poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 23

KATHERINE


Tylko On i ja. Siedzieliśmy na zimnym piasku , na niebie nigdy nie było jeszcze tylu gwiazd jak w tą noc.

Na zegarku powoli dobijała godzina pierwsza w nocy... Byłam wtulona w Justina. Powstało tej nocy kilka zdjęć ,kilka cudownych pamiątek.  Moja głowa spokojnie spoczywała na ramieniu Justina.

Wydaje mi się ,że nawet kilka razy usnęłam na chwilę. Justin dał mi swoją bluzę. Okryłam się nią.
Pachniała cudownie, była idealna, za duża, ale idealna.

Justin pochylił się do mnie i ucałował w czoło.

- Kate - zaczął niewinnie - Mam pytanie.

- Tak?

Podniosłam głowę i spojrzałam na Justina.

- A więc co byś chciał skarbie?

- Chciałem się zapytać odnośnie nas.

- Tak? - zapytałam podekscytowana

- Sama wiesz jak jest między nami. Jesteś mi bardzo bliska, seks z Tobą jest cudowny, uwielbiam spędzać z Tobą czas, jesteś zabawna, urocza, taka niewinna, i wcale nie samolubna,jak kiedyś myślałem. Ale, chodzi o to,że ja jeszcze nie jestem gotowy na związek. To nie byłbym ja. Wiem jakby było między nami...

- No niby jak? - powiedziałam oburzona

- Zdradzałbym Cię, ranił.

- Och Justin! Jakbyś się postarał to byś nie zdradzał.

- Ja nie jestem człowiekiem silnej woli. Wiem jakby było. Mam słabość do ładnych kobiet. Zwłaszcza do jednej.

- Co to za szmata?

- Nie szmata, to Ty. Ale nie umiałbym być z Tobą. Dlatego chciałem się zapytać,czy możemy być przyjaciółmi ? Ewentualnie przyjaciółmi z czymś więcej.

- Nie, nie możemy. Wiesz co. Zrobiłeś ze mnie teraz idiotkę. Pieprzyłam się z Tobą kilka dni pod rząd. Rozstałam się z Jakiem dla Ciebie. A Ty? Odjebałeś takie coś. Nie sądziłam ,że takie coś mogło się zdarzyć. Otworzyłam się przed Tobą. Tyle nocnych rozmów, seksu, tyle wspólnych przeżyć. Tak wiem, krótko - dodałam - Ale jednak, było.

- Uspokój się ,dobrze? Nie jestem gotowy na związek. Nie tak poważny.

- Nie, nie uspokoję się. Zrobiłam tyle złego bo Ty, bo przez Ciebie, bo tak Ty byś postąpił. Na marne chciałam się podporządkować Twoim zasadom. Teraz patrząc, chorym zasadom. Nie dzwoń, nie pisz, zapomnij moje imię, dobrze? Może po prostu naciśnij Usuń. I z życia i z kontaktów.


Wstałam z piasku , otrzepałam się i ruszyłam przed siebie. Chciało mi się płakać, cholernie mocno. Nie dopuszczałam do siebie myśli ,że mogłoby się coś takiego stać.  Justin podbiegł do mnie i chwycił mnie za nadgarstek.

-  Nici z przyjaźni ?

- Wal się - ściągnęłam bluzę z siebie i rzuciłam mu pod nogi - Cześć.

Odbiegłam kawałek. Po dwudziestu minutach szybszego truchtu byłam w domu. Wbiegłam na górę i rzucając się na łóżko zaczęły płynąć mi z oczu łzy. Rzeka łez, bezustanna ,toczyły się po moich polikach swobodnie.


Gdy już się odrobinę uspokoiłam. Ściągnęłam z siebie wszystko i ubrałam piżamę. Nie dbając kompletnie o swój wygląd czy zapach położyłam się pod kołdrę. Łzy wciąż leciały, jednak słabiej. Nie raniły już moich oczu i polików.

Zasnęłam, bezwolnie.


Justin okazał się być kolejnym zwykłym dupkiem. Zbierającym słoik damskich serc. Lowelas...
Mogłam się spodziewać tego, mogłam przewidzieć ,że tak będzie, mogłam zachować zdrowy rozsądek.
Justin biega dookoła raniąc każdego... Bije od niego chłód. Głupio myślałam,że mogę rozgrzać to, że jakaś iskra tam zostanie. Na próżne...

Z samego rana, około siódmej, jak zawsze po porannej toalecie i prysznicu zeszłam na dół.
Mama siedziała przy stole i piła kawę i jadła bajgle z twarożkiem. Usiadłam na przeciw niej, i wzięłam pieczywo z koszyczka. Włożyłam na talerz i nasmarowałam twarożkiem. Zaczęłam posiłek.

Mama odłożyła gazetę którą czytała na bok i spojrzała na mnie ze złością rodzącą się w oczach.
Przełknęłam kęs ociężale.

- O co chodzi mamo?

- Kate, co się z Tobą dzieje?

- W sensie? Nie bardzo rozumiem co masz na myśli.

- Twoje zachowanie w szkole. Wiesz jak nam wstyd jest, wiedząc ,że oblałaś koleżankę kawą bo Cię obraziła. Gorącą kawą!

- Nie moja koleżanka pierwsze primo. Drugie primo, zasłużyła na to. Zadarła nie z tym z kim powinna zadrzeć.

- O widzisz! Nie taką córkę posłałam do szkoły. Byłaś grzeczna, poukładana, i nie rozrabiałaś tak.

- Mamo, nie mam siedmiu lat. Jeśli chcesz coś dodać to dodaj.

- Zachowujesz się jak jakaś , ech nawet nie mam słowa na to.

- Dziwka, szmata, kurwa?

- Jak Ty mówisz. Kto Ci skarbie zrobił takie pranie mózgu? Stałaś się wulgarna, pesymistyczna, wredna,arogancka.

- Życie mamuś, takie jest życie. Nie mogę być wieczną nieudolną pesymistką. I siedzieć nad książkami.

- Dyrektor dzwonił wczoraj,że nie pojawiłaś się w gabinecie, ale wybacza ,miałaś szczęście.

- On nigdy nic nie robi. Jest zwykłą miękką pizdą.

- Kate! - pomachała głową

Zapadła chwila ciszy w której każdy mógł dokończyć posiłek.



  - Ach właśnie, zapomnielibyśmy z tatą. Mamy dla Ciebie po lekcjach niespodziankę - dodała mama

- Co takiego?

- Zobaczysz, niespodzianka to niespodzianka.

- Jak sobie chcesz. Tylko jak znów mnie na kucyki zabierzesz, wyprowadzam się.

- Oj ,myśleliśmy ,że chciałaś. To było ponad rok temu.

- Mamo szesnastolatka nie chce jeździć na różowym kucyku.



Mama zaśmiała się i poszła zmywać talerze po śniadaniu. Ja zaś poszłam na górę. Dokończyłam swój make-up , ubrałam się i poszłam do szkoły.

Tak ludzie wciąż patrzeli,złośliwie. Nie , nie przejmowałam się. Znałam swoją wartość. Mimo wszystkich szeptów, obelg, wyzwisk, musiałam kroczyć dumnie. Musiałam pokazać ,że się nie boję, że nie obchodzi mnie ich opinia. Nieważne jak ktoś nas postrzega, ważne jak sami siebie widzimy. Nasze oczy ,to nasze zwierciadło prawdy, nasza dusza ,  w oczach. Wyłożona jak na dłoni.

Zauważyłam w oddali Justina , w moich oczach ponownie pojawiły się łzy.  Justin pomachał mi prawą dłonią. Jak gdyby nigdy nic, jakby to co wczoraj powiedział się nie wydarzyło. Jakby wszystko zniknęło, pękło niczym bańka mydlana.  Odwróciłam się.

Moja klatka piersiowa zaczęła poruszać się niespokojnie, oddech przyspieszył , dłonie zaczęły drżeć.

Nie miałam siły by wysiedzieć na lekcjach, nie dzisiaj. Nie po tym widoku.
Justin stojący dumnie wśród swoich znajomych , wśród swoich blondynek, wierzyłam ,że to się zmieni... Oj naiwna ,naiwna Kate. Wyszłam ze szkoły mijając cały tłum znajomych Justina, i Vanessę ,moja przyjaciółkę.

Nie byłam w stanie nikomu spojrzeć w oczy.  Nie po tym co wiedzieli a co zniknęło tak nagle. Wyszłam i skierowałam się na plażę. Tak szczęśliwą a jednocześnie nieszczęsną. Usiadłam na skałach, niedaleko "naszego miejsca". Naszego... Nie było czegoś takiego.

Wyciągnęłam telefon i spojrzałam w zdjęcia... To było to, najlepsze zdjęcie  wieczoru.. . Obydwoje wyglądaliśmy tak słodko i tak dobrze.. I tak , można powiedzieć szczęśliwie. Nie kompletnie nie czułam teraz tego szczęścia. Nie czułam od wczoraj.

Siedziałam na skałkach, patrząc w zdjęcia, przewijając je ,przybliżając ,oddalając. Myśląc co by było gdyby.. Gdybym mogła cofnąć czas i w ogóle się w to nie mieszać. Mogłam żyć swoim życiem,nie wiedząc jak to jest zasmakować Justina, i jego dotyku. Nie wiedząc jak smakują jego pocałunki, jak czuje jego dotyk... Nie wiedząc jak to jest kochać go. Miłością bezgraniczną... Można to tak nazwać? Chyba można.

Przecież jak mogę wiedzieć skoro nigdy tak nie miałam. Siedziałam tam samotnie do czternastej, do godziny w której normalnie kończyłam lekcje. Poszłam skrótami do domu, nieuczęszczanymi ścieżkami, nie chcąc mijać znajomych. Wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. W hallu stały walizki.


- Mamo!!! - krzyknęłam na cały dom


Mama w przeciągu dwóch minut znalazła się w salonie.

- Co to ma znaczyć? - zapytałam wskazując walizki

- Wyprowadzamy się skarbie. Nie martw się wypisaliśmy Cię z tej szkoły. Dostałaś tamto stypendium sportowo-naukowe. Będziesz na wyższym szczeblu skarbie.

- Na prawdę!? - powiedziałam podekscytowana

- Tak ,na prawdę. Papiery i bilety do Los Angeles dzisiaj przyszły.

- Przeprowadzamy się do L.A?

- Oj tak skarbie, przeprowadzamy się do L.A. Pożegnałaś się z Vanessą i znajomymi? Tym chłopakiem co ostatnio się widywałaś.

- Nie, nie chcę. Do Vanessy teraz zadzwonię. O której jedziemy?

- Za pół godziny. Zabierz jeszcze kilka rzeczy z pokoju i możemy jechać na lotnisko.


Pobiegłam na górę. W tym momencie szczęście mnie ogarnęło. Nie myślałam już o niczym innym ,jak tylko o bezpiecznym locie i zobaczeniu nowej posiadłości i szkoły. Żaden Justin nie był w stanie tego powstrzymać, mojego szczęścia.  Weszłam na górę. Zdjęcia moje z Vanessą wciąż stały na półkach, spakowałam je do małego pudełka stojącego obok wejścia do łazienki.  Postawiłam na łóżku i zadzwoniłam do niej.


- Słonko, muszę Ci coś powiedzieć.

- Wiem już, Twoja mama nie jest dobra w dotrzymaniu tajemnicy. Ale chcę żebyś wiedziała,że mimo wszystko jestem dumna. I nigdy nie zapomnę o naszej przyjaźni. Mam nadzieję,że jeszcze tu wrócisz.

- Wrócę. Na pewno, tylko rok nauki i wracam do Ciebie.

- I Justina ,tak?

- Nie, do niego nie. To tylko znajomy. Długa historia , jak będę na miejscu to na skype się zdzwonimy i Ci wszystko opowiem ,w porządku?


Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy z Vanessą, w trakcie rozmowy dostałam sms, nie odczytałam. Zapomniałam. Kontynuowałam rozmowę z przyjaciółką. Jakieś dwadzieścia minut później ,rozłączyłyśmy się.

Wzięłam karton z łóżka i poszłam na dół do rodziców. Schowałam telefon w kieszeń i zapakowałam walizki do samochodu. Zamknęliśmy bagażnik i ruszyliśmy na lotnisko. W trakcie drogi czytałam sobie książkę. Po około czterdziestu minutach byliśmy na lotnisku. Schowałam książkę w  torebkę i wyszłam z auta po swoją walizkę. Po raz ostatni teraz widziałam swoje miasto. Westchnęłam ciężką i ruszyłam w stronę wejścia.


Z rodzicami położyliśmy swoje torby na taśmie. Wyciągnęliśmy bilety i poszliśmy do odprawy. Pokazaliśmy bilety i zostaliśmy przepuszczeni dalej. Przy odprawie , Pani która mnie sprawdzała kazała wyłączyć wszelki sprzęt ,który mógł zakłócić fale. W tym momencie przypomniał mi się sms który dostałam podczas rozmowy z Van.


- Proszę się pospieszyć - dodała

- Już ,chwileczkę - uśmiechnęłam się i spojrzałam w telefon.


Sms od Justina...

Nie chciałam czytać ,ale jednak coś mnie skusiło. Musiałam uspokoić swoją ciekawość..

Mówią,że pewne rzeczy są zbyt dobre,żeby były prawdziwe. Ale ja tylko mam nadzieję,że nie mówią o Tobie. Słyszałem ,że wszystko musi się skończyć. Ale po prostu nie potrafię sobie wyobrazić mnie bez Ciebie. Nie mów mi,że śnię, bo jeśli bym śnił,nigdy nie chciałbym się obudzić. Tak zakochany z tym uczuciem, dzisiaj będę spał. Spał z szeroko zamkniętymi oczami ,bo nie chcę się obudzić. Jesteś zbyt dobrą dziewczyną by być z takim dupkiem, wybacz. 

Szkoda, że ja chcę być z tym dupkiem, nawet jeśli miałabym przypłacić bólem...

Musiał mi to zrobić akurat teraz, w takim momencie?

- Przechodzi Pani dalej? - zapytała Pani od odpraw



_________________________________________________________________________


I jak kochani 23?

Wybaczcie ,że dwa dni czekaliście, ale zrobiłam sobie trochę wolnego.

KOMENTUJCIE! <3 































25 komentarzy:

  1. zajebisty jak zawsze <3 Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lkcsjuhgdfdjksodcfhu jak zwykle brak mi słów *.* świetny rozdział <3 czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział zajebisty :) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!! Już się nie moge doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Koleeeeeeeeeeeeejny <33

    OdpowiedzUsuń
  6. błagam niech ona przejdzie na ten samolot, a on się postara i będzie się o nią starać.. błagam, że b się tak stało.

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowity czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hhsxbxhxhaxysxjabx świetny rozdział. Jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy kolejny bo już sie nie moge doczekac

    OdpowiedzUsuń
  10. super . czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże z każdym rozdziałem zaskakujesz POZYTYWNIE <33 Uwielbiam to i Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepraszaj :) niektórzy dodają co 2 tygodnie i nie przepraszają, twój blog jest najlepszy i warto czekać nawet długo. To najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytalam :D powodzenia w pisaniu czekam na nn :*****

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze w takim momencie :D Ale i tak to kocham i na prawde dziękuje, że zawsze dodajesz tak szybko rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku teraz jestem ciekawa czy poleci tym samolotem czy wróci do Justina, a może to on po nią poleci później do L.A. .... *u* hahahaha Dobra koniec mojej fantazji Czekam nn ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Następnyyyyyyy!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże no to się teraz dzieje :) z Każdym rozdziałem jest coraz lepiej, jestem ciekawa czy poleci czy nie?
    Już nie mogę sie doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  17. omg ciekawe co bedzie dalej, che juz 24<3

    OdpowiedzUsuń
  18. Z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej <333 Ciekawe czy pójdzie do Justina <33 Aww.. Cudowne <3
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. 3 Razy tak, następny proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże tak się wzruszyłam ty masz taki talent do pisania i jeszcze to z Justinem przeczytałam te wszystkie rozdziały w 3 dni jejku kocham te twoje opowiadanie i ty jesteś boska pisz jak najszybciej kolejny !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Boskieee <3 Nie przepraszaj warto było czekać <3 Pisz dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. UMIERAM ♥_♥ Wspaniały rozdział <33!

    OdpowiedzUsuń