niedziela, 1 września 2013

Rozdział 27

KATHERINE


Poszedł sobie. Nie wybiegłam za nim,nie wiedziałam czy powinnam. Nie wiedziałam jak to się skończy.
Łzy spływały po moich policzkach i obijały się o ziemię. Nigdy nie czułam takiej goryczy w sobie.

Justin jest dokładnie tym czym łudziłam się,że nigdy nie będzie. I niczym z tego, czym myślałam ,że mógłby być.  Jednak wewnątrz mnie wciąż żyje. Jak to jest?

Jesteś jedynym o którym pragnę zapomnieć. I jedynym ,którego kocham wystarczająco ,by mu nie wybaczyć. I chociaż łamiesz mi serce jesteś tym jedynym. Mimo,że są momenty kiedy Cię nienawidzę. Bo nie potrafię wymazać tych chwil,w których mnie raniłeś. Powodowałeś łzy na mej twarzy. I nawet teraz gdy Cię nienawidzę boli mnie mówienie o tym. Nie chcę złamanego serca, nie chcę grać złamanej dziewczyny.

Jest coś co czuję,że muszę mu wyznać. Ale do teraz zawsze się bałam, że nigdy byś do mnie nie wrócił. A ja wciąż chcę to zgasić. Teraz jestem w tym miejscu, w którym myślałam,że nigdy nie będę.

Żyję w świecie ,który kręci się tylko w okół nas. Tak, to jest mój świat, ja i Justin, Justin i ja.

Wstałam z krzesełka przy barze i wybiegłam z restauracji. Skierowałam się do wyjścia szukając wzrokiem Justina. Nigdzie go nie było. W drodze do wyjścia zaczepiła mnie mama Harrego.

Cała rodzina i znajomi spali w tym samym hotelu. Wszyscy wszystko musieli wiedzieć.

- Gdzie biegniesz ? - zapytała

- Na zewnątrz, świeże powietrze mi się przyda. Przepraszam, spieszę się.



Uśmiechnęłam się i wybiegłam przed hotel. Nigdzie go już nie było. Rozejrzałam się po całej okolicy, Justina już nie było. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.  Chciałabym móc go teraz mocno przytulić. I rozbić swoje dotychczasowe życie.

Oddałabym każdą rzecz byleby móc wrócić tam skąd jestem i wieść tamto życie. Albo chociaż wrócić na jakiś czas. Postanowiłam w tej samej chwili jechać tam skąd jestem ,odrobinkę wcześniej niż tydzień.

Postanowiłam wziąć swoje rzeczy z hotelu, oznajmić Harremu co chcę zrobić i po prostu odejść. Gdyby to było takie łatwe.

Po powrocie widziałam,że mama Harrego stoi jeszcze przy drzwiach , ominęłam główne drzwi i weszłam tymi ,którymi wczoraj wychodziliśmy z ogrodu. Mama Harrego była na prawdę miłą kobietą, chociaż może odrobinkę zbyt wścibską, chciała wiedzieć wszystko, kto z kim, dlaczego, kiedy, gdzie. Dosłownie wszystko. Nie była świadoma swojej ciekawości ,tej niezdrowej ciekawości.  Kochana ,i miła, ale zdecydowanie zbyt ciekawa. Mimo to uwielbiałam ją, chociaż połowy rzeczy nie mówiłam.

Uciekłam szybko do windy wymijając ją w hallu hotelowym i wcisnęłam swoje piętro. Zamknęły się drzwi od windy. Ruszyłam na górę. Dojeżdżając usłyszałam charakterystyczne biiing, po czym drzwi otworzyły się.

Wyszłam na zewnątrz i skierowałam się do swojego pokoju. Miałam nadzieję,że Harry jeszcze śpi, powiedziałabym mu wszystko ,a On byłby na wpół przytomny i tylko by przytakiwał nie wiedząc dokładnie o co chodzi.

Spałby i rozmawiałby ze mną, nie wiedziałby o co chodzi, a ja uciekłabym jak gdyby nigdy nic.
Wiem,jestem straszną dziewczyną, ale cóż,tak już mam. Będąc w drodze do pokoju, zamówiłam przez telefon bilety z tego lotniska na najbliższy lot.

Dostałam od razu potwierdzenie, schowałam telefon do kieszeni i wyciągnęłam swój klucz. Weszłam po cichu. Na łóżku Harrego już nie było. Pewnie poszedł do mamy do restauracji na śniadanie.

Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy i  zapakowałam do walizek. Musiałam jeszcze jechać do domu spakować się. I oznajmić rodzicom ,że wracam na miesiąc do domu. Zadzwoniłam do swojej mamy, i poprosiłam ją aby spakowała mi jakąś małą walizkę. Zgodziła się, nie pytając o powód powrotu.

Na ekranie wyskoczyło mi zdjęcie moje z Justinem, ten pocałunek. W oczach pojawiły mi się drobne łzy , na ciele gęsia skórka, a mój przełyk był całkowicie wysuszony. Uśmiechnęłam się do siebie. To zdjęcie przywołało tyle wspomnień.


Byłam już całkowicie spakowana gdy usłyszałam z tarasu kobiecy śmiech. Zaintrygowało mnie to. Nie wiedziałam kto stoi na naszym tarasie. A koniecznie chciałam się dowiedzieć. Odłożyłam walizkę przy drzwiach i skierowałam się na taras.

Głosy zamilkły, usłyszałam tylko ciche męskie nie. Odmowa, to był Harry. Wyszłam na taras i zobaczyłam swojego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Całującego inną dziewczynę. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Zupełnie jakby mnie tam nie było nie zwracali uwagi. Harry starał się wyszarpać zauważywszy mnie.

- Kate, Kate, to nie tak jak myślisz. Ona przyszła, myślałem, Kate zaczekaj.


Wybiegłam z tarasu ze łzami w oczach. To była ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam po Harrym.

- Kate ,zaczekaj - krzyczał

- Daj mi spokój. Wracaj do niej. Liż się z nią ile chcesz, ale nie wracaj potem do mnie. Myślałam,że będę szczęśliwa, ale musiałeś wszystko rozpierdolić ?

- To nie tak jak myślisz!

- No to niby jak hm?



Harry zaciął się, kompletnie jakby odjęło mu mowę... Schował twarz w dłoniach.

- Tak myślałam.  Nie wiesz co powiedzieć. A tamte słowa ? Chciałabym Ci wierzyć,ale nie umiem, wybacz.



Odwróciłam się, wzięłam swoją torbę i uciekłam. Zbiegłam na dół, nie czekałam już na windę. Nie słysząc krzyku Harrego za mną, spowolniłam odrobinkę. Przed hotelem stały taksówki , wezwałam jedną , wsadziłam do środka  torbę i pokierowałam kierowcę.

Dlaczego akurat ja? Dlaczego takie rzeczy dzieją się akurat mi? Czy ja może po prostu jestem nie do kochania?  Czy coś ze mną jest nie tak?  Może nie powinnam się w ogóle wiązać? W prawdzie nie powiedzieliśmy sobie ,że to koniec, ale to chyba było oczywiste,że tak będzie.

Niecałą godzinę później byłam już w domu.

Weszłam do środka , zastałam mamę ,tatę siedzących przed telewizją.


- O ,Kate! Tak szybko? Poprawiny już się skończyły?

- Nie, postanowiłam jechać szybciej,długa historia.

- Spakowałam Cię. Tylko kosmetyki i będziesz gotowa.

- Wy nie lecicie?

- Nie, nam tu dobrze. Ach zapomniałabym - dodała mama podając mi klucze do domu - Klucze od drzwi frontowych. Nie zapomnij włączyć alarmu.

- Nie zapomnę.

Poszłam na górę i wzięłam swoje kosmetyki , wzięłam walizkę. W pokoju stały zdjęcia z Harry, a to z basenu, z restauracji, ze spaceru, różne różności.

Przeszłam się po pokoju zbierając każde z nich. Spod łóżka wysunęłam karton ,wrzuciłam tam wszystkie zdjęcia. I ponownie wsunęłam karton pod łóżko.  Chwyciłam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju.

- Możemy jechać tato! - krzyknęłam

- Gotowa? To pożegnaj się z mamą.

- Pa mamuś, niedługo wrócę. Nie płacz. Przecież chciałaś,żebym się usamodzielniła.

- Nie tak szybko.

- Niedługo będę ponownie tutaj. Jadę odwiedzić znajomych, pobyć sama. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też kocham córeczko - dodała ze łzami w oczach.

Przytuliła mnie mocno do siebie. Uśmiechnęła się i pomachała mi gdy wychodziłam z domu. Zaniosłam torbę do samochodu taty i schowałam ją do bagażnika. Tata siadał już na miejsce kierowcy. Zauważyłam  samochód Harrego w oddali.

- Tato ,ruszaj - powiedziałam wsiadając

- Już?

- Ruszaj, nie gadaj tyle.


Zamknęłam za sobą drzwi. Pomachałam mamie i odjechaliśmy z piskiem opon.

- Dziękuję.

- Przecież to był Twój chłopak.

- Harry? Nie widziałam go.

- To czemu chciałaś jechać tak szybko?

- Widziałam godzinę,i boję się ,że nie zdążę.

- Zdążysz bez obaw.


Uśmiechnęłam się nie mówiąc już nic całą drogę. Dojechaliśmy po około dwudziestu minutach, mieliśmy dość blisko. Tata znał już wszelkie skróty, rzadko uczęszczane drogi. Więc byliśmy znacznie szybciej.

Gdy tata zaparkował niedaleko wejścia, wysiadłam i wyciągnęłam swoją walizkę z bagażnika. Tata wysiadł z auta i przytulił mnie mocno.

- Na pewno chcesz lecieć sama? - zapytał z troską

- Tak, na pewno. Przytul jeszcze ode mnie mamę, i opiekuj się nią.

- Zawsze córeczko.

- Do zobaczenia.

- Kocham Cię skarbie.

- Też Cię kocham tato.

Przytuliłam go. Chwytając torbę w dłonie ,odeszłam. Odwróciłam się i pomachałam tacie jeszcze raz.

Weszłam do środka i poszłam do informacji po swój bilet. Cała reszta poszła w porządku. Odprawa, sprawdzenie biletów. Wsiadłam do samolotu. Spojrzałam przez okno, i usłyszałam jak pilot każe zapiąć pasy. Około dwudziestu minut później,znaleźliśmy się już w powietrzu. Kierunek dom.

Dokładnie nie wiem co się stało, ale obudziłam się kilka godzin później. Obudziła mnie hostessa mówiąc ,że za dwadzieścia minut lądujemy.  Nareszcie. Poczułam się szczęśliwa.

Cieszyłam się,że Los Angeles zostało jak na razie za mną. Stęskniłam się za swoimi przyjaciółmi, za starym życiem. W Nowym Jorku, czas zawsze jakoś inaczej leciał, zawsze było interesująco. Zawsze miałam przy sobie przyjaciół ,których kocham.

Dolatując wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Vanessy.

- Halo ?

- Hej słoneczko, ja za jakieś dwadzieścia minut będę na lotnisku.

- W Nowym Jorku?

- Tak

- Żartujesz?

- Ależ skąd. Nie śmiałabym. Zobaczymy się jeszcze dzisiaj ?

- Pewnie, dam Ci później znać, w porządku? - zapytała

- Okej.


Rozłączyłam się. I już około dwudziestu minut później staliśmy na ziemi. Wyszliśmy tunelem na lotnisko. Odebraliśmy swoje bagaże. Założyłam torbę na ramię i skierowałam się do wyjścia. Wyłączyłam w telefonie tryb samolotowy i ponownie schowałam go do kieszeni.

Wyszłam z lotniska i skierowałam się w stronę taksówek. W oddali usłyszałam.

- Hej mała!

Obróciłam się i ujrzałam Vanessę.

- Aaaaa! - krzyknęłam z zadowolenia podobnie jak Vanessa.


Podbiegłam do niej rzucając torbę i rzucając się w jej ramiona. Przytuliła mnie do siebie z całych sił.

- Nareszcie jesteś! Taka opalona!

- Tam zawsze jest ciepło. Nie do wytrzymania na dłuższą metę.

- Musiałaś uciec do nas?

- Musiałam.

- Nareszcie diva wróciła do miasta.



Roześmiałam się. Podniosłam torbę i skierowałam się z Vanessą do jej samochodu.

- Może pojedziemy na kawę?

- Chętnie.

Vanessa zabrała mnie do naszej ulubionej kawiarni. Sprzedawczyni nie pytała nas o zamówienie ,bo za każdym razem gdy przychodziłyśmy zamawiałyśmy to samo. Od kilku lat nie zmieniałyśmy gustu. I bardzo dobrze. Karmelowa Latte Macchiato z polewą toffi i posypką czekoladową z bitą śmietaną. Kiedyś mnie to zabije ,ale bynajmniej umrę przez znakomitą kawę.

Wyszłyśmy na zewnątrz i skierowałyśmy się na plażę. Usiadłyśmy przy brzegu na ciepłym piasku.

- Opowiadaj, co się wydarzyło,że wróciłaś?

- Stęskniłam się.

- Tak ,tak, miałaś wrócić za tydzień przecież. Coś się stało,że jesteś wcześniej,hm? Kogo zabić?

- Nikogo. Po prostu chciałam wrócić, Harry zrobił coś co mnie zabolało, ja zrobiłam rano coś co złamało mi serce, musiałam stamtąd uciec.

- Dlaczego tu?

- Tu jest coś co kocham.

- Coś czy ktoś Kate?

- Jedno i drugie - zaśmiałam się


Rozejrzałam się na wodę ,na skały, na nasze ukryte miejsce, które nie było wcale tak ukryte jakby się wydawało. Popijałam kawę i rozglądałam się. Wzięłam głęboki oddech, tamta plaża wcale nie pachnie tak jak nasza. Nie ma tylu wspomnień, nie ma tych ludzi ,których potrzebuję. Nie ma kompletnie nic co by mnie uszczęśliwiało.

Rozejrzałam się i zobaczyłam ogień, ognisko, płomienie, w naszym miejscu.

Naszym? Miałam na myśli Justina i mnie. To właśnie nasze miejsce, pechowe? Szczęśliwe? Nie wiem, ale coś na pewno w nim było.

Podałam Vanessie kubek z kawą i powiedziałam,że chce się przejść. Sama, zobaczyć co tam się dzieje. Wstałam z piasku , otarłam spodnie i skierowałam się w stronę płomieni.

Będąc coraz bliżej czułam coraz większe ciepło, robiło mi się coraz bardziej ciepło. I na ciele i na sercu.
Widok który zastałam ,ucieszył mnie jeszcze bardziej. Nic tu się nie zmieniło.



___________________________________________________


I jak 27 rozdział ? :)

KOMENTUJCIE! <3 





















26 komentarzy:

  1. Jakie boskie! Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jak zawsze. Nie mogę się już doczekać 27 <3 uwielbiam to opowiadanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. boski <3 dodaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  4. KIEDY 28 ??:D dawaj dziś plis

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg nie znajdzie Justina i wrócą do siebie proooosze <333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku kocham to następny rozdział dodaj prosze!!!!! czekam niecierpliwie na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK,TAK,TAK!!!!cieszę się jak głupi do sera hahaxD ♥ czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski <333333333333333 Jak każdy <3333333333 Kocham cie serio <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. jej <3 normalnie skacze ze szczęścia *.* czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAAAAA!!!!!! SUUUPER ROZDZIAŁ... NIECH TAM BEDZIE JUSTIN :D hahah ale ja nic nie sugeruje hahah OKAY CZEKAM NN ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej , cuuuuuuudo *_______* czekam z niecierpliwością na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej jaki cudooowny rozdział <33! Dziękuje, że dodałaś tak wcześnie :) I w poprzednim super zwiastun ♥ O matko ciekawe jak się wszystko potoczy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. aaaaaaaaaaaaaa supeeer ♥♥
    daj szybko kolejny jea

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest boskie, uwielbiam to czytać. Jednak mam jedno małe ale... JAKIM CUDEM ONA ZADZWONIŁA Z SAMOLOTU, W DODATKU W TRYBIE SAMOLOTOWYM ?!?!?!?!?!?! ;OOO Ale i tak To Kochaam ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. to najlepsze ff jakie czytam! ilysfm ! x

    OdpowiedzUsuń
  16. uzależniłam się od tego opowiadania daj szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Boskie dodaj następne!!! Pls :-*

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG !! Booskie :* Normalnie nie mogę *.* Jak Harry ją zdradził poczułam taką ulgę :D Mam wielką nadzieję że wróci do Justina ! :) Nie mogę się doczekać nn ! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. BOSKIE <3 SZYBKO DOODAWAJ <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam <3 kazdy rozdział jest cudowny , czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam to czytać ale rzadko dodajesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RZADKO!?
      Codziennie się pojawiają bądź co dwa dni.
      Chyba nie wiesz co to taka praca, rzadko, hahaha, chyba serio nie wiesz co znaczy na prawdę rzadkie dodawanie rozdziałów.

      Usuń
  22. Mmm... to jest takie cudne.. !

    OdpowiedzUsuń
  23. Czyżby Van zdradziła Justinowi, gdzie zabiera przyjaciółkę? ^^ Mam nadzieję, że bd dobrze :P Czekam :*

    OdpowiedzUsuń