JUSTIN
Cieszyłem się, cieszyłem się,że mam ją przy sobie,że mnie wspiera, że jest. Po prostu ,że była, jest i będzie.
Musiałem skończyć z tym wszystkim , choćby dla niej. Około piątej nad ranem obudziłem Kate, by z nią coś zrobić.
- Kochanie, obudź się.
- Justin, seks z rana odpada.
- Nie ,głuptasie, wstań. Chcę ,żebyś ze mną była.
- Jestem - powiedziała wtulając się w poduszkę
- Wstań! Musisz być przy czymś co chcę zrobić.
- Jezu - wstała z łóżka - Jestem, co chcesz?
- Chodź ze mną.
Pociągnąłem ją za rękę i wyszedłem na taras.
- Zaczekaj skarbie.
Pobiegłem do góry i wziąłem ze wszystkich skrytek swoje narkotyki, marihuanę , wszystko co miałem.
Zszedłem ponownie na dół i poszedłem do Kate.
- Justin, co chcesz zrobić?
- Wywalę to wszystko.
- Głupi jesteś? Tutaj, przed dom,żeby ktoś to znalazł? Pojechałbyś nad jezioro, czy gdziekolwiek, ale nie pod własny dom.
- Masz racje, ubieraj się.
- Co? - powiedziała zaskoczona
- Ubieraj się mała. Jedziemy.
- A jedzenie?
- Kupimy coś potem - zaśmiałem się
Katherine pobiegła na górę , zeszła po pięciu minutach z bluzą nałożoną na piżamę. Nie zależało jej kompletnie teraz na niczym innym jak na śnie. Ale nie dałem jej pospać, ani minuty dłużej.
Ja ubrałem spodnie ,koszulę ,wziąłem cały towar i odpaliłem samochód.
Kate wślizgnęła się na miejsce pasażera i wygodnie ułożyła głowę obok szyby. Usnęła. Jechaliśmy na miejsce około trzydziestu minut, słońce zaczęło witać dzień.
Kate przebudziła się, słońce padało na jej twarz, drażniło jej oczy. Otworzyła je lekko i spojrzała na mnie.
- Jesteśmy?
- Tak, wysiadaj skarbie.
Kate wysiadła leniwie z samochodu i czekała aż do niej dołączę. Gdy tylko to zrobiłem,złapała mnie za rękę i poprowadziła nad jezioro.
- Jesteś pewny? Mogliśmy to też spalić.
- Spalić?
- W piecu, nie ,nie jointy - zaśmiała się
KATHERINE
Doceniałam to ,że Justin dla mnie chce poświęcić to wszystko,że jestem dla niego na tyle ważna by rzucił to wszystko w cholerę.
Wiedziałam,że jeśli obydwoje się przyłożymy uda nam się zapanować nad jego nałogiem.
Wiedziałam,że nie mogę go zostawić w takich problemach samego. Nie mogłam dopuścić do tego by to przeważyło szalę jego życia.
Nigdy nie chciałabym by mogło mi go zabraknąć. Czas by płyną zbyt wolno i zbyt zbytecznie bez niego. Gdy było by ciężko, nigdy nie byłby przy mnie. A jest moim sensem..
Widzę go kiedy zamykam oczy, czuję przez dotyk na swoich palcach, czuję na swoim ustach. Doprowadzam go do swoich zmysłów... Widzę go gdziekolwiek idę, i nawet kiedy jestem tam sama, jestem ponownie z Tobą. Doprowadziłabym go do swoich zmysłów, gdybym tylko mogła...
Leżę obudzona, i życzyłabym sobie by te mile które będą nas dzielić, byleby topniały. Życzę sobie bym mogła widzieć Twoją twarz tuż przy mojej.
Kiedy nie mogę dotrzeć do Ciebie. Wciąż czuję Cię przy sobie, pragnę mieć Cię przy sobie... Kiedy dystans rozdziela nas, widzę Ciebie, oddycham Tobą, wciąż czuję Twój dotyk. A kiedy Cię potrzebuję, docieram do Ciebie...
Justin potrząsnął mną by dojść jakoś do mnie.
- Skarbie, jesteś jakaś nieobecna...
- Po prostu niewyspana.
- Zapamiętaj tą chwilę.
- Obydwoje zapamiętamy - dodałam.
Justin wyciągnął cały ten szajs i po kolei wysypywał każdy woreczek do jeziora...
Kiedyś może ktoś się w tym wykąpać, trudno... Haha.
Justin wysypał wszystko do wody i odetchnął z ulgą.
- Jesteś gotowy z tym skończyć? - zapytałam
- Chyba... Wydaje mi się ,że tak.
- Justin chyba , to prawie tak jak byś powiedział, pierdol pierdol ja posłucham, tak albo nie, krótka piłka.
- Kate, to nie jest tak łatwo zrezygnować.
- Może zapytam inaczej. Jesteś zdeterminowany by to przerwać?
- Tak.
Justin powiedział nie patrząc się w moje oczy. Czułam,że coś jest nie tak, czułam ,że coś kryje.
- Kochanie, rozstaw nóżki, i ręce jakby Cię ktoś dotykał. Nie martw się.
- Co zamierzasz?
- Może loda,hm?
- Tutaj?
- Wcześnie jest , rozstaw.
Justin zrobił tak jak kazałam. Jego buzia rozpromieniała. Nie spodziewał się co zamierzałam.
Dotykałam jego jednej nogi jakbym czegoś szukała, po czym drugiej. Poczułam coś przy lewym udzie.
- Co robisz?
- Taka gra wstępna skarbie.
- Kontynuuj.
Odpięłam spodnie Justina i ściągnęłam w dół. Do uda zauważyłam ,jakby przyczepiony woreczek.
Oderwałam go z całą siłą. Justin syknął cicho ,po czym spojrzał na mnie wzrokiem niczym zbity psiak.
- Co to kurwa Justin ma być? Mówisz co innego a robisz coś zupełnie odwrotnego.
- Kate, przepraszam.
Z kieszeni Justina wyciągnęłam kluczyk.
- Jak będziesz wiedział czego chcesz, wiesz gdzie mnie szukać.
Odwróciłam się i poszłam do samochodu. Wsiadłam na miejsce pasażera i siedziałam,czekając na Justina.
Nie przychodził... Zegar coraz wolniej zmieniał swój bieg... Justina wciąż nie było. Zegar tykał i tykał, zmieniał czas, a Justin nie pojawiał się, myślałam nad tym, czy złamać się czy nie , pójść do niego,czy dać mu jeszcze czas na przemyślenia....
_____________________________________________________________
\
I jak 33 rozdział ? :)
KOMENTUJCIE <3
Wiem, krótki,ale zmierzam do dłuższego ,więc musiałam tak zrobić. Wiem,nie jest tak ekscytujący.. trudno. Dla cierpliwych, czekanie się opłaci.
Oj ten Justin :D suppper czekam na następny *.*
OdpowiedzUsuńCudne... ! ♥
OdpowiedzUsuńO jeny jaki oszust ;/// czekam na nn :****
OdpowiedzUsuńAwww <3 Świetny rozdział . Mam nadzieje , że Justin nie zrobił niczego głupiego xD
OdpowiedzUsuńBŁAGAMMMM NIE W TAKIM MOMENCIE !!!!!!!! super rozdział ♥♥ czekam na nn :*********************************************************************************************
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że zmądrzeje czekam na nn
OdpowiedzUsuńawwww*__*
OdpowiedzUsuńJejku jaki CUDOWNY <33
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM !! ♥♥♥ Świeetny dziękuje i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPiękny <33!
OdpowiedzUsuńJak czytałam końcówke myślałam że napiszesz że Justin do tego jeziora chciał się utopić. Boże ;o ♥♥♥ BOSKI ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńboże.. nie wiem czemu ale mam takie przeczucie że on chce się utopić ;o ale oby nie ;o rozdział genialny <3 czekam na next <3
OdpowiedzUsuń*) #najlepsze ♥♡
OdpowiedzUsuńswietne. kocham to! ily x
OdpowiedzUsuńSuper <3 czekam nn !!
OdpowiedzUsuń+zapraszam do mnie http://beauty-and-a-beat-swaggy.blogspot.com/