JUSTIN
Obawiałem się, tego co mi powie własna narzeczona. Panikowałem wręcz, mimo,że jestem dość stabilny w uczuciach, a tym razem, bach ! Panikowałem jak nigdy.
Bałem się,że zerwie ze mną,że porzuci. Nie chciałem stracić swojej ukochanej, więc wyprzedzałem ją w słowach, licząc ,że tym coś uzyskam.
Niestety Kate, jak zawsze opanowała kazała mi siedzieć cicho i wysłuchać co ma do powiedzenia, nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać.
Mogła powiedzieć,że coś z salą nie tak,że z nią,że z rodziną. Ale takiej bomby jaką mi zrzuciła nigdy bym się nie spodziewał. Nigdy bym jej o to nie posądził. Nigdy w życiu bym się nie domyślił.
- Jak to poroniłaś? Od kiedy Ty kurwa w ciąży jesteś, byłaś? Kurwa, jak , z kim?
- Justin! Nie przeklinaj tak. Nic złego nie zrobiłam. Nie wiem czyje dziecko, nie pamiętam.
- Kate, zawiodłem się , na prawdę.
Kate, przysunęła się do mnie. Na co ja zareagowałem tylko zimnym spojrzeniem, odrzucenia. Odpychała mnie, nie była już tak atrakcyjna. W tym momencie czułem obrzydzenie, nienawiść ,złość, wkurzenie, cholerne wkurzenie.
Wstałem z kanapy ,spuszczając jej dłonie w dół. Nie miałem ochoty wysłuchiwać, Justin nie chciałam, Justin to nie tak jak myślisz.
Niby zawsze jest tak jak ja nie myślę, a wychodzi na jedno. Wszystkie kobiety to oszustki. Nie wierzę,że nie wiedziała,że jest w ciąży, nie wierzę ,że nie czuła nic.
- Jesteś zwykłą oszustką Kate, jeśli w ogóle masz tak na imię.
- Będziesz teraz bawił się w teksty z bajek?
- Oszukałaś mnie, nie wierzę,że nie wiedziałaś o ciąży.
- Łzy nic dla Ciebie nie znaczą? Nie wiedziałam, nie czułam nic, nie widziałam zmian, to skąd miałam niby wiedzieć?! Ogarnij się Justin. Nie zrobiłabym Ci czegoś takiego. Gdybym się dowiedziała, powiedziałabym Ci , jako pierwszej osobie.
- Jasne, jasne. Co jeszcze zmyślisz? Kolejne łzy?
- Tego nie da się zmyślić , nie w moim przypadku. Każda łza coś znaczy, każda jest szczera.
- Nie oszukuj mnie Kate, znam Cię już za dobrze. Masz wszelkie gierki opanowane do perfekcji. Do manipulacji także.
- Myślisz,że w tym stanie dałabym radę kogokolwiek oszukać i jakikolwiek przekręt zrobić, byleby wyjść na swoje? Grubo się mylisz. Mam serce, w przeciwieństwie do Ciebie. Na prawdę.
Wstałem , ubrałem się , na co założyłem baseballówkę i wyszedłem. Obyło się bez krzyków, jeśli teraz wyjdziesz to możesz o nas zapomnieć. Nic nie dzieje się tak jak w filmach, kompletnie nic.
Ponoć jesteś nikim, póki Cię nikt nie pokocha, to ciężkie czasy, gdy nikt Cię nie chce. To zimne serce gdy nikt Cię nie przytula. Czy Kate, na prawdę mnie kochała ,czy wszystko było fikcją, bo chciała pieniądze na dziecko?
Nie wiem sam co myśleć. Nie wiem kompletnie nic... Pogubiłem się, ale wiem ,znam kogoś kto wie o niej wszystko zna ją od dziecka, od zawsze, kto wie co czuje, co myśli, kim tak na prawdę jest.
KATHERINE
Moje słowa na Justinie nie zrobiły kompletnie żadnego wrażenia, to ,że mu wyznałam co się zdarzyło, to co było między nami, jakby prysnęło w jednej chwili, jakby odsunął się ode mnie.
Czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije, zrozumiałam po co żyję, wiem ,że czuje to co ja.
Wielka miłość nie wybiera, czy jej chcemy, nie pyta nas wcale... Wielka miłość ,wielka siła. Zostajemy jej wierni na zawsze.
Ponoć, tak mówią, nie poznałam jej chyba jeszcze... Pierwszy raz w życiu zwątpiłam czy Justin to ten właściwy, czy to jest taka siła, której pozostanę wierna na zawsze. Czy jestem w stanie wytrzymać z takim człowiekiem?
Obraża się o byle co, posądza o co chce. Przecież to mogło być jego maleństwo, zamiast mnie wesprzeć, wyszedł. Pozwolił mi upaść i klęczeć na ziemi niczym męczennikowi, a sam ,spojrzał się pogardliwie i wyszedł.
Nikt nigdy nie wie o takiej sytuacji, a jednak , zdarzają się, nie wyglądamy zawsze tak wesoło i radośnie jak przy wszystkich. W domu schodzi z nas cały blichtr, zostajemy sami ze sobą. I wybucha trzecia wojna światowa.
To jest trochę jak obóz przetrwania, wygrają najlepsi. Jeśli nie polecą talerze, sztućce, lampy, jest dobrze.
Jeśli przetrwamy,możemy być szczęśliwi... Jeśli. To jest to słowo które jest dźwignią naszego związku. Jeśli będziemy szczęśliwi, jeśli się nie zabijemy, jeśli przetrwamy...
Myślałam,że jest nam dobrze... W miarę. Byliśmy szczęśliwi, były sprzeczki,ale to normalne w związkach,nigdy nie posądzałam Justina o taki wstręt do mnie.
Ale cóż, może tak miało być, może nie jesteśmy sobie pisani? Kto zostawia swoją kobietę po poronieniu, samą na ziemi, klękającą i proszącą o litość ? Ostatni,skończony dupek!
Justin nie wracał do późnego wieczora, chodziłam bez celu po domu, szukając zajęcia dla siebie. Nie było co robić, umyłam włosy, lekko je rozczesałam , upięłam w niechlujnego koka.
Założyłam na siebie biały top i luźne szare spodnie od piżamy ,na komodę która stoi na przeciw naszego łóżka, położyłam pierścionek zaręczynowy. Nie wiem czy zdjęłam go na zawsze czy nie, ale wiem,że przez tę noc nie wiedziałam na czym stoimy...
JUSTIN
Kilkanaście minut później zapukałem do drzwi Vanessy, była najwyraźniej zaskoczona wizytą,ale nie narzekała. Kto by nie chciał takiej wizyty.
- Możemy porozmawiać?
- Pewnie, proszę ,wejdź.
Wszedłem o środka i usiadłem w jadalni, gdzie Vanessa postawiła mrożoną herbatę.
- Możesz mi coś powiedzieć, wyjaśnić, uzmysłowić ?
- Co takiego?
- Czy Kate , no czy Ona zwierzała Ci się,że była w ciąży?
- W ciąży, o jeju! Gratuluję!
Jej wypowiedź nie miała ani grama zawahania, ani fałszywości, Vanessa była w szoku.
- Nie ma czego gratulować. Poroniła, dlatego powiedziałem była.
- Jezu! Przepraszam, nie dosłyszałam... Co się stało?
- W sumie nie wiem, powiedziała mi ,że poroniła,że sama nie wiedziała o ciąży, że nie jest pewna jak nawet się to stało ,kiedy, z kim, w jakich okolicznościach. Wiem,że ze mną się nie zabezpieczała, ale powinienem wiedzieć,gdyby coś takiego zaszło.
- Może coś pominąłeś?
- Może, nie wiem na prawdę co robić. Kłócimy się, wiecznie. Drzemy koty o byle co, rzucamy w siebie wszystkim.
- Przecież się zaręczyliście.
- Ta, kocham ją, to nie jest tak,że zaręczyłem się by ją uspokoić.
- To dlaczego?
- Ma dobre serce, jest wierna, wybacza mi wszystko, na prawdę wszystko. Kocha mnie, i okazuję tą miłość codziennie. I wiem,że nie kłamie.
- To dlaczego jesteś tutaj zamiast jej wysłuchać?
- Chyba chciałem mieć jakąkolwiek wymówkę, by wyjść.
- Widzisz, lepiej nie pokazywać raju,jeśli się chce go spalić, prawda?
- Prawda.
Siedziałem jeszcze z Vanessą kilka godzin, gdy zauważyłem,że na dworze zrobiło się całkiem czarno.
- Odprowadzę Cię do drzwi.
- Trafię.
- Pójdę ,pójdę, nie odmawiaj.
Przytaknąłem jej na zgodę, i poszedłem do drzwi. Założyłem buty i poprawiłem fryzurę w lustrze. Vanessa stała w ciszy jakby myślała nad całą sytuacją.
- Justin, mam pytanie.
- Tak?
- Gdyby Wam nie wyszło, wiesz ,że możesz zamieszkać tutaj, ze mną. Jestem całymi dniami sama.
- Chyba nie powinnaś o takie coś prosić, pytać, jestem z Twoją przyjaciółką.
- Tak,ale to tylko nocleg.
- Ja mam dom. Nie ,dzięki Vanessa, ale nie wysilaj się , nie myślałaś chyba ,że kiedykolwiek coś z tego by było?
- Nie, nie skąd.
Uśmiechnąłem się, pocałowałem w polik i wyszedłem. Nie chciałem by za daleko cokolwiek się potoczyło.
Uciekłem spod jej bramy i poszedłem do domu. Wszystkie światła pogaszone, nawet nocne lampki. Nic nie świeciło. Kompletna ciemnia. Kate najwyraźniej spała. Chyba starała się zapomnieć o całej sytuacji.
Przekręciłem zamek kluczami, i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi ,zdjąłem buty, baseballówkę, czapkę i odłożyłem kluczyki na półkę. Poszedłem po cichu do pokoju w którym spokojnie spała Kate.
Wszedłem po cichu , spała niczym Anioł. Włosy upięte tak jakby miała wszystko gdzieś, przecież miała. Myślę, że tak po prostu historia powinna się potoczyć..
Nie mogę żyć,jeśli to życie ma być bez Niej, u mojego boku. Nie potrafiłbym niczego bez niej zrobić..
Chociaż po tym co ujrzałem, widać,że Ona może. Moje oko ujrzało pierścionek zaręczynowy na komodzie.. Nie wiedziałem co to znaczy,czy zrywa, czy odpoczywa,czy po prostu zapomniała ubrać?
Sam nie wiem, nie wiem na czym stoimy. Odłożyłem pierścionek... Tak zabolało mnie to. Powinna go nosić ,mimo wszystko..
- Justin zawsze będziemy od siebie uciekać,zamiast porozmawiać? - zapytała cichym głosem Kate
___________________________________________________
I jak 37 rozdział ? :)
KOMENTUJCIE! <3
Świetny! Nie mogę się doczekac nn Oni musza byc razem na zawsze! Masz talent pisarski i nie zmarnuj tego! Zapraszam do siebie i z góry sory za spam! http://smileonyourfaceiseverythingforme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpisz dalej ;*
OdpowiedzUsuńboski *_* o bóże oby nie zerwali <3
OdpowiedzUsuńO jeny muszą sie pogodzic czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńBoże ja chce zeby oni byli razem <3 czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze do nn :))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na bloga http://nobodynotchangeofmyfeelings.blogspot.com/
<3 :*
JEJU WSPANIAŁE <3 AWWWWWWWWWW
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ CI, ŻE PISZESZ TEGO BLOGA, ON MI CZASAMI UŚWIADAMIA PARĘ RZECZY. DZIĘKUJE <3 WENY ŻYCZE ;)
Jeezu, zakochałam się . Nie no musisz dodawać szybko następny bo nie wytrzymam .;) *.* *.* .
OdpowiedzUsuńMoje uczucia sa silnie związane z bohaterami tak swietnie to oddajesz ;)
Czekam na następny ;)
Aaaaaaaa kocham <3!
OdpowiedzUsuńJejku nie moge doczekać sie następnego zero nudy w każdym rozdziale zawsze coś się dzieje DZIĘKUJE ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny na prawde jestem strasznie ciekawa jak dalej się wszystko potoczy :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział jak zawsze , czekam nn
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam :o ale ciekawe czekam na następne kocham to *____________*
OdpowiedzUsuńkochaaaaaaaaaaam to!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale nie lubię tej całej Vanessy. Justin zawsze ucieka od wszystkiego zamiast to wyjaśnić na spokojnie.
OdpowiedzUsuńDo nn ..! ♥
Czekam na następny <3 Kate i Justin. Zawsze ty, zawsze ja, zawsze my . Tak jak w snie ... <3 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńlkjyhtgfdghjkljhgfgh<3
OdpowiedzUsuńuhfyugydfwgvyfv,czekam nn :*
OdpowiedzUsuńjejejjee awww cudo <3
OdpowiedzUsuńgyt5julodke8fryie przecudny jeju <#3333 http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać twoje opowiadanie wczoraj i tak się zaczytałam że zapomniałam która jest godzina :D strasznie mi się podoba chodź się troszkę pogubiłam <3
OdpowiedzUsuńCudaśny, Kocham! Oby nie zerwali... Nie mogę się doczekać nn. Zapraszam do mnie: i-will-never-forget-about-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuń