienić wszystko.

Musiałem wykazać odrobinę dobrej woli i stanowczej ręki.


- No skarbie, leć się szykować, za kilka minut z domu musimy jechać. Los Angeles czeka.

- Tak, już idę




Kate nie była już tak wesoła tego poranka jak powinna być. Zawsze wesoła, uśmiechnięta, radosna, zadowolona tryskała energią, a dzisiaj taka przygaszona.

Poszedłem po kilku minutach na górę, zobaczyłem ją siedzącą na podłodze wrzucającą do torby pozostałe drobnostki.

- Hej, mała. Co jest?

- Wszystko w porządku.

- Dlatego wyżywasz się na prostownicy?

- Uch, Justin - westchnęła - Musisz wszystko wiedzieć co się dzieje?

- Lubię wiedzieć. Więc?

- Nie chce tam jechać bez Ciebie.

- Kochanie, kilka dni, maksymalnie tydzień, i będę przy Tobie, obiecuje.

- Na paluszek?

- Na paluszek.

Spletliśmy  nasze małe palce u rąk razem ze sobą.

- Obiecuję - powiedzieliśmy równo


Kate uśmiechnęła się od ucha do ucha i wstała z podłogi.

- Jedźmy skarbie.


KATHERINE


Cieszyłam się, że Justin za dnia był takim romantykiem, a wieczorem lubi pokazać co potrafi. Dobrze, że potrafi połączyć te dwie rzeczy ze sobą.

Justin zniósł mi walizki na dół i schował je do bagażnika. Wzięłam swoją torbę, miałam czas na wyszykowanie się, zabrałam swój telefon i zbiegłam na dół do Justina.

Lekkie spóźnienie, to nic złego, ale takie jak ja miałam to już niedopuszczalne. Wsiedliśmy z Justinem szybko do samochodu. I wyjechaliśmy, niczym jaguar popędziliśmy na lotnisko, przejeżdżając kilka czerwonych świateł i kilka znaków STOP.

Dojechaliśmy w mniej więcej dwadzieścia minut? Coś koło tego. Bałam się jechać tak szybko, ale wiedziałam ,że muszę zdążyć na samolot, jeśli dzisiaj nie wylecę, nie zdążę jutro na rozpoczęcie szkoły. A  jednak zależało mi na tym stypendium, nie chciałam zaprzepaścić tego co dał mi los.

Uff! Miałam jeszcze dużo czasu, trzydzieści sześć  minut do odlotu, a pasażerowie muszą być akurat w tym samolocie około piętnastu - dwudziestu  przed odlotem, miałam w miarę dobry czas. Jak na mnie całkiem dobre osiągnięcie.

Oddałam swoje torby do przeszukania na tą wielką taśmę. Po czym dotarła Ona do samolotu. Bilety miałam w swojej podręcznej torbie, telefon w dłoni, chłopaka przy sobie.

- Kochanie, póki mamy czas, pamiętaj, udawaj, że nie znasz Harrego, kochaj mnie tak jak kochasz, a nawet i mocniej, i dzwoń co wieczór.

- Kochanie, inny czas, Ty musisz do mnie dzwonić, a będę mówiła dobranoc, za każdym telefonem.

- Ale będziesz o mnie myślała?

- Tak! Skarbku, tylko tydzień, no maksymalnie tydzień. Mam nadzieję, że uporasz się szybciej.

- Postaram się. Będę szybko przy Tobie, nawet nie spostrzeżesz, że się tyle nie widzieliśmy.

- Chciałabym.

- Nie masz skarbie poczucia czasu - zaśmiał się - nie odczujesz tego.

- Aż tak złego to nie - klepnęłam go w barek

- Przytul się - nakazał


Przytuliłam się do niego mocno, był wyższy, to uwielbiałam, czuć się tak bezpieczna, mogłam cała się pod nim schować i nikt mnie nie widział, jego perfumy działały na mnie, och... Tak bardzo.

Tuliłam się do niego przez pięć minut, powoli jakby usypiając, zawsze mogłam tam odpocząć, a teraz? Mam nagle się odkleić, nie!


- Kochanie, idź już na ten samolot, bo znów się spóźnisz i poleci bez Ciebie.

- Trudno, usprawiedliwię się tuleniem do swojego mężczyzny.

- Głuptasie! Będę za kilka dni! Nie dramatyzuj.

- Dobra, nie to nie, jeszcze będziesz chciał - pogroziłam mu palcem i odwróciłam się


Justin natychmiastowo pociągnął mnie do siebie i przygryzł mi wargę delikatnie. Po czum pocałował mnie w usta, z namiętną dzikością. Tak jak lubiłam. Po czym uśmiechnął się, spojrzał mi oczy, wyszeptał ciche Do zobaczenia. Obrócił mnie, poklepał po pupie i lekko pomógł postawić pierwszy krok.

Przewróciłam oczami tak by nie widział.

- I tak wiem co robisz - zaśmiał się

- Niby skąd?!

- Jesteś moją narzeczoną, znam Cię.


Machnęłam głową i poszłam do kontroli. Przeszłam ją jak zawsze w stu procentach zgodnie. Pomachałam jeszcze Justinowi i weszłam przez tunel do samolotu. Około trzydziestu minut później byliśmy już w powietrzu.

Kolejne trzy tysiące mil, sześć godzin lotu, dwie kawy i dwadzieścia dwa rozdziały książki dalej. Czas zleciał mi bardzo szybko. Przemknął przez palce, od tak! Przez ostatnie dziesięć minut lotu sprawdzałam jeszcze twittera, instagrama.  Po czym kazano nam zapiąć pasy do lądowania.

Niecałe dwadzieścia minut później już stałam na twardym gruncie, czekając na wypuszczenie z samolotu. Od razu po wyjściu z niego wędrując do taśmy bagażowej zadzwoniłam do swojego mężczyzny by powiedzieć mu, że doleciałam spokojnie i, że żyję. Justin ucieszył się oczywiście i porozmawiał ze mną chwilę.

Wyglądało na to, że nasz związek wspiął się na wyższy szczebel i radzimy sobie coraz lepiej. Układało się wszystko po naszej myśli. Teraz odliczałam tylko dni do jego przyjazdu. By znów mieć tą ciepłą klatkę piersiową przy sobie.

Wieczorem jeszcze porozmawiałam z Justinem, by życzyć mu słodkich snów, oczywiście obrócił to w rozmowę bardziej na podłożu erotycznym.

Następnego dnia około dziesiątej nad ranem wychodziłam z domu by zdążyć na rozpoczęcie roku.
Spotkałam po drodze swoją "przyjaciółkę" można tak to ująć. Weszłyśmy razem do szkoły i od razu udałyśmy się na aulę gdzie wszystko miało się odbyć.

Od razu po naszym wejściu dostrzegłam Harrego... Moją starą miłość? Zauroczenie. Kto wie, czy gdyby nie tamta zdrada nadal byłabym z nim? Usiadłam z dala od niego. Musiałam dotrzymać słowa. Ale dostrzegłam, że gdy weszłam do sali zaczęły się szumy.

Z ust do ust wszystko wędrowało dalej. Wszyscy rozhuczeli gdy weszłam, nie wiedziałam o co chodzi, aż nie doszła do mnie plotka z ust niejakiej Caroline. Otworzyłam w niedowierzaniu usta i spojrzałam w stronę Harrego złowrogo. Nie sądziłam, że jest w stanie tak się poniżyć...



________________________________________________

I jak rozdział 53 ? :)

Powoli zaczyna się dziać, nie spodziewacie się następnych rozdziałów, mam nadzieję.

TWITTER  AUTORKI : https://twitter.com/NewYorkDream_s
INSTAGRAM AUTORKI : http://instagram.com/newyorkdream_s

KOMENTUJCIE! <3 















12 komentarzy:

  1. Jak to nie spodziwamy sie następnych rozdziałów??? Właśnie że sie spodziewam a co wiecej doczekac sie nie moge!!! Zastanawiam się co Harry odwalił...

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie mogę się doczekać co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże świeetny <33!

    OdpowiedzUsuń
  4. KC♥ Już nie moge doczekać sie następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak mamy się nie spodziewać wiesz co ja tu będę przeżywać ?! Kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeny ciekawe co Harry znów zrobil!

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER !!! :* mam prośbę podaj mi pełny tytuł tej piosenki "Amor" ok?! z góry dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest extra masz talent ;* a tak wgl kiedy nn ? oby jka najszybciej bo nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  9. PISZ PISZ <3333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejny *--*
    I zapraszam na mojego http://ndjhgvidihfvsihg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto śpiewa tę piosenkę co w tle leci??

    OdpowiedzUsuń