Nigdy po Kate nie spodziewałbym się,że zaprosi Amber w nasze progi. Na szczęście podkreśliła ,że tylko na dwa dni. Ucieszyłem się. Mimo,że wiedziałem jak Amber potrafi się zachować. Ale postanowiłem,że nie dam się uwieść. Jest Kate i tylko Ona się liczy,to co było dzisiaj już jest zamazanym tłem, przeszłością. Nieważną swoją drogą. Kate opowiedziała co się działo z nią przez cztery lata, poczułem w sobie złość, gniew, ulgę, że już jest przy mnie,ale wciąż nie mogłem wybaczyć sobie,że przez rok nie znalazłem jej tutaj, w okolicy... Czułem rozgoryczenie w głosie Kate, wścibstwo Amber nie miało granic. Wiem co to za ból opowiadać o czymś co minęło, na co nigdy nie miało się ochoty, wiem jak to jest. Nie raz przymuszano mnie do wielu rzeczy, ale do tej pory się nie złamałem i nie zamierzam. Wieczorem gdy Kate pokazywała Amber dom i pokój poszedłem do kuchni, rozpakować wszystkie siatki jakie Katherine przywiozła. Shadow mi trochę pomógł, czym się zmęczył więc trzeba było odpocząć przy bajkach, prawda? Po około dziesięciu minutach w kuchni u mego boku znalazła się Kate, zaczęliśmy rozmawiać. Oparła się o parapet przy oknie i zaczęła
- Justin,mam rozumieć ,że Cię do niej nie ciągnie ,prawda? - zapytała Kate
- Kate, głuptasie. Gdybym chciał z nią być ,rzuciłbym się jej na szyje po tym co powiedziała.
- Ona Cię kocha wiesz?
- Też ją kiedyś kochałem, kiedyś, a teraz kocham Ciebie.
- Twoja miłość jest na przyciski?
- Co? - zapytałem zaciekawiony
- Wyłączasz do kogoś uczucie, a do drugiego kogoś włączasz? Od tak jak gdyby nigdy nic? Przełączasz sobie i sterujesz uczuciami ?
- Kate to nie tak jak myślisz , dlaczego Ty wszystko tak dyplomatycznie komplikujesz?
- Taka jest prawda Justin - dodała - To tak zabrzmiało. Jakbyś mógł kogoś kochać a kogoś nie i od tak na pstryknięcie guziczka wyłączasz uczucie.
- Kate - podszedłem do niej i chwyciłem w biodrach - Kate to nie tak, nie wszyscy są tak źli jak myślisz.
- Ale ja tak nie myślę.
- To skąd ta definicja skarbie?
- Po prostu...
- Po prostu masz wrażenie ,że wszyscy z Tobą prowadzą walkę?
- Ostatnimi czasy ,tak ,mam takie wrażenie.
- To przestań , ja nie jestem Twoim wrogiem ,więc mnie tak nie traktuj ,dobrze?
- Dobrze. Przestanę.
- Ja na prawdę chcę z Tobą spędzić życie.
- Ja z Tobą też skarbie - wtuliła się we mnie.
Staliśmy tam jeszcze trochę tuląc się w siebie. Sądziłem,że to będzie odpowiedni moment, że w tej chwili powinienem to zrobić. Zacząłem więc w kieszeni od spodni szukać pudełeczka. Niestety w nieodpowiedniej chwili do kuchni weszła Amber. Ja pierdole, zawsze tak jest, zawsze. Nigdzie nie mamy spokoju ,będąc we własnym domu.
- Justin, możesz mi tylko powiedzieć, gdzie jest najbliższa restauracja? - zapytała - Pójdę coś do jedzenia sobie kupić.
- Zaraz coś zrobimy do jedzenia, nie musisz wydawać ostatnich oszczędności - powiedziałem z przekąsem.
Zrobiliśmy z Katherine pyszną kolację, Amber także smakowało, z tego co mówiła. Komu tortilla by nie smakowała ?! Po posiłku, Amber się z nami pożegnała.
- Pójdę się umyć, i spać. Wymęczyła mnie ta podróż. Dobranoc - powiedziała
- Dobranoc - odpowiedzieliśmy równo
Wstaliśmy od stołu i chowaliśmy naczynia do zmywarki, Shadow zjadł z nami ,poskubał, i skubał. I znów usiadł przed swoją wieczorynką, która właściwie go zmęczyła. Shadow usnął szybciej. Zaniosłem go do łóżka na górę i wróciłem do Kate. Wszedłem do kuchni ,Kate nie było, poszedłem do sypialni ,nigdzie jej nie było. Wyszedłem na taras, stała tam, paląc...
KATHERINE
Za dużo rzeczy w tym tygodniu się zebrało na moje barki, nie mogłam tak. Za dużo przeżyć, musiałam jakoś odreagować. Wzięłam do ręki paczkę papierosów ,tak były w szafce Justina. Tej nocnej ,która stała koło naszego wspólnego łóżka. Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam, z kieszeni wyciągnęłam zapalniczkę, a z paczki jednego papierosa, wsadziłam go do ust i odpaliłam. Zaciągnęłam się, pierwszy, drugi ,trzeci raz. Czułam jak dym przepływa przez moje płuca, czułam jak cały stres ze mnie odchodzi. Usiadłam na tarasie, i oddychałam głęboko.
- Kate,Ty palisz?
- Justin! Nie, nie palę, to nie tak jak myślisz. Nie palę, nie ,nie, nie, bez obaw.
- To dlaczego zaprzeczasz jakbyś czegoś była winna?
- Sama nie wiem. Boli Cię to ,że zapaliłam?
- Nie,skądże. Po prostu ,ech mogłaś mi powiedzieć.
- Justin ,ostatnio mam za dużo na swoich ramionach. Nie uleczę zła całego świata, nie pozbędę się swojej przeszłości. Dzisiejszy wieczór uświadomił mi ostatnie cztery lata, i to gdzie jestem. Czyli nigdzie.
- Słonko, nikt Cię nie prosił,żebyś leczyła cały świat. Mnie też to zabolało co mówiłaś. Daj mi to.
Justin chwycił moją fajkę i sam się nią zaciągnął. Wypuszczał stopniowo dym z ust robiąc okręgi.
- Nie pal - dodał - To nie przystoi takiej kobiecie jak Ty.
- Czyli jakiej?
- Zadbanej, pięknej, seksownej.
- Jestem seksowna?
- Żebyś wiedziała jeszcze jak
Justin przysunął się do mnie, wyrzucił papieros i położył swoje dłonie ma moje pośladki. Jego usta momentalnie znalazły się na moich,a język pieścił podniebienie. Moje d łonie znalazły się na jego karku ,a lewa dłoń pieściła jego włosy. Przejeżdżałam mu po głowie delikatnie, i drapałam go. Jego wargi , czerwone, gorące, idealne, delikatne, pieściły moje wargi. Justin potrafił mnie rozpalić samymi pocałunkami. Umiał zrobić wszystko , ustami wychodziło perfekcyjnie.
Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam dokończyła się magia dzisiejszego wieczoru. Było nam obojgu doskonale . Tak obydwoje dla siebie byliśmy skrojeni ,obydwoje dopasowani. Pasowaliśmy do siebie niczym dwie połówki jabłka. Wieczór skończył się jak zwykle, na byciu jednością. Gdy Justin był we mnie i obydwoje szczytowaliśmy,będąc nade mną splótł nasze palce u dłoni i gdy doszedł ścisnął je mocniej. Opadł z sił na mnie.
- Kate, jesteś wspaniała. Uwielbiam jak jęczysz, jak wypowiadasz moje imię. Tak błogo, seksownie, z uczuciem.
- Zawsze - zaśmiałam się
- Uwielbiam to jak już szczytujesz, Twoja mina, te ruchy, mrr , Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham Justin, z całego serca.
Złączyliśmy się w pocałunku. Justin wyszedł ze mnie i położył się obok.
- Wezmę prysznic - ucałowałam go i wstałam z łóżka
Poszłam do naszej łazienki i weszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało żelem truskawkowym , namydliłam się po czym spłukałam z siebie całą pianę wodą. Wyszłam spod prysznica i ubrałam na siebie koszulkę Justina z motywem koszykarskim. Założyłam czerwone koronkowe majteczki i wróciłam do sypialni. Chciałam powiedzieć głośnie tada , ale zobaczywszy to co było w pokoju zamilkłam. Justin już spał. Wtulił się w poduszkę i spał. Słodko,niczym dziecko. Bezszelestnie przedostałam się do łóżka. Położyłam się obok Justina i obróciłam się w jego stronę.
- Nie zasnąłem , chodź bliżej - dodał
Przysunęłam się najbliżej jak mogłam i wtuliłam się w jego silne ramiona.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Obudziłam się podekscytowana, dzisiaj miałam wizytę u ginekologa. Od rana chodziłam jak na szpilkach.
Amber przeniosła się do hotelu, o dziwo ,nie wywinęła żadnego numeru. Była spokojna, spędzała z nami czas, zajmowała się Shadow, pozwoliliśmy jej mieszkać do czterech dni, rodzice wysłali jej pieniądze,dzięki czemu mogła zamieszkać w hotelu. Pożegnaliśmy się z nią i wróciliśmy do normalnego życia. Justin, nie przejął się jej odejściem ,prawie wcale, unikał jej jak ognia. Aż minęły cztery dni ,zszedł tylko by podać jej dłoń i powiedzieć cześć. Amber tym samym odwzajemniła to. Nie rzuciła mu się na szyje, nie było żadnych wyznać, zwykłe przyjacielskie cześć. I teraz jesteśmy w tym miejscu, dwie godziny do wizyty u ginekologa. Jak ten czas wolno płynie.. Wolałabym teraz już być po badaniach i wiedzieć wszystko co się tam dzieje. Justin wspierał mnie, ale niestety nie mógł ze mną pojechać. Miał nagranie w studiu jakiejś piosenki. Tajnej, dlatego nie mógł mi nic zdradzić. Rano wstaliśmy jak w zegarku, ósma zero zero. Justin dał mi całusa na dzień dobry i zszedł robić nam śniadanie. Ja zaś poszłam wyszykować się do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po czym zeszłam na śniadanie do moich chłopców. Shadow siedział z Justinem już w kuchni zajadając płatki z mlekiem.
- Za godzinę będzie Twoja mama
- Tak ,wiem.
- Znów dzisiaj z babcią - zaczął Shadow
- Nie cieszysz się?
- Cieszę,lubię babcie.
- A kochasz?
- Też - zaśmiał się - A co będziecie dzisiaj robić?
- Ja jadę do Pana Doktora a tatuś będzie nagrywał.
- A po co do Doktora?
- Na badania synku
Shadow przytaknął i wrócił do pałaszowania swojego śniadania. Ja wzięłam sobie dwa tosty francuskie na słodko i dosiadłam się do nich.
- Na pewno nie jesteś zła ,że nie jadę z Tobą? - zaczął Justin jedząc swój omlet.
- Tak Justin, na pewno. Nagrywaj w spokoju. Po badaniach zadzwonię.
- A jak myślisz,jaki jest wynik?
- Wynik czego? - zapytał Shadow
- Wczorajszego meczu.
- Tato! Ty i nieoglądanie meczu?
- Tak wypadło ,miałem coś ważniejszego - Justin spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem na buzi
- Myślę,że wpadło 1:0 skarbie - dodałam
Po zjedzonym posiłku wstaliśmy od stołu. Ja schowałam naczynia do zmywarki, Shadow pobiegł przed telewizję z kakaem,a Justin poszedł na górę się ubrać. Około dziesiątej do drzwi zapukała mama Justina. Zaprosiliśmy ją do środka. Porozmawialiśmy chwilę ,po czym wyszliśmy z domu. Justin pocałował mnie na pożegnanie, odwzajemniłam pocałunek. Każde wsiadło do swojego samochodu i pojechało w swoim kierunku. Trzydzieści minut później leżałam już w gabinecie ginekologicznym z rozwartymi nogami. Lekarz pobrał wszelkie potrzebne próbki i zrobił mi test.
- Może się już Pani ubrać. Panno Bieber
- Gomez, Panno Gomez
- Oj ,przepraszam, w karcie jest napisane,że...
- W porządku, rozumiem. Bez urazy,nie musi Pan dokańczać.
- Za dziesięć minut będą wyniki.
Wstałam z kozetki i ubrałam się. Stresowałam się... Bałam, sama nie wiem. W brzuchu czułam coś podobnego do kłucia. Oddychałam głęboko i tak na okrągło, całe dziesięć minut. Najbardziej stresujące dziesięć minut życia. W końcu lekarz zaprosił mnie do swojego gabinetu. Weszłam do niego. Usiadłam na małym białym krzesełku i słuchałam co lekarz do mnie mówił. Wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Przetwarzałam słowa, starałam się je wszystkie zapamiętać. Pod koniec rozmowy lekarz wręczył mi małą kopertę w której były moje wyniki. Podziękowałam mu, wstałam z krzesła. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z gabinetu. W drodze do wyjścia szukałam telefonu,by dowiedzieć się jakie są wyniki równo z Justinem.
REGULAR POV.
Ciemnowłosa kobieta pędząca do wyjścia, chaotycznie szukająca mobilnego urządzenia w torebce. W końcu! Szepnęła wyciągając swój telefon z torebki. Wybrała numer do swojego chłopaka, chciała przeczytać wyniki równo z nim. Chciała ,żeby był w pewnym sensie obecny w tej chwili, żeby duchowo ją wspierał. Chłopak odebrał, mimo ,że był kilkadziesiąt kilometrów stąd czuła jakby stał obok niej. Mogła się z nim podzielić, dobrą ,bądź złą wiadomością. Dziewczyna szła ulicą nie zważając na nadjeżdżające pojazdy. Dziewczyna zaczęła rozdzierać kopertę paznokciem, w końcu miała. Wyciągnęła papiery z niej i rozwinęła. Przystanęła na chwilę, a jej wzrok padł na słowo POZYTYWNY.
Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Przyłożyła telefon do ucha i chciała powiedzieć chłopakowi o tym co przeczytała.
- Justin, ja....
Nadjeżdżający samochód jechał ze zbyt dużą prędkością, dziewczyna znalazła się w niewłaściwym miejsc o niewłaściwym czasie. Dziewczyna upadła na ziemię, telefon wyleciał jej z dłoni i spadł kilka metrów dalej...
Kierowca srebrnego Audi wysiadł i podszedł do dziewczyny , krzyknął pomocy. Na zewnątrz stali ratownicy medyczni, na szczęście?
Założyli jednorazowe rękawiczki i podbiegli do ciała dziewczyny. Z głowa brunetki zaczęła sączyć się krew, płynęła strugą, nie oddychała. Ratownicy przyłożyli dłonie do jej gardła ,by sprawdzić czy był puls. Ledwie wyczuwalny...
_______________________________________________________________________________
I jak kochani 13 rozdział?
KOMENTUJCIE! <3
PS. Nie martwcie się to jeszcze nie koniec. Niestety nie mogę Wam powiedzieć, czy opowiadanie dalej będzie kończył sam Justin ,czy Kate przeżyje. Wyczekujcie następnego rozdziału ! <3
- Taka jest prawda Justin - dodała - To tak zabrzmiało. Jakbyś mógł kogoś kochać a kogoś nie i od tak na pstryknięcie guziczka wyłączasz uczucie.
- Kate - podszedłem do niej i chwyciłem w biodrach - Kate to nie tak, nie wszyscy są tak źli jak myślisz.
- Ale ja tak nie myślę.
- To skąd ta definicja skarbie?
- Po prostu...
- Po prostu masz wrażenie ,że wszyscy z Tobą prowadzą walkę?
- Ostatnimi czasy ,tak ,mam takie wrażenie.
- To przestań , ja nie jestem Twoim wrogiem ,więc mnie tak nie traktuj ,dobrze?
- Dobrze. Przestanę.
- Ja na prawdę chcę z Tobą spędzić życie.
- Ja z Tobą też skarbie - wtuliła się we mnie.
Staliśmy tam jeszcze trochę tuląc się w siebie. Sądziłem,że to będzie odpowiedni moment, że w tej chwili powinienem to zrobić. Zacząłem więc w kieszeni od spodni szukać pudełeczka. Niestety w nieodpowiedniej chwili do kuchni weszła Amber. Ja pierdole, zawsze tak jest, zawsze. Nigdzie nie mamy spokoju ,będąc we własnym domu.
- Justin, możesz mi tylko powiedzieć, gdzie jest najbliższa restauracja? - zapytała - Pójdę coś do jedzenia sobie kupić.
- Zaraz coś zrobimy do jedzenia, nie musisz wydawać ostatnich oszczędności - powiedziałem z przekąsem.
Zrobiliśmy z Katherine pyszną kolację, Amber także smakowało, z tego co mówiła. Komu tortilla by nie smakowała ?! Po posiłku, Amber się z nami pożegnała.
- Pójdę się umyć, i spać. Wymęczyła mnie ta podróż. Dobranoc - powiedziała
- Dobranoc - odpowiedzieliśmy równo
Wstaliśmy od stołu i chowaliśmy naczynia do zmywarki, Shadow zjadł z nami ,poskubał, i skubał. I znów usiadł przed swoją wieczorynką, która właściwie go zmęczyła. Shadow usnął szybciej. Zaniosłem go do łóżka na górę i wróciłem do Kate. Wszedłem do kuchni ,Kate nie było, poszedłem do sypialni ,nigdzie jej nie było. Wyszedłem na taras, stała tam, paląc...
KATHERINE
Za dużo rzeczy w tym tygodniu się zebrało na moje barki, nie mogłam tak. Za dużo przeżyć, musiałam jakoś odreagować. Wzięłam do ręki paczkę papierosów ,tak były w szafce Justina. Tej nocnej ,która stała koło naszego wspólnego łóżka. Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam, z kieszeni wyciągnęłam zapalniczkę, a z paczki jednego papierosa, wsadziłam go do ust i odpaliłam. Zaciągnęłam się, pierwszy, drugi ,trzeci raz. Czułam jak dym przepływa przez moje płuca, czułam jak cały stres ze mnie odchodzi. Usiadłam na tarasie, i oddychałam głęboko.
- Kate,Ty palisz?
- Justin! Nie, nie palę, to nie tak jak myślisz. Nie palę, nie ,nie, nie, bez obaw.
- To dlaczego zaprzeczasz jakbyś czegoś była winna?
- Sama nie wiem. Boli Cię to ,że zapaliłam?
- Nie,skądże. Po prostu ,ech mogłaś mi powiedzieć.
- Justin ,ostatnio mam za dużo na swoich ramionach. Nie uleczę zła całego świata, nie pozbędę się swojej przeszłości. Dzisiejszy wieczór uświadomił mi ostatnie cztery lata, i to gdzie jestem. Czyli nigdzie.
- Słonko, nikt Cię nie prosił,żebyś leczyła cały świat. Mnie też to zabolało co mówiłaś. Daj mi to.
Justin chwycił moją fajkę i sam się nią zaciągnął. Wypuszczał stopniowo dym z ust robiąc okręgi.
- Nie pal - dodał - To nie przystoi takiej kobiecie jak Ty.
- Czyli jakiej?
- Zadbanej, pięknej, seksownej.
- Jestem seksowna?
- Żebyś wiedziała jeszcze jak
Justin przysunął się do mnie, wyrzucił papieros i położył swoje dłonie ma moje pośladki. Jego usta momentalnie znalazły się na moich,a język pieścił podniebienie. Moje d łonie znalazły się na jego karku ,a lewa dłoń pieściła jego włosy. Przejeżdżałam mu po głowie delikatnie, i drapałam go. Jego wargi , czerwone, gorące, idealne, delikatne, pieściły moje wargi. Justin potrafił mnie rozpalić samymi pocałunkami. Umiał zrobić wszystko , ustami wychodziło perfekcyjnie.
Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam dokończyła się magia dzisiejszego wieczoru. Było nam obojgu doskonale . Tak obydwoje dla siebie byliśmy skrojeni ,obydwoje dopasowani. Pasowaliśmy do siebie niczym dwie połówki jabłka. Wieczór skończył się jak zwykle, na byciu jednością. Gdy Justin był we mnie i obydwoje szczytowaliśmy,będąc nade mną splótł nasze palce u dłoni i gdy doszedł ścisnął je mocniej. Opadł z sił na mnie.
- Kate, jesteś wspaniała. Uwielbiam jak jęczysz, jak wypowiadasz moje imię. Tak błogo, seksownie, z uczuciem.
- Zawsze - zaśmiałam się
- Uwielbiam to jak już szczytujesz, Twoja mina, te ruchy, mrr , Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham Justin, z całego serca.
Złączyliśmy się w pocałunku. Justin wyszedł ze mnie i położył się obok.
- Wezmę prysznic - ucałowałam go i wstałam z łóżka
Poszłam do naszej łazienki i weszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało żelem truskawkowym , namydliłam się po czym spłukałam z siebie całą pianę wodą. Wyszłam spod prysznica i ubrałam na siebie koszulkę Justina z motywem koszykarskim. Założyłam czerwone koronkowe majteczki i wróciłam do sypialni. Chciałam powiedzieć głośnie tada , ale zobaczywszy to co było w pokoju zamilkłam. Justin już spał. Wtulił się w poduszkę i spał. Słodko,niczym dziecko. Bezszelestnie przedostałam się do łóżka. Położyłam się obok Justina i obróciłam się w jego stronę.
- Nie zasnąłem , chodź bliżej - dodał
Przysunęłam się najbliżej jak mogłam i wtuliłam się w jego silne ramiona.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Obudziłam się podekscytowana, dzisiaj miałam wizytę u ginekologa. Od rana chodziłam jak na szpilkach.
Amber przeniosła się do hotelu, o dziwo ,nie wywinęła żadnego numeru. Była spokojna, spędzała z nami czas, zajmowała się Shadow, pozwoliliśmy jej mieszkać do czterech dni, rodzice wysłali jej pieniądze,dzięki czemu mogła zamieszkać w hotelu. Pożegnaliśmy się z nią i wróciliśmy do normalnego życia. Justin, nie przejął się jej odejściem ,prawie wcale, unikał jej jak ognia. Aż minęły cztery dni ,zszedł tylko by podać jej dłoń i powiedzieć cześć. Amber tym samym odwzajemniła to. Nie rzuciła mu się na szyje, nie było żadnych wyznać, zwykłe przyjacielskie cześć. I teraz jesteśmy w tym miejscu, dwie godziny do wizyty u ginekologa. Jak ten czas wolno płynie.. Wolałabym teraz już być po badaniach i wiedzieć wszystko co się tam dzieje. Justin wspierał mnie, ale niestety nie mógł ze mną pojechać. Miał nagranie w studiu jakiejś piosenki. Tajnej, dlatego nie mógł mi nic zdradzić. Rano wstaliśmy jak w zegarku, ósma zero zero. Justin dał mi całusa na dzień dobry i zszedł robić nam śniadanie. Ja zaś poszłam wyszykować się do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po czym zeszłam na śniadanie do moich chłopców. Shadow siedział z Justinem już w kuchni zajadając płatki z mlekiem.
- Za godzinę będzie Twoja mama
- Tak ,wiem.
- Znów dzisiaj z babcią - zaczął Shadow
- Nie cieszysz się?
- Cieszę,lubię babcie.
- A kochasz?
- Też - zaśmiał się - A co będziecie dzisiaj robić?
- Ja jadę do Pana Doktora a tatuś będzie nagrywał.
- A po co do Doktora?
- Na badania synku
Shadow przytaknął i wrócił do pałaszowania swojego śniadania. Ja wzięłam sobie dwa tosty francuskie na słodko i dosiadłam się do nich.
- Na pewno nie jesteś zła ,że nie jadę z Tobą? - zaczął Justin jedząc swój omlet.
- Tak Justin, na pewno. Nagrywaj w spokoju. Po badaniach zadzwonię.
- A jak myślisz,jaki jest wynik?
- Wynik czego? - zapytał Shadow
- Wczorajszego meczu.
- Tato! Ty i nieoglądanie meczu?
- Tak wypadło ,miałem coś ważniejszego - Justin spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem na buzi
- Myślę,że wpadło 1:0 skarbie - dodałam
Po zjedzonym posiłku wstaliśmy od stołu. Ja schowałam naczynia do zmywarki, Shadow pobiegł przed telewizję z kakaem,a Justin poszedł na górę się ubrać. Około dziesiątej do drzwi zapukała mama Justina. Zaprosiliśmy ją do środka. Porozmawialiśmy chwilę ,po czym wyszliśmy z domu. Justin pocałował mnie na pożegnanie, odwzajemniłam pocałunek. Każde wsiadło do swojego samochodu i pojechało w swoim kierunku. Trzydzieści minut później leżałam już w gabinecie ginekologicznym z rozwartymi nogami. Lekarz pobrał wszelkie potrzebne próbki i zrobił mi test.
- Może się już Pani ubrać. Panno Bieber
- Gomez, Panno Gomez
- Oj ,przepraszam, w karcie jest napisane,że...
- W porządku, rozumiem. Bez urazy,nie musi Pan dokańczać.
- Za dziesięć minut będą wyniki.
Wstałam z kozetki i ubrałam się. Stresowałam się... Bałam, sama nie wiem. W brzuchu czułam coś podobnego do kłucia. Oddychałam głęboko i tak na okrągło, całe dziesięć minut. Najbardziej stresujące dziesięć minut życia. W końcu lekarz zaprosił mnie do swojego gabinetu. Weszłam do niego. Usiadłam na małym białym krzesełku i słuchałam co lekarz do mnie mówił. Wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Przetwarzałam słowa, starałam się je wszystkie zapamiętać. Pod koniec rozmowy lekarz wręczył mi małą kopertę w której były moje wyniki. Podziękowałam mu, wstałam z krzesła. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z gabinetu. W drodze do wyjścia szukałam telefonu,by dowiedzieć się jakie są wyniki równo z Justinem.
REGULAR POV.
Ciemnowłosa kobieta pędząca do wyjścia, chaotycznie szukająca mobilnego urządzenia w torebce. W końcu! Szepnęła wyciągając swój telefon z torebki. Wybrała numer do swojego chłopaka, chciała przeczytać wyniki równo z nim. Chciała ,żeby był w pewnym sensie obecny w tej chwili, żeby duchowo ją wspierał. Chłopak odebrał, mimo ,że był kilkadziesiąt kilometrów stąd czuła jakby stał obok niej. Mogła się z nim podzielić, dobrą ,bądź złą wiadomością. Dziewczyna szła ulicą nie zważając na nadjeżdżające pojazdy. Dziewczyna zaczęła rozdzierać kopertę paznokciem, w końcu miała. Wyciągnęła papiery z niej i rozwinęła. Przystanęła na chwilę, a jej wzrok padł na słowo POZYTYWNY.
Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Przyłożyła telefon do ucha i chciała powiedzieć chłopakowi o tym co przeczytała.
- Justin, ja....
Nadjeżdżający samochód jechał ze zbyt dużą prędkością, dziewczyna znalazła się w niewłaściwym miejsc o niewłaściwym czasie. Dziewczyna upadła na ziemię, telefon wyleciał jej z dłoni i spadł kilka metrów dalej...
Kierowca srebrnego Audi wysiadł i podszedł do dziewczyny , krzyknął pomocy. Na zewnątrz stali ratownicy medyczni, na szczęście?
Założyli jednorazowe rękawiczki i podbiegli do ciała dziewczyny. Z głowa brunetki zaczęła sączyć się krew, płynęła strugą, nie oddychała. Ratownicy przyłożyli dłonie do jej gardła ,by sprawdzić czy był puls. Ledwie wyczuwalny...
_______________________________________________________________________________
I jak kochani 13 rozdział?
KOMENTUJCIE! <3
PS. Nie martwcie się to jeszcze nie koniec. Niestety nie mogę Wam powiedzieć, czy opowiadanie dalej będzie kończył sam Justin ,czy Kate przeżyje. Wyczekujcie następnego rozdziału ! <3
Pierwszaaa XD. Nie no kuźwa kolejna drama? Daj im trochę szczęścia no bez jaj :P
OdpowiedzUsuńsądzę,że wypadek jest gorszy od jakiejkolwiek dramy :D
Usuńnie spodziewasz się co będzie w następnym ;p
Błagam niech przeżyje dodaj następny@ szybko
OdpowiedzUsuńwłaśnie! szybko!
Usuńjeju. *3* dalejdalejdalej. <3
OdpowiedzUsuńJEZUS MARIA. LEŻE TUTAJ *.* TO OPOWIADANIE JEST PROO! NIGDY CIĘ NIE POSPIESZAM Z ROŹDZIAŁAMI ALE 14 MÓGŁ BY BYĆ JUŻ TERAZ! HAHAH. KOCHAM CIĘ! JEJU TAK KOCHAM TĄ KATE I ICH WGL O.O /KAROLINA.
OdpowiedzUsuńNIE NO POPŁAKAŁAM SIE ! NIECH ONA PRZEŻYJE PROSZĘ , MIELI BYC JUŻ SZCZĘŚLIWI
OdpowiedzUsuńrycze :c
OdpowiedzUsuńkurde, popłakałam się :c super cche nastepny / Dorota :*
OdpowiedzUsuńjaaaaaaaaaaa cie no tego to się nie spodziewałam niech Kate przeżyje prrrrrrrosze niech będą szczęśliwi
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEEEEE NIEEEEEEEEEEEEEEEEE ONA MUSI PRZEŻYĆ , DOPIERO CO WYSZŁA Z TEGO GÓWNA A TERAZ ?! NIEEEEEEEEEEEEEE ZAŁAMAŁAM SIĘ !!!!!! FUCK ONA MUSI PRZEŻYĆ !!!!
OdpowiedzUsuńONI MUSZĄ BYĆ RAZEM NO WEŹ OGRANIJ NIECH POBĘDĄ TROCHĘ RAZEM SZCZĘŚLIWI JUŻ RAZ PORONIŁA I JUŻ JEDNO DZIECKO MA NIECH NACIESZĄ SIE SOBĄ
OdpowiedzUsuńboski <3 mam łzy w oczach, mam nadzieje że przeżyje. Dodaj szybko rozdział.Kooocham Twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńHah :) wiesz jak się ucieszyłam , ze wyszedł kolejny rozdział ? A tu nagle się skończył , tak szybko :(
OdpowiedzUsuńdodaj szybko następny ona musi przeżyć i... dziecko
OdpowiedzUsuńJezus Mariaa !! Jaka drama ! Noo weź ! Serio ?!! Żeby tylko Kate przeżyła ...
OdpowiedzUsuńTo jest najlepszy Blog jaki kiedy kolwiek czytałam .! Czekam na następny. ; ))
OdpowiedzUsuńNajlepsze jakie czytałam <33 Już nie moge doczekać sie następnego dziękuje, że piszesz na prawde ! :D I ten stres czy Kate przeżyje :o
OdpowiedzUsuńNie no nie wierze .... Serioo? Mam załamke :'-( Ona nie moze zostawic Justina i Shadowna. Mam nadzieje ze to nie skonczy sie tym ze Justin bedzie z Amber -,- Czekam nn ;* <3
OdpowiedzUsuńo mój boże !!!! Błagam niech przeżyję! jeśli ona umrze to ja nie wiem co zrobie :((( muszą ją uratowac :((((((
OdpowiedzUsuńjezu jesli ona zginie to sama tez to zrobie..xd
OdpowiedzUsuńBłagam niech Kate przeżyje, za dużo razem przeszli żeby teraz tak po prostu zginęła. Kocham to opowiadanie za to że wkładasz w nie wiele emocji i uczucia i to widać. Dziewczyno masz naprawdę wielki talent.
OdpowiedzUsuńboże drama ;((( Niech przeżyje prosze <33 pewnie straci dziecko no nie ? Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńaw♥świetny;*czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńNiech nie umiera ;____; Proszę :C
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny!!!!! <3333333
Mam nadzieję że Kate nie umrze. Bez niej to opowiadanie nie będzie już takie samo
OdpowiedzUsuńO mój boże. o.o
OdpowiedzUsuńSiedze z otworzoną buzią i nie wierzę...
Ale czekam na dalsze rozdziały. <3
Co??? Nie no błagam. ;( dlaczego kate?? Błagam ona musi przeżyć. Bez niej to opowiadanie straci to coś. :(
OdpowiedzUsuńBOże proszę niech przezyje... Nie chce żeby zmarła.. ;c PROSZE No <3 CZEKAM NN POZDRAWIAM : )
OdpowiedzUsuńBoże następny nieszczęście w ich związku?!
OdpowiedzUsuńNie moga być po prostu szczęśliwi?
Mam nadzieje że przeżyje, ale obawiam się co bd teraz z dzieckiem ..
Aww <3 czekam na nn z niecierpliwością <3
BŁAGAM DAWAJ NASTĘPNY PROOOSZE !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbłagam daj szybko 14 rodział <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥
Ojej... jakie smutne :'(
OdpowiedzUsuńNiech przeżyje i daj szybko 14 rozdział proszę <3
No kurde... !!! Nie teraz jak są szczęśliwi... ! Ale myślę, że będzie wszystko okey.. :)
OdpowiedzUsuńDo nn... ♥